Abp A. Nossol: Był to nowy początek, ale i kontynuacja dialogu

Katolicka Agencja Informacyjna

publikacja 29.09.2006 10:20

Był to swego rodzaju nowy początek, choć zarazem i kontynuacja dialogu, wznowionego po 6 latach - powiedział abp Alfons Nossol, członek Mieszanej Komisji Międzynarodowej ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Katolickim a Kościołami Prawosławnymi.

W rozmowie z KAI podsumował IX jej posiedzenie, które w dniach 18-25 września odbyło się w Belgradzie na temat "Eklezjologiczne i kanoniczne skutki sakramentalnej istoty Kościoła". Po to, aby dialog teologiczny był skuteczny i owocny, "trzeba go prowadzić w duchu teologii klęczącej i modlącej się, a nie siedzącej, gdyż wszystko jest w rękach Boga" - dodał biskup opolski.

Oto tekst rozmowy:

KAI: Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup przebieg i wyniki rozmów w stolicy Serbii?

- Był to swego rodzaju nowy początek, choć zarazem kontynuacja dotychczasowego dialogu. Niemal całkowicie został zmieniony sam skład komisji - z dawnych jej członków po stronie katolickiej pozostało tylko dwóch [jednym z nich jest abp Nossol - KAI]. Podobnie jest po stronie prawosławnej. Ale najważniejsze, że Komisji współprzewodniczą obecnie wytrawni, prawdziwi teolodzy. Po stronie katolickiej jest to kard. Walter Kasper, przewodniczący Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan, wcześniej wybitny teolog niemiecki, wśród prawosławnych natomiast - metropolita Pergamonu Jan (Ziziulas), przez wiele lat wykładowca teologii prawosławnej w Londynie. Możemy więc żywić nadzieję, że rozmowy będą twórcze i nośne perspektywicznie.

KAI: Co było przedmiotem obrad?

- Poruszaliśmy ważne zagadnienia soborowości, czyli kolegialności władzy w Kościele, i to na trzech szczeblach: lokalnym, regionalnym i powszechnym (uniwersalnym). Wytyczyło to kierunek naszych rozważań i dyskusji - jednym z głównych tematów jest prymat w Kościele oraz szukanie analogii w świecie prawosławnym dla takiego sposobu jego sprawowania, jaki występuje w Kościele katolickim z władzą biskupa Rzymu. Od razu trzeba zaznaczyć, że dla prawosławnych ten najwyższy szczebel władzy w Kościele, typowy dla katolicyzmu, jest najtrudniejszy do przyjęcia, gdyż oni takiej centralnej władzy nie mają.

KAI: W skład Komisji Mieszanej wchodzą m.in. członkowie katolickich Kościołów wschodnich, co dawniej wywoływało wiele zastrzeżeń ze strony prawosławnych. Czy obecnie również był to powód do zadrażnień?

- Najpierw przypomnę, że katolicy wschodni są członkami Komisji od chwili jej powołania, a gdy prawosławni próbowali podważać ich obecność, uzasadnialiśmy to tym, że wcześniej czy później trzeba będzie rozmawiać na ten temat, a nie możemy mówić o nich bez nich. Prawosławni w końcu przyjęli to do wiadomości i dzisiaj nie stanowi to już dla nich problemu. Co więcej, na obecnej sesji nawet bardzo chętnie słuchali niektórych wypowiedzi katolików wschodnich, gdyż nieraz były one bliższe bizantyńskiemu punktowi widzenia niż to, co mogliśmy im powiedzieć my, katolicy zachodni.

Na przykład wiele do powiedzenia miał ks. prof. Dimitrios Salachas, katolik grecki z Papieskiego Instytutu Wschodniego, członek szeregu instytucji watykańskich, wybitny znawca wschodniego prawa kościelnego. W prawosławiu nie ma kodeksu prawa kanonicznego w naszym rozumieniu, tymczasem element prawny jest bardzo istotny również w dialogu teologicznym. I właśnie ks. prof. Salachas był, jeśli można tak powiedzieć, pomostem między obu stronami, np. często odwoływał się do różnych analogii między Kościołami Zachodu i Wschodu, za co bardzo ceniła go także druga strona. Śmiało można powiedzieć, że wniósł twórczy wkład do naszych rozmów.
 

