publikacja 21.11.2005 12:37
© Materiały opracowane przez Radę Episkopatu ds. Ekumenizmu oraz Polską Radę Ekumeniczną
L - Niech bezpieczeństwo i dobrobyt bez końca królują na całej Ziemi, udziel nam swojego pokoju, abyśmy wszyscy w jedności wiary mogli stać się doskonałymi ludźmi, dorastającymi do pełni Chrystusowej.
W - Kyrie, eleison.
L - O Panie, błogosław pokój Twojego Kościoła, wszystkich Twoich ludzi i wszelkie stworzenie. Daj pokój i pojednanie wszystkim nieprzyjaciołom i zatroskanym ludziom, tak aby ich miecze zostały przekute na lemiesze, a ich włócznie na sierpy. Zachowaj ich w imieniu Twoim.
W - Kyrie, eleison.
L - Panie, zachowaj Twój lud i błogosław Twoje dziedzictwo, opiekuj się nim i zachowaj na zawsze. Utrzymaj go w prawdziwej wierze, chwale i godności przez wszystkie dni: umocnij w miłości i pokoju, który przewyższa wszystko.
W - Kyrie, eleison.
L - O Duchu Święty, uczyń nas godnymi przyczyniania się do uświęcenia Twoich niebieskich skarbów i ofiarowania Tobie w czystości i świętości prawdziwego uwielbienia tutaj i wszędzie, teraz i przez wszystkie dni naszego życia, tak aby Twoja Dobra Nowina mogła być głoszona aż po krańce ziemi.
W - Kyrie, eleison.
Modlitwa Pańska: Ojcze nasz ...
Odnowienie zobowiązania:
W - Panie, tak jak nas nauczyłeś, pochylamy się przed Tobą w całej pokorze, łagodności i cierpliwości, wspierając się wzajemnie w miłości i próbując utrzymać w jedności ducha przez więź pokoju tak, abyśmy mogli stać się jednym ciałem i jednym duchem, zgodnie z naszym wspólnym wezwaniem i powołaniem. Jednym głosem, żałując naszych podziałów, zobowiązujemy się do wzajemnej współpracy na rzecz pojednania, pokoju i sprawiedliwości. Stajemy wspólnie prosząc Cię: dopomóż nam żyć jako Twoi uczniowie, przezwyciężając egoizm i arogancję, nienawiść i przemoc. Udziel nam siły do przebaczania. Inspiruj nasze świadectwo w świecie, tak abyśmy mogli wzmacniać kulturę dialogu i być nosicielami nadziei, którą Ewangelia w nas zaszczepiła. Uczyń nas narzędziami Twojego pokoju, tak aby nasze domy, wspólnoty, parafie, kościoły i narody mogły jeszcze pełniej przekazywać pokój, którego nam tak dawno udzieliłeś. Amen.
Inwokacja do Ducha Świętego:
Boże Pocieszycielu, Duchu prawdy, skarbie skarbów i źródło życia, który rozdajesz dary i udzielasz wiecznej łaski, Boże pokoju i bezpieczeństwa, przyjdź, zamieszkaj w nas, oczyść nas z wszelkiego grzechu. Stwórz w nas serce czyste i odnów w nas właściwego ducha. O miłosierny i dobry Duchu Święty, Duchu pokoju i miłości, Duchu niewinności i czystości, Duchu pobożności i świętości, Duchu mądrości i rozumu, Duchu rady i siły, Duchu Święty udziel nam tego źródła łez, które obmywa nasze serca ze wszelkiej nieczystości, tak abyś Ty mógł zstąpić i uczynić je miejscem Twego przebywania. Przyjdź i rozpal w nas ogień Twej miłości, rozpal na nowo w nas ducha miłosierdzia, abyśmy mogli żyć w Tobie na zawsze. Amen.
VI. LITURGIA KOŃCOWA
Błogosławieństwo i rozesłanie wiernych:
D - Niech ci błogosławi Pan i niechaj cię strzeże.
W - Amen.
D - Niech rozjaśni Pan oblicze swoje nad tobą i niech ci miłościw będzie.
W - Amen.
D - Niech obróci Pan twarz swoją ku tobie i niechaj ci da pokój.
W - Amen.
D - Niech błogosławieństwo Boga Wszechmogącego: Ojca i Syna,
i Ducha Świętego będzie z wami teraz, i na zawsze.
W - Amen.
Można posłużyć się inną formułą błogosławieństwa. Muzyka organowa lub pieśń.
