Święty kąt

Marcin Jakimowicz, zdjęcia Jakub Szymczuk

publikacja 29.01.2010 09:21

Supraśl śpi ukryty pod czapą śniegu. Ciszę przerywa rżenie koni brnących przez zaspy przed monasterem. "Odłóżmy na bok doczesne troski" - wołają cherubiny lecące ponad głowami zwiedzających niezwykłe Muzeum Ikon.

Święty kąt   Ze ścian spogląda na mnie przenikliwym wzrokiem Jezus Cisza. Na drodze pustawo. Niewiele osób jedzie do Krynek pod białoruską granicą. Zbliża się noc. Niebo czarne jak smoła. Tylko z zachodu, od strony Białegostoku, nad sędziwym monasterem wyrasta potężna pomarańczowa łuna. Oświetla uśpione białe mury i zasypane śniegiem krzyże z napisem Spasi sahrani.

Głos wołającego na Puszczy Knyszyńskiej
Od bladego świtu w monasterze spory ruch. Płynie wschodnia liturgia. Kilkadziesiąt osób wchodzących do cerkwi kłania się nisko, kupuje żółte świece i całuje z namaszczeniem ikonę wystawioną na anałoju (stoliku) na środku świątyni. W ocienionej cerkwi pali się kilkadziesiąt świec. Świątynię wypełnia słodkawy zapach mirry i woń spalonej parafiny. Kantor intonuje mocnym głosem „Kyrie eleison”.

Święty kąt   Na drodze pustawo. Niewiele osób jedzie do Krynek pod białoruską granicą. Nadciąga noc Potężny grecki śpiew przenosi wiernych z Podlasia aż na świętą górę Athos. Pierwszą drewnianą cerkiew św. Jana Teologa wybudowano w 1501 r. Dwa lata później rozpoczęto budowę świątyni będącej niezwykłą kompilacją architektury bizantyjskiego Wschodu z gotykiem.

Zbudowany na planie prostokąta supraski monaster obronny był jednym z najaktywniejszych ośrodków myśli religijnej w XVI wieku i w swym znaczeniu drugim, po Kijowsko-Pieczerskiej Ławrze, ośrodkiem zakonnym prawosławia na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego.

 

 

Święty kąt   Święty kąt to domowy ołtarzyk z ikonami umieszczanymi we wschodnim rogu chaty. Wierni zwracają się w stronę Jerozolimy. Ludzie podchodzą pod ikonostas. Pochylają się przed kapłanem, a ten zakrywa głowę penitenta stułą (epitrachelion) i spowiada, również nisko pochylony. Jak długo można wytrzymać w tak niewygodnej pozycji? – Gdy na Grabarkę przychodzą tysiące pielgrzymów, spowiadamy po dwie godziny, a potem zmiana – opowiadał mi w Jabłecznej pochodzący z Supraśla ojciec Makary.

Za oknami wciąż sypie. Pod cerkwią krząta się głuchoniemy kościelny. Z okien pobliskiego domu słychać amerykański hip-hop. Wychodzę z pachnącej kadzidłem cerkwi. Przez głośniki płynie mocny głos kantora. „Pryjdite, pokłonimsia” odbija się od śnieżnobiałych murów monasteru.

Muzeum, które żyje
Do Muzeum Ikon wchodzę z pewną nieśmiałością. Przed chwilą widziałem ikony całowane, okadzone jerozolimskimi żywicami, rozświetlone blaskiem woskowych świec. A teraz? – Ojciec Paweł Floreński przestrzegał przed niebezpieczeństwem wkraczania muzeum na drogę martwego i bezdusznego kolekcjonerstwa – przypomina Piotr Sawicki, przewodnik po supraskim muzeum. – Według wybitnego teologa ikony Iriny Jazykowej, ikona poza świątynią „istnieje jak zasuszony kwiatek w zielniku lub motyl na szpilce w pudełku kolekcjonera. Sztucznie wyrwana ze swego środowiska ikona staje się niema”. Moje obawy okazały się płonne. Ikony w Supraślu nie są „motylami na szpilkach”. Nie są nieme.