KAI: A inny palący niegdyś problem - prozelityzm - czy również był obecny na tym spotkaniu?

- Nie, nie poruszano ani uniatyzmu, ani prozelityzmu. Myśmy już wcześniej wyjaśnili, że zawieranie unii kościelnych nie jest właściwą metodą dialogu ekumenicznego i to stwierdzenie obowiązuje. W dialogu powinniśmy wydobywać przede wszystkim to, co nas łączy, a dopiero potem mówić o tym, co nas dzieli. Wszyscy mają świadomość, że musi to być prawdziwy dialog teologiczny w duchu prawdy i miłości. Chodzi w nim o szukanie największego, a nie najmniejszego wspólnego mianownika. A jest nim sam Jezus Chrystus, który uobecnia się w mocy Ducha Świętego, w słowie Bożym, w liturgii, w zgromadzeniu ludu Bożego.

KAI: Następne spotkanie przygotuje już za rok strona katolicka. Czy wiadomo, gdzie ono się odbędzie i o czym będziecie rozmawiać?

- Jest ono przewidziane na październik przyszłego roku i prawdopodobnie odbędzie się w Mediolanie. Przedmiotem obrad będzie nadal dokument "Eklezjologiczne i kanoniczne skutki sakramentalnej istoty Kościoła", nad którym pracowaliśmy obecnie a który przygotowała jeszcze w 1990 podkomisja w Moskwie do omówienia na posiedzeniu we Fryzyndze w tymże roku. Wtedy jednak zajęto się "uniatyzmem" i dokument odłożono do akt. Teraz wróciliśmy do niego, ale został on poważnie przerobiony. Na posiedzeniu w Belgradzie powołaliśmy 6-osobowy komitet roboczy, złożony w połowie z katolików i prawosławnych, aby jeszcze raz przepracować i ewentualnie zaktualizować tamten dokument sprzed 16 lat, aby móc zająć się nim na przyszłorocznym spotkaniu.

KAI: W obecnym składzie Komisji po stronie katolickiej były po raz pierwszy dwie kobiety. Czy miało to jakiś wpływ na przebieg prac?

- To było wielka nowość i zaskoczenie dla wszystkich, chyba szczególnie dla naszych partnerów prawosławnych. Ale była to bardzo mądra i dobra decyzja Stolicy Apostolskiej, gdyż obie panie są świetnymi specjalistkami w swych dziedzinach. Prof. Barbara Hallensleben z Instytutu Studiów Ekumenicznych Uniwersytetu we Fryburgu jest autorytetem w zakresie teologii systematycznej, a dr Theresia Hainthaler z Wydziału Teologicznego we Frankfurcie nad Menem jest wybitną znawczynią historii Kościoła. Obie były bardzo aktywne i wniosły cenny wkład do naszych prac. Prawosławni z dużą uwagą wsłuchiwali się w ich wypowiedzi.

KAI: Jak widzi Ksiądz Arcybiskup dalszy rozwój dialogu?

- Wysoko oceniam to spotkanie i perspektywy dalszego rozwoju naszych prac. Marzy mi się, aby jedno z kolejnych posiedzeń Komisji odbyło się za kilka lat u nas, w Opolu. Zaprosiłbym wówczas na nie naszego najwybitniejszego znawcę prawosławia, ks. prof. Wacława Hryniewicza, choć nie jest on obecnie członkiem Komisji. Wielu go tu jeszcze pamiętało, a ja sam wielokrotnie odczuwałem jego brak obok siebie. W przeszłości nieraz było tak, że to on znajdował właściwe rozwiązania w trudnych chwilach, których nie brakowało, a ja tylko czuwałem nad ich kształtem, by tak rzec, episkopalnym.

Chcę jeszcze podkreślić, że po to, aby nasze rozmowy były skuteczne i owocne i rzeczywiście posuwały naprzód dzieło jedności, musi to być dialog teologii klęczącej i modlącej się, a nie tylko siedzącej, bo przecież ostatecznie wszystko jest w rękach Boga.

Rozmawiał Krzysztof Gołębiowski (KAI)



wrzesień 2006