Nabożeństwa na poszczególne dni tygodnia
EWANGELIA: Łk 15,1-2.11-32
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Przychodzili do Niego też celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. A faryzeusze i nauczyciele Prawa szemrali: Ten przyjmuje grzeszników i jada razem z nimi.
Powiedział także: Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich oznajmił ojcu: Ojcze, daj mi przypadającą na mnie część dóbr. Wtedy on podzielił majątek między nich. Po kilku dniach młodszy syn zabrał wszystko, udał się w odległe strony i roztrwonił swój majątek, prowadząc rozwiązłe życie. Kiedy stracił wszystko, nastał w tym kraju wielki głód, a on zaczął odczuwać niedostatek. Poszedł więc i wynajął się u jednego z zamożnych tej krainy, który posłał go na swoje pola, aby pasł świnie. Pragnął tam zaspokoić głód strąkami, którymi karmiono świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy pomyślał: Tak wielu najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja umieram tu z głodu. Wstanę i udam się do mojego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i względem ciebie. Nie jestem już godny nazywać się twoim synem. Uczyń mnie choćby jednym ze swoich najemników. Wstał więc i wrócił do swojego ojca. Gdy był jeszcze w oddali, jego ojciec ujrzał go, wzruszył się do głębi, pobiegł, rzucił się mu na szyję i ucałował. Wtedy syn powiedział do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i względem ciebie. Nie jestem już godny nazywać się twoim synem. Ojciec jednak powiedział do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go, dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie tłuste cielę, zabijcie, zjemy i będziemy się radować. Ten mój syn był bowiem martwy a ożył, zaginął a odnalazł się. I zaczęli się cieszyć.
A jego starszy syn był na polu. Kiedy zbliżał się do domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i dopytywał się, co się stało. Ten powiedział do niego: Twój brat powrócił, a ojciec zabił tłuste cielę, gdyż odzyskał go zdrowego. Wtedy rozgniewał się i nie chciał wejść. Jego ojciec jednak wyszedł i zapraszał go. A on odpowiedział swemu ojcu: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twego przykazania, a ty ani razu nie dałeś mi koźlęcia, abym mógł się cieszyć z przyjaciółmi. Kiedy zaś wrócił twój syn, ten, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, zabiłeś dla niego tłuste cielę. Ojciec mu odpowiedział:
Dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, jest twoje. Trzeba się cieszyć i radować, ponieważ ten twój brat był martwy a ożył, zaginął a odnalazł się.
Oto Słowo Pańskie.
HOMILIA
Miłość Boża ujawnia się poprzez miłosierdzie. To miłosierdzie Bóg okazuje na wiele sposobów. Najpiękniejszą przypowieścią o przebaczeniu jest z pewnością ewangeliczny zapis o tzw. marnotrawnym synu (Łk 15,1-2.11-32). W rzeczywistości jest to jednak samoudzielanie się Boga, który nieustannie szuka tylko okazji, aby mógł okazać człowiekowi swoje miłosierdzie.
W polskiej mowie potocznej, pozostającej bez wątpienia pod wpływem łaciny kościelnej, miłosierdzie utożsamia się ze współczuciem i przebaczeniem. Ta identyfikacja niesie ze sobą pewne zagrożenie, gdyż nie oddaje treściwego bogactwa pojęcia „miłosierdzie", mającego swoje biblijne korzenie. Lud Izraela, opierając się na swoich doświadczeniach, przez miłosierdzie rozumiał raczej połączenie „współczucia" i „wierności”.
Miłosierdzie, współczucie, wierność kryje się w przebaczeniu Boga. Uczucie miłosierdzia według Semitów ma swoje siedlisko w łonie macierzyńskim (por. 1 Krl 3,26: rahamim 1. mn. od rehem łono matki). Jest to pełna czułości miłość. Na zewnątrz wyraża się ona w konkretnych aktach współczucia, rodzącego się wskutek jakiejś tragicznej sytuacji. Bogactwa treściowego dopełniają również symbole, obrazy oraz określenia pełnych miłosierdzia i miłości postaw Boga względem wszystkich stworzeń, a zwłaszcza wobec wybranego ludu; ludu, którym jest początkowo Izrael budowany na więzach narodowościowych i etnicznych, a następnie nowy Izrael, do którego przynależy się przez wiarę w Jezusa Chrystusa.
Bóg na wielu miejscach Pisma Świętego jest wysławiany jako wrażliwy na nędzę ludzką, jako „miłosierny i łaskawy” (por. Ps 111,4; Ps 145,8-9; Ps 103,8). Autor natchniony ukazuje Go jako zawsze gotowego udzielać pomocy, przebaczać i okazywać miłosierdzie. Psalmista opiewa wieczne miłosierdzie Boże: „Będę Cię chwalił, Panie, mój Boże, z całego serca mojego, na wieki będę sławił Twe imię, bo wielkie było dla mnie Twoje miłosierdzie i życie moje wyrwałeś z głębin Szeolu” (Ps 86,12-13). Bóg jako Ojciec miłosierdzia (por. 2 Kor 1,3) ujawnia zatem swoją miłość w przebaczeniu. Ta miłosierna miłość nabiera charakteru powszechnego. „Miłosierdzie człowieka — nad jego bliźnim, a miłosierdzie Pana — nad całą ludzkością” (Syr 18,13). Miłosierdzie Boga Ojca doznaje intensyfikacji w Jezusie jako wcielonym miłosierdziu, kiedy darzy On swoją miłością-jak podkreśla to Ewangelia Łukasza - biednych, ubogich i chorych (por. Łk 4,18;7,22), a grzesznicy znajdują w Nim swojego przyjaciela (7,34). „Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech, lecz nie pozostawiający go bez ukarania, ale zsyłający kary za niegodziwość ojców na synów i wnuków aż do trzeciego i czwartego pokolenia” (Wj 34,6).
To doświadczenie miłosiernej miłości Boga jest dla człowieka fundamentem pokoju. Jeśli nie istnieje w sercu człowieka pokój, to oznacza, iż została zerwana komunia między Bogiem a człowiekiem oraz między braćmi. Marnotrawny syn był niespokojny, ponieważ nie żył w jedności ani ze swoim ojcem, ani ze swoim bratem. W podobnej sytuacji są podzieleni chrześcijanie. Drogą do odzyskania utraconej komunii jest przebaczenie. Spieszmy się zatem czynić dobrze, poszerzajmy królestwo Boże. Zmarły w 1681 r. słynny pisarz hiszpański Calderon de la Barca pozostawił wiele opowiadań. Jedno z nich nosi tytuł „Ostatnie miejsce w piekle". Odnosi się to do tych, którym wydaje się, że nie potrzebuj ą przebaczenia, ani tym bardziej nie chcą udzielić go innym. Brak jest Bożego pokoju w ich sercach.
Tylko wspólnota jest wiarygodna. Doskonałość, której naucza Jezus (por. Mt 5,48), domaga się, aby Jego naśladowcy byli miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec niebieski (por. Łk 6,36). Jest to istotny warunek, aby uczeń Chrystusa mógł wejść do królestwa niebieskiego. Miłosierdzie nie jest więc jedynie przymiotem Boga czy też znamienną cechą Jezusa Chrystusa, ale ma ono cechować postawę każdego chrześcijanina. To miłosierdzie ma nakłaniać każdego wyznawcę Jezusa do tego, aby - jak ów dobry Samarytanin (por. Łk 10,30-37) - być blisko każdego, kto w potrzebie jawi się na jego drodze życia. Okazując miłosierdzie jednemu z tych najmniejszych, stajemy się miłosierni wobec samego Chrystusa (por. Mt 25,31-46). Będziemy przecież sądzeni według miłosierdzia, które okazaliśmy potrzebującym w imię Jezusa. „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili” (Mt 25,45).
Wspólnota wiernych już od początku swego istnienia była zatem świadoma w Duchu Świętym, iż miłosierdzie Boga objawiło się szczególnie w osobie i czynach Jezusa Chrystusa. Okazywanie miłości, i to nie tylko współwyznawcom, było właściwe już młodemu Kościołowi. Miłosierdzie Boga zostało więc w sposób istotowy wpisane w posłannictwo chrześcijan i cały Kościół Chrystusowy. I jak widać było ono nieustannie praktykowane przez całe rzesze tych, którzy wiernie kroczyli i nadal idą za swoim Mistrzem i Oblubieńcem. Miłosierdzie było i jest nadal urzeczywistniane tak przez wiernych świeckich, jak i liczne zakony i instytuty życia konsekrowanego. Odwołując się do orędzia o Bożym miłosierdziu, skierowanego przez Jezusa do polskiej zakonnicy, św. Faustyny Kowalskiej (1905-1938), można powiedzieć o trojakim sposobie świadczenia o tym przymiocie Bożym: czynem, słowem i modlitwą.
Przed Kościołem cierpiącym na brak widzialnej jedności stoi jakby potrójne zadanie do spełnienia. Świadczenie o Bożym miłosierdziu ma polegać na 1. wyznawaniu go jako zbawczej prawdy wiary, 2. na konkretnym wprowadzaniu go w życie tak przez chrześcijan, jak i przez wszystkich ludzi dobrej woli oraz 3. na ufnym przyzywaniu go wobec każdej formy zła fizycznego i moralnego (modlitwa).
O. Andrzej A. Napiórkowski OSPPE - PAT Kraków
Modlitwa powszechna (przyczynna)
Nabożeństwa na poszczególne dni tygodnia
EWANGELIA: Mk 6,45-51
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Zaraz też wymógł na uczniach, aby wsiedli do łodzi i jako pierwsi przepłynęli na drugi brzeg do Betsaidy, zanim On oddali tłum. Gdy rozstał się z nimi, wszedł na górę, aby się modlić. Kiedy zapadł wieczór, łódź była na środku jeziora, a On sam został na brzegu. Widząc, że są zmęczeni wiosłowaniem, wiatr bowiem był przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, idąc po jeziorze. Zamierzał ich minąć, lecz oni, gdy Go spostrzegli idącego po jeziorze, pomyśleli, że to zjawa i zaczęli krzyczeć. Wszyscy bowiem Go zobaczyli i przerazili się. Wtedy Jezus natychmiast powiedział do nich: Odwagi, Ja jestem! Nie bójcie się! I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Oni zaś bardzo się zdumiewali.
Oto Słowo Pańskie.
HOMILIA
„Być bliżej Ciebie chcę, o Boże mój...” - podobno ta pieśń powstała na pokładzie statku „Titanic" i zaśpiewano ją po raz pierwszy w pamiętnym 1912 roku w chwili tragedii, gdy statek pogrążał się w odmętach Atlantyku. Pieśń rozpaczy, a zarazem nadziei. Pieśń rozbitków ginących w falach oceanu, ale pragnących „wylądować" w objęciach kochającego Boga, Ojca pełnego miłosierdzia. Pieśń ufności przełamującej rozpacz.
„Być bliżej Ciebie chcę...” - może w podobny sposób wołali przerażeni Apostołowie, gdy żeglowali po wzburzonych falach jeziora Genezaret. Chociaż Jezus kazał im odpłynąć bez siebie, to jednak był przy nich, czuwał nad nimi. Apostołowie przyzwyczajeni do spokojnego trybu życia nie mogą nadążyć za tym co się wokół nich dzieje. Jeszcze nie oprzytomnieli po wczorajszym cudownym rozmnożeniu chleba, jeszcze mają przed oczyma opętanego z Gerazy, z którego Jezus wyrzucił złego ducha, jeszcze pamiętają córkę Jaira, którą wskrzesił z martwych, pamiętają jeszcze dobrze uciszenie burzy na jeziorze... Kim On jest? A On właśnie w ten sposób pragnie się im objawić. Pragnie zmusić do myślenia, by widząc wokół siebie cudowne znaki, uznali w Nim obiecanego Mesjasza. By doszli do przekonania, że Bóg naprawdę jest z nami. Jest wtedy, gdy Go widzimy, i wtedy, gdy znika, gdy Go nie dostrzegamy naszymi oczyma, gdy nie czujemy w duszy. Bo przecież powiedział: „Odwagi, Ja jestem! Nie bójcie się” (Mk 6,50), „Jestem z Wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).
Ile razy w życiu idziemy pod wiatr, ile razy piaskiem wieje nam w oczy, ile razy przeszkadza deszcz i błoto, ile razy nic nam nie wychodzi, jest beznadziejnie źle, ufajmy, że On jest z nami. On myśli o nas, łaską swoją nas wspiera i swoim obdarza pokojem.
Droga ekumenizmu jest także taką wędrówką. Czasem świeci nam słońce, jest jasno i pogodnie, a czasem zbierają się gradowe chmury, grozi nam burza. Wtedy nie myślmy o tym, jak ją zażegnać, jak się jej pozbyć, ominąć albo uciec przed nią, ale szukajmy Tego, który mocen jest burzę uciszyć i obdarzyć nas swoim pokojem. Do tego wzywa nas dzisiaj Jan Paweł II w adhortacji „Ecclesia in Europa”: „Trzeba zdecydowanie kontynuować dialog, nie ustępując wobec trudności i przeciwieństw; należy go prowadzić w różnych wymiarach - doktrynalnym, duchowym i praktycznym - kierując się logiką wymiany darów, które Duch wzbudza w każdym Kościele, oraz wychowując wspólnoty i wiernych, przede wszystkim młodych, do przeżywania spotkania i właściwie rozumianego ekumenizmu jako zwykłego wymiaru życia i działalności Kościoła. Dialog ten stanowi jedno z głównych zadań Kościoła, przede wszystkim tu w Europie, która w minionym tysiącleciu była świadkiem zbyt wielu podziałów między chrześcijanami, a dziś zdąża ku ściślejszej jedności. Nie możemy zatrzymać się na tej drodze, nie możemy z niej zawrócić! Musimy nadal iść nią i przeżywać ją ufnie, bo wzajemny szacunek, szukanie prawdy, współpraca w jedności, a przede wszystkim ekumenizm świętości niewątpliwie przyniosą z Bożą pomocą swoje owoce (...). Europo trzeciego tysiąclecia, «niech nie słabną twe ręce!» (So 3,16); nie poddawaj się zniechęceniu, nie przyjmuj sposobów myślenia i działania, które pozbawione są przyszłości. «Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz, który zbawi» (So 3,17). Europo, która jesteś na początku trzeciego tysiąclecia, bądź na powrót sobą! Bądź sama sobą! Odkryj na nowo swe źródła. Ożyw swoje korzenie! Nie lękaj się.! Bądź ufna! Bądź pewna! Ewangelia nadziei nie zawodzi!” (Nr 31,120-121).
O. Marian Puchała OMI - Obra
Modlitwa powszechna (przyczynna)
EWANGELIA: Łk 10,38-42
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Po drodze przyszedł do pewnej wioski. Tam kobieta imieniem Marta przyjęła Go do swojego domu. Miała ona siostrę, która miała na imię Maria. Ta usiadła u stóp Pana i przysłuchiwała się Jego słowom. Marta natomiast zajmowała się rozmaitymi posługami. W pewnej chwili przystanęła i powiedziała: Panie, czy Ciebie nie obchodzi, że moja siostra zostawiła mnie samą przy posługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła. Pan zaś jej odpowiedział: Marto, Marto, troszczysz się i zabiegasz o wiele, a jedno jest potrzebne. Maria wybrała dobrą cząstkę, która nie zostanie jej odebrana.
Oto Słowo Pańskie.
HOMILIA
„Chrystus, Słowo Ojca”, taka jest myśl przewodnia dnia dzisiejszego. W pierwszym czytaniu wyjętym z Księgi Powtórzonego Prawa słyszymy, że słowo Prawa jest bardzo blisko ciebie i mnie, w „twoich ustach i w twoim sercu, abyś je czynił”. Św. Paweł wyjaśnia w Rz 10,6-8, że chodzi tu o słowo wyznania wiary w Jezusa Chrystusa, wyznanie które przynosi nam zbawienie przez usprawiedliwienie, pokój i radość. To sam Jezus Chrystus jest Słowem wypowiedzianym do nas przez Ojca, Słowem pełnym miłości i miłosierdzia, Słowem nieodwołalnym i ostatecznym, w którym znajduje swoje wypełnienie Stary Testament. Bo, jak pisze Apostoł Narodów w dzisiejszym drugim czytaniu, ile tylko jest obietnic Bożych, wszystkie są w Nim „tak”. My odpowiadamy na Słowo naszym „tak” w chwili chrztu świętego i potwierdzamy w czasie każdej Eucharystii to pierwsze i podstawowe „tak” wypowiedziane Bogu. W każdej modlitwie, którą kończymy słowem „Amen”, potwierdzamy naszą przynależność do Niego. Jednocześnie każdy grzech jest powiedzeniem „nie” Bogu, Chrystusowi i Jego Ewangelii. Św. Paweł podkreśla w tym fragmencie Drugiego Listu do Koryntian, że Pan Bóg jest zawsze wiemy swoim obietnicom wobec nas, ponieważ jest wiemy samemu sobie, dlatego wszystko to, co zamierza, osiąga skutek. Bóg nigdy nie rezygnuje ze swoich zbawczych planów wobec człowieka, nie zniechęca się w obliczu trudności związanych z naszym grzechem, ale miłuje z absolutną wiernością.
Jednym z grzechów, które najciężej obrażają Pana Boga, jest grzech przeciw jedności Kościoła - Ciała Chrystusowego. Już św. Paweł ganił Koryntian za to, że podziałami pośród siebie bezczeszczą Eucharystię, na której się gromadzą (por. l Kor 3,1-10;11,17-22). Papież Jan Paweł II w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu Roku Jubileuszowego 2000, czyniąc rachunek sumienia i prosząc o przebaczenie grzechów popełnionych przez ludzi Kościoła w czasie tych dwóch tysięcy lat, wymienił m.in. podziały pośród chrześcijan, ekskomuniki rzucane na siebie nawzajem, wojny prowadzone w imieniu Chrystusa, prześladowania, które zgotowali sobie uczniowie Księcia Pokoju.
Co możemy zrobić dla naprawienia tego, co stało się tyle wieków temu? Śpiewaliśmy przed chwilą jako refren Psalmu słowa: „Pan głosi pokój swojemu ludowi”. Tym ludem są wszyscy chrześcijanie, ze wszystkich Kościołów i wspólnot kościelnych. Do nas, ochrzczonym w imię Trójcy Przenajświętszej, przychodzi Bóg z darem pokoju i pojednania, przychodzi, by zaleczyć rany i zasypać przepaści, które jeszcze istnieją pośród nas. On sam wychodzi nam naprzeciw, świadom, że własnymi tylko siłami nie jesteśmy w stanie naprawić błędów, których skutki trwają do dziś. A naprawienie ich jest sprawą konieczną, ponieważ podzielony Kościół Chrystusowy, chrześcijanie skłóceni pomiędzy sobą, nie mogą w sposób skuteczny i wiarygodny głosić Ewangelii pokoju tym, którzy Chrystusa jeszcze nie znają.
Na co więc powinniśmy położyć akcent w naszych ekumenicznych poszukiwaniach? Dzisiejsza Ewangelia stawia nam przed oczy dwie siostry, Martę i Marię. Jedna z nich zajęta jest pracami domowymi, jest aktywna i to tak bardzo, że nie ma czasu spotkać się ze swoim Gościem, nie ma kiedy wsłuchać się w słowa Tego, który jest Słowem Ojca skierowanym do nas. Maria natomiast siedzi u stóp Pana, otwiera na Niego serce, wsłuchuje się w Jego słowa, i to o niej mówi Jezus, że „wybrała lepszą cząstkę”.
Te dwie niewiasty mogą być symbolem ruchu ekumenicznego i jego dwóch wymiarów: horyzontalnego i wertykalnego, działania i modlitwy, dialogu teologicznego, praktycznego i dialogu duchowego. Który z nich jest ważniejszy? Z pewnością konieczny jest dialog teologiczny, wspólne inicjatywy podejmowane np. na polu charytatywnym czy na rzecz pokoju w świecie. Nie możemy jednak zapominać o tym, że nie naprawimy błędów, które popełniliśmy i popełniamy nadal. Dlatego motorem wysiłków ekumenicznych jest dialog duchowy kładący nacisk na nawrócenie serca, przebaczenie krzywd, wyciągnięcie ręki do siebie nawzajem. „Nawrócenie ma zasadnicze znaczenie dla życia chrześcijańskiego i nie ma autentycznego ekumenizmu bez nawrócenia, bez pragnienia zanurzenia się w nowość, jaką niesie ze sobą Królestwo Boże (...). Ruch ekumeniczny to przede wszystkim ruch nawrócenia serc. Konieczne jest oczyszczenie pamięci, nowy sposób myślenia, nowe serce, prawdziwa ekumeniczna duchowość. Tak, odnowiona duchowość ekumeniczna jest sercem ekumenizmu i kluczem nowego zapału ekumenicznego” - mówił w homilii na zakończenie Tygodnia Modlitw w roku 2002 kard. Walter Kasper. A w swojej refleksji na temat sytuacji ekumenicznej w roku 2003 dodaje, że „to nie aktywność ludzka spowoduje postępy w ruchu ekumenicznym. Nie powinniśmy z pewnością rezygnować z działań na rzecz przybliżenia jedności, ale jedność Kościoła nie będzie zrealizowana tylko lub głównie dzięki naszym wysiłkom i przez naszą wolę ludzką. Jedność jest darem Ducha Świętego. To, co możemy zrobić, to prosić Boga, by zesłał nam swojego Ducha i udzielił nam nowej Pięćdziesiątnicy (...) Dlatego mówimy o pierwszeństwie modlitwy. Możemy być pewni, że Ojciec da nam wszystko, o co Go poprosimy w imię Jezusa. A czego moglibyśmy bardziej pragnąć niż jedności uczniów Jezusa?”.
Prośmy zatem wytrwale Ducha Świętego, by przemieniał nasze serca, by je odnawiał i przygotował na przyjęcie tego pokoju, którego Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy obiecał nam udzielić. Wtedy, napełnieni pokojem Bożym, pojednani z Bogiem i między sobą, będziemy w stanie dać wiarygodne świadectwo światu.