Gdy sala muzealna tonie w mroku, a z głośników zaczynają się sączyć wschodnie psalmy nagrane w pobliskim monasterze, oddycham z ulgą. Na ścianach stylizowanych na wykute w skale pustelnie reflektory zaczynają oświetlać ikony. To muzeum żyje. – Nasze muzeum jest próbą zerwania z niechlubną „tradycją” umieszczania ikon na białych galeryjnych ścianach. Wnętrza nie straszą sterylną bladością pobielonych ścian, pośród których zwiedzający czuje się jak intruz – opowiada Piotr Sawicki. – Zwiedzanie multimedialnej ekspozycji jest wędrówką przez fascynujący świat wschodniej duchowości. – Chciałem stworzyć jak najbliższy kontakt miedzy oglądającym a ikoną, usunąć wszelkie bariery typu szkło, gablota – wyjaśniał autor projektu plastycznego muzeum Lech Nowacki. – Chciałem, by zwiedzający wchodził jakby do wnętrza ekspozycji, by odbierał ją różnymi zmysłami. Udało się.

 

Święty kąt   Kierunek: wschód!
Podchodzę do świętego kąta, czyli domowego ołtarzyka z ikonami. Umieszczono go w witrynie oryginalnego okna, pochodzącego z jednego ze starych domów Podlasia. Widziałem takie w niedalekich Krynkach czy na Grzybowszczyźnie, gdzie przed wojną „cerkiew sama wyrosła z ziemi”, tłum padał na twarze przed Eliaszem Klimowiczem, a chłopi płacząc i modląc się, nieśli przez pola krzyż, by ukrzyżować samozwańczego proroka. Widziałem takie w staroobrzędowych chatach w Gabowych Grądach i Wodziłkach. Ikony w świętym kącie umieszczane są we wschodnim rogu chaty. Wierni zwracają się w stronę Jerozolimy. W stronę wschodzącego słońca – Jezusa Chrystusa. Zdarzały się święte kąty nawet z kilkudziesięcioma ikonami.

– Przestrzeń muzealną podzielono na dziewięć tematycznych części. Wyłaniające się z mroku święte oblicza, oświetlane delikatnym, ciepłym światłem, nawiązują do tradycyjnej teologii, mówiącej o Bożym świetle rozpraszającym ciemności oraz o sensie i celu istnienia człowieka, jakim jest upodobnienie się do jego Stwórcy – wyjaśnia Piotr Sawicki. W otaczających mnie lustrach widzę swą twarz wygiętą w dziwacznym grymasie. To sala… krzywych luster. Odbicia są wykrzywione. Ukazują nasze sylwetki zdeformowane, skażone przez grzech. Jedynie twarze na ikonach są naturalne. Prześwietlone niezwykłym niebiańskim światłem.

Święty kąt   Przez okienko zaglądam do skąpo oświetlonej celi ikonopisarza „Człowiek jest ludzkim obliczem Boga” – wołał święty Grzegorz z Nyssy, a święty Makary przypominał: „Między Bogiem i człowiekiem istnieje największe pokrewieństwo”. – Ikona nie pełni funkcji estetycznej, ale jedynie liturgiczno-modlitewną – wyjaśnia Piotr Sawicki. – Ikona powstaje, by zbliżać człowieka do Boga. Świat oglądany na ikonach nie jest światem ziemskim, ale niebiańskim, duchowym. Ikona, jak określa ją wielu teologów, jest „oknem ku wieczności”, dotknięciem nieba. Z ciemności wyłania się spory okrąg (symbol wieczności). Na nim dwanaście ikon. To kalendarz liturgiczny Kościoła Wschodniego. Nie rozpoczyna się on – jak u nas – w pierwszą niedzielę Adwentu, ale 1 września, w święto Narodzenia Matki Bożej. Kończy się w święto Zaśnięcia Maryi.

