Współpraca jest możliwa

publikacja 08.08.2006 14:02

z ks. JANEM KOJŁO, dyrektorem Radia Orthodoxia prawosławnej diecezji białostocko-gdańskiej, rozmawia Marek A. Koprowski (Gość Niedzielny)

Współpraca jest możliwa

Radio, którym Ksiądz kieruje, obejmuje swym zasięgiem największe skupisko wyznawców prawosławia w Polsce.

- Nasza rozgłośnia jest słyszalna w Białymstoku i najbliższych okolicach w promieniu 20 km. Obszar ten zamieszkuje grubo ponad 300 tys. wiernych. Przyjmuje się w różnych szacunkach, że ludność prawosławna stanowi na nim około 30 proc. mieszkańców. W samym Białymstoku żyje około osiemdziesięciu tysięcy prawosławnych.

- Czy członkowie Kościoła prawosławnego to Białorusini?

- Nie tylko. Tak określa się ich w stereotypowych opiniach, nie do końca prawdziwych. Nie każdy Białorusin jest prawosławny. Zdarzają się wśród nich przecież także wyznawcy Kościoła rzymskokatolickiego. Wśród naszych wiernych, oprócz Białorusinów, spory odsetek stanowią też Ukraińcy, zamieszkujący w zwartych skupiskach południową część Podlasia. Wielu z nich osiedliło się w Białymstoku w okresie jego dynamicznego rozwoju, gdy łatwo było tu o pracę i mieszkanie w nowych dzielnicach. Wśród wiernych prawosławnych jest też wielu Polaków. Prawosławie na te tereny dotarło z Rusi Kijowskiej i jest obecne od tysiąca lat. Niedawno nasza parafia w pobliskim Mielniku świętowała jubileusz dziesięciu wieków istnienia.

- Pomimo tak dużej liczby wiernych, struktury Cerkwi prawosławnej nie były jednak w Białymstoku przez długie lata zbyt widoczne.

- Władze komunistyczne, wbrew obiegowym opiniom, nie popierały, ale utrudniały rozwój naszego Kościoła, podobnie jak katolickiego. Dopiero na fali przemian społecznych po 1980 r. udało się nam uzyskać zgodę na budowę cerkwi. Działkę na Antoniuku, na której wznieśliśmy nową świątynię, otrzymaliśmy w zamian za należący do Cerkwi teren, na którym po II wojnie światowej wzniesiono budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Budowa cerkwi na Antoniuku w życiu naszego Kościoła na Białostocczyźnie była prawdziwym przełomem. Pomogła wiernym w odzyskaniu wiary we własne siły, w uwierzeniu, że nie są w Polsce ludźmi drugiej kategorii. Świątynia ta, mieszcząca 2,5 tys. osób, do dziś jest największą prawosławną cerkwią w Polsce.

- Prawdziwy renesans prawosławia na Białostocczyźnie nastąpił jednak dopiero w latach dziewięćdziesiątych.

- Wtedy mogliśmy erygować kolejne parafie. Obecnie jest ich w Białymstoku jedenaście. Cztery świątynie są jeszcze w budowie. Gdy zostaną ukończone, potrzeby wiernych w tym mieście zostaną całkowicie zaspokojone. Rozwój naszego Kościoła w ostatnim dziesięcioleciu miał przede wszystkim wymiar duchowy. Zwiększyło się zainteresowanie wiarą, powstały liczne organizacje cerkiewne, zajmujące się zgłębianiem i praktykowaniem wiary, m.in. Bractwo Młodzieży Prawosławnej, Bractwo św. Mikołaja, Bractwo Cyryla i Metodego, Bractwo św. Atanazego Brzeskiego. Rozwinął się też ruch pielgrzymkowy. Piesze pielgrzymki, liczące od kilku do kilkunastu tysięcy wiernych, maszerują co roku z Białegostoku na Świętą Górę Grabarkę, do monastyru w Supraślu, na obchody święta Ikony Matki Boskiej Supraskiej oraz do Zabłudowa, na święto św. Męczennika Gabriela.