Ks. Janusz Bujak – Koszalin
Modlitwa powszechna (przyczynna)
EWANGELIA: J 20,19-23
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
A gdy nastał wieczór tego pierwszego dnia tygodnia i drzwi były zamknięte z powodu strachu przed Żydami tam, gdzie przebywali uczniowie, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i powiedział: Pokój wam! Kiedy to powiedział, pokazał im ręce i bok. Uczniowie uradowali się, że zobaczyli Pana. Wtedy Jezus znowu do nich powiedział: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Gdy to oznajmił, tchnął na nich i powiedział: Weźcie Ducha Świętego! Komu grzechy odpuścicie, są mu odpuszczone, a komu zatrzymacie, są mu zatrzymane.
Oto Słowo Pańskie.
HOMILIA
Paweł Apostoł ukazuje nam pośród owoców Ducha pokój. Ten pokój nie jest tym samym, co wygoda spokojnego, niczym nie zmąconego życia. Pokój, który daje Jezus, zamieszka w tym, który ukrzyżował swoje ciało. Ukrzyżować ciało - to wciąż na nowo odrzucać starego człowieka z jego uczynkami. Możemy przeżywać wewnętrzny ból rozdarcia w wyniku walki, która toczy się w nas pomiędzy rym, czego pragnie Duch, a tym, ku czemu wzywa nas ciało. Mamy jednak pozostawać na krzyżu, aż to ciało umrze.
Nadzieję przynosi nam sam Jezus. Staje dziś pośrodku nas, tak jak stanął pośród apostołów. Pokazuje nam przebite ręce oraz bok. Te rany są świadectwem Jego miłości. Są świadectwem Jego zwycięstwa - zmartwychwstania. On pozwolił się ukrzyżować, abyśmy mieli życie z Ducha. I On tchnie na nas Ducha - dawcę pokoju.
Tym, co dzieli ludzi najbardziej, a także tym, co utrwala podział pomiędzy ludźmi, niestety i między chrześcijanami, jest to brak pokoju w nas. Pokoju będącego znakiem, że nowy zakon jest rzeczywistością wypisaną na naszym sercu. To jest pojednanie z Bogiem, bliźnim i samym sobą. Jako chrześcijanie mamy być prowadzeni przez Ducha. Najpierw w naszym sercu ma się dokonać przemiana. Ona jest darem Boga, który stwarza we mnie serce czyste i odnawia we mnie siłę ducha. On przebacza wszystkie moje przewinienia. Dlatego proszę, aby przywrócił mi radość z Jego zbawienia. Chcę rozradować się jak uczniowie, że zobaczyli Pana.
Dopóki pojednanie nie dokona się w nas, pokój Chrystusowy w nas nie zamieszka. Dlaczego nasi bracia cierpią, gdy chcemy ich nauczać dróg Pana? Bo jest w nas przepaść między naszym życiem a nauczaniem. Chcemy nauczać nieprawych, a w nas uczynki ciała przysłaniają owoce Ducha. Pierwsze ma być w nas doświadczenie przebaczenia, miłosierdzia Boga wobec nas, odpuszczenia grzechów. Kto tego doświadczył, nie zamknie się przed innymi, nie przywłaszczy sobie Bożego pokoju. Wtedy odzyska radość i wesele. Będzie wielbił Boga za to, że zgruchotał wszystkie jego kości. Psalmista mocno oddaje tajemnicę działania Boga, który przemienia wnętrze człowieka. Jest to jak zgruchotanie kości. Ale na tym działanie Boga się nie kończy. Zgruchotane kości będą się cieszyły. Radość ze zbawienia jest większa niż ból umierania starego człowieka.
Paweł Apostoł jako pierwszy owoc Ducha wymienia miłość. Nowe przymierze, które zapowiedział Jeremiasz, składa w sercu człowieka zakon oparty na miłości. Bóg jest Ojcem, który w Chrystusie przyjmuje nas, przebacza nam i prowadzi ku miłości. On pierwszy nas ukochał i my sami pełni jesteśmy synowskiej miłości ku Niemu. Gdy to w nas się wypełnia, w sercu zaczyna gościć pokój Chrystusowy. Patrzymy na ludzi Jego oczami. Myślimy o nich Jego dobrymi myślami, przebaczamy, bo sami doświadczyliśmy przebaczenia płynącego z miłości. Mamy cierpliwość, uprzejmość i łagodność, potrafimy uprzedzać w miłości naszych braci.
Przeżywamy ból rozłamu w Kościele Chrystusa. Ale choć nie potrafimy nakreślić wymiaru i czasu jedności, już dzisiaj w sercu możemy rodzić owoce Ducha. Nasze serce może stać się ekumeniczną świątynią wypełnioną pokojem i darzącą każdego człowieka, którego Bóg postawi na naszej drodze, pokojem. „I już nie będą siebie nawzajem pouczać, mówiąc: Poznajcie Pana! Gdyż wszyscy oni znać mnie będą, od najmłodszego do najstarszego z nich — mówi Pan” (Jr 31,34).
Ks. Paweł Stępień – Warszawa
Modlitwa powszechna (przyczynna)
EWANGELIA: J 12,12-19
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Nazajutrz wielki tłum przybył na święto. Gdy usłyszeli, że Jezus zbliża się do Jerozolimy, wzięli liście palmowe, wyszli Mu naprzeciw i wołali:
„Hosanna!
Błogosławiony, który przychodzi w imię Pana,
Król Izraela!”
A Jezus znalazł osiołka i wsiadł na niego, zgodnie z tym, co jest
napisane:
„Nie bój się, córko Syjonu:
Oto twój Król przychodzi,
siedząc na źrebięciu oślicy”.
Początkowo Jego uczniowie nie zrozumieli tego, ale gdy Jezus został uwielbiony, przypomnieli sobie, że to było o Nim napisane i że uczynili to dla Niego. Dawał więc świadectwo tłum, który był z Nim, gdy Łazarza wywołał z grobowca i wskrzesił go z martwych. Dlatego też tłum wyszedł Mu na spotkanie, bo usłyszeli, że On uczynił ten znak. Wtedy faryzeusze mówili między sobą: Zobaczcie, nie zdołacie nic uczynić! Oto świat poszedł za Nim.
Oto Słowo Pańskie.
HOMILIA
Jezus, Król-Mesjasz, nie zdobywa Jerozolimy podstępem czy przemocą, lecz pokorą i łagodnością. Oto Książę Pokoju przybywa do siebie, do swego Miasta Pokoju. Pełen Ducha potomek Isajego (Jessego), opasany sprawiedliwością i prawdą, niesie zbawienie „(Hosanna!). Wielu królów i proroków - Dawid, Salomon, Izajasz, Zachariasz - chciało ujrzeć to, co wy widzicie”. Jednakże mieszkańcy świętego miasta, wychowani w szkole Tory, Proroków i Pism, będą musieli jeszcze przejść przez szkołę Chrystusowej Paschy. Uroczysty ingres Jezusa prowadzi do katedry Krzyża. Zanim, jak przepowiada „ewangelista wśród proroków” - Izajasz, „nie będą się krzywdzić ani szkodzić na całej (...) świętej górze” (Iz 11,9), na wzgórzu Golgoty dopełni się największa nieprawość; zanim „do nory węża wyciągnie dziecię swoją rączkę” (Iz 11,8), Tomasz Apostoł będzie chciał włożyćrękę do przebitego boku Zmartwychwstałego Mistrza; zanim „ziemia będzie pełna poznania Pana” (Iz 11,9), Duch Pięćdziesiątnicy napełni serca modlących się w Wieczemiku.
Od zarania Chrystusowa „Ewangelia pokoju” (Ef 6,15) była głoszona w świecie przemocy. Chrześcijanom nie brakowało okazji, by doświadczyć różnicy między pokojem Bożym a pokojem światowym. Po wielokroć mogli oni przekonać się o prawdziwości Jezusowych słów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję” (J 14,27). Pismo mówi: „Pełnia pokoju dla kochających Twoje Prawo” - jak śpiewaliśmy w dzisiejszym Psalmie (Ps 119,165); świat zaś mówi: „Si vis pacem, para bellum - Jeśli chcesz pokoju, gotuj wojnę”. Jednocześnie chrześcijanie potrafili docenić znaczenie ziemskiego państwa, które zapewniało pokój w swoich granicach. Dziękowali za to Bogu i modlili się za rządzących, „aby na całym świecie panował trwały pokój i pomyślność narodów, a religia cieszyła się wolnością” (Modlitwa Powszechna z Wielkiego Piątku).
Sobór Watykański II (Gaudium et spes 78) przypomina, że pokój nie polega jedynie na braku wojny i nie ogranicza się do zapewnienia równowagi sił. Nie da się osiągnąć pokoju na ziemi bez obrony dóbr osoby ludzkiej, swobodnej wymiany myśli między ludźmi, poszanowania godności osób i narodów, wytrwałego dążenia do braterstwa. Pokój jest