Święty kąt   Po salach poświęconych metalowym „podróżnym” ikonom i krzyżom czy wizerunkom samego Chrystusa ... oprowadza nas Piotr Sawicki Uwaga! Promieniowanie

– Ikona ma promieniować. My znamy często wiekowe wizerunki. Ciemne, przydymione. Kenoza ikony odpowiada wyniszczeniu Jezusa. Spękania, patyna, ciemniejące barwy – to wszystko ma mistyczne znaczenie. Taka stara ikona otrzymuje blask przy kagankach i świecach. Rozświetla ją modlitwa wiernych – tłumaczy bernardyn o. Cyprian Moryc. – Twarze na ikonach są wypłukane ze zmysłowości. To ludzie przemienieni, napełnieni światłem. Nigdy nie malujemy ich z profilu. Święci mają na nas patrzeć. Święty kąt   Oczy są oknami duszy. Stopniowo rozświetlamy twarze, wydobywamy je z mroku. Na ikonach nie ma światła z zewnątrz. Promieniuje ono z wnętrza postaci. Jak reagują prawosławni czy grekokatolicy zwiedzający muzeum? Zdarza się, że kłaniają się nisko przed ikonami, podchodzą do nich i z namaszczeniem całują.

Przez maleńkie okienko zaglądam do skąpo oświetlonej celi ikonopisarza, zwanego w tradycji rosyjskiej „ikonopiscem” lub „ikonnikiem”. Zwiedzam sale poświęcone wizerunkom Maryi, wystawę metalowych „podróżnych” ikon i krzyży, salę wizerunków samego Chrystusa. Ze ścian spogląda na mnie przenikliwym wzrokiem Jezus z Mandylionu. Tuż obok wisi Pantokrator, czy wyrzucony poza mury miasta pokoju Skazaniec. – W prawosławiu najbardziej rozpowszechniony jest krzyż o ośmiu końcach. Dolna pozioma belka (suppedaneum) to półeczka znajdująca się pod stopami skazańców. Jej ustawienie pod kątem jest również symboliczne. Ukośnik zmierzający w kierunku dobrego łotra symbolizuje jego zbawienie, belka wskazująca drugiego łotra skierowana jest w dół. „Jedyny cel życia chrześcijańskiego polega na zdobywaniu Świętego Ducha Bożego” – podpowiada święty Serafin z Sarowa, ostatni święty Wschodu kanonizowany przed rewolucją październikową.

Święty kąt   Sala tonie w mroku a z głośników sączą się wschodnie psalmy. Na ścianach stylizowanych na wykute w skale pustelnie reflektory zaczynają oświetlać ikony Muzeum Ikon dysponuje jedną z najbogatszych w Polsce kolekcją dzieł XVIII-, XIX- i XX-wiecznych. Wiele z nich możemy oglądać dzięki… przemytnikom. Skonfiskowane zostały przez celników na pobliskiej granicy. Przed rokiem supraskie muzeum spotkało niezwykłe wyróżnienie. Od dwudziestu lat przyznawana jest Europejska Nagroda Muzeum Roku (European Museum of the Year Award). W zeszłym roku specjalne nominacje otrzymało 25 placówek z całej Europy. Wśród nominowanych znalazło się Muzeum Ikon.

Anioły pod gruzam

Pod koniec II wojny światowej, w 1944 roku, monasterem wstrząsnął potężny wybuch. Hitlerowcy wysadzili w powietrze cerkiew Zwiastowania NMP. W gruzach legły bezcenne XVI-wieczne freski. Wśród kamieni walały się popękane oblicza świętych i aniołów. Wielobarwne malowidła, wykonane specjalną techniką na wilgotnym jeszcze tynku, co zapewniało im wyjątkową odporność na czynniki klimatyczne, stały się kupą gruzu. Część z unikatowych fresków udało się odtworzyć. Można je oglądać w supraskim muzeum.

Z okien rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na krętą rzeczkę i gęstą, pachnącą Puszczę Knyszyńską. Czasem widać, jak do rzeki podchodzą sarny i dziki. Nic dziwnego, że Edward Redliński, który swą „Konopielkę” zaczął pisać właśnie w Supraślu, zaprasza: „Witajcie w dolinie. Miedzy Biebrzą a Narwią. W Mezopotamii”. Z Muzeum Powstania Warszawskiego człowiek wychodzi oszołomiony. Po wyjściu z multimedialnego Muzeum Fabryki w Łodzi w uszach brzmi miarowy stukot potężnych krosen. Z Supraśla wraca się, szepcząc pod nosem Modlitwę Jezusową: „Panie Jezu Chryste, Synu Boga Żywego, ulituj się nade mną, grzesznikiem”.