- W latach 90. rozwinęły się też na Białostocczyźnie ośrodki monastyczne, które w Kościele prawosławnym zawsze odgrywały dużą rolę.

- Znacznie wzrosła liczba powołań zakonnych. Umocnił się zwłaszcza klasztor w Supraślu. Trzech jego mnichów zostało w ostatnim czasie biskupami. Wielki rozwój przeżywa też monastyr w Jabłecznej. Oprócz żeńskiego klasztoru na Grabarce powstał drugi - w Dojlidach pod Białymstokiem. Tworzony jest też kolejny klasztor męski w Sakach k. Białegostoku. Przebywa w nim obecnie trzech mnichów.

- A jak na Białostocczyźnie układa się współżycie prawosławnych z katolikami?

- Nie licząc drobnych incydentów, dobrze. Na „dole” przynależność konfesyjna nie odgrywa, jak się wydaje, większej roli. W stosunkach między Kościołami w przeszłości bywało różnie, obecnie nastąpiło ożywienie we wzajemnych kontaktach. Abp Wojeciech Ziemba jest bardzo życzliwie nastawiony do Kościoła prawosławnego. Jego spotkania z przedstawicielami Cerkwi już dawno wykroczyły poza granice kurtuazji. Oficjalne uściski dłoni w naszych kontaktach występowały zawsze, tylko niewiele z nich wynikało. Dziś stosunki między obu Kościołami zmierzają do braterskiej współpracy, która w Białymstoku jest z pewnością bardzo potrzebna. Oczywiście, nie uda nam się rozwiązać wszystkich sporów czy zniwelować różnic dogmatycznych, ale nie o to chodzi. Ekumenizm nie ma przecież doprowadzić do unifikacji Kościołów, ale do współpracy między nimi, żeby obok siebie mogły egzystować i dochodzić do porozumienia na tych płaszczyznach, gdzie to możliwe, działając dla dobra lokalnych społeczności czy całego kraju.

- Utworzenie na uniwersytecie w Białymstoku wydziału teologicznego, składającego się z katedr teologii prawosławnej i katolickiej, jest przykładem, że „dochodzenie do porozumienia” jest możliwe.

- Jest to niewątpliwie eksperyment jedyny tego typu nie tylko w Polsce. Na razie wydział jest w fazie formowania się, pozyskiwania kadry naukowej i bazy materialnej. Nie prowadzi jeszcze studiów dziennych, a jedynie podyplomowe. Wszystko jednak zmierza w dobrym kierunku. Obydwa Kościoły są za jak najszybszym uruchomieniem wydziału w pełnym zakresie.

- Jakie jest stanowisko Kościoła prawosławnego w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej?
- Nie ma jednolitego stanowiska naszej Cerkwi w tej kwestii. Zdaniem biskupa Jakuba, ordynariusza diecezji białostocko-gdańskiej, Unia niesie zagrożenia, ale i szanse. Polska w zasadzie nie ma wyjścia. Jeżeli nie włączy się do struktur europejskich, to czeka ją gospodarczy upadek. Wstąpienie do Unii daje przynajmniej nadzieję na to, że coś się zmieni. Oczywiście przystąpienie Polski do Unii jest najważniejsze dla społeczeństwa. Z punktu widzenia Kościoła prawosławnego nie jest to aż tak istotne. Wskazują na to doświadczenia Kościołów prawosławnych w krajach należących już do Unii Europejskiej. Są one na ogół pozytywne.

- W jednym z tych krajów, czyli Grecji, prawosławie jest religią dominującą, niemalże państwową.

- Znam go z własnych doświadczeń i mogę stwierdzić, że po przystąpieniu do Unii poziom życia jego mieszkańców znacznie się podniósł. Oczywiście dobrobyt może zaowocować laicyzacją, ale jej postępy zależą od pracy Kościołów, które muszą się przeciwstawiać jej skutkom. Słowianie mają duży potencjał duchowy i nie powinni obawiać się Europy.

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

styczeń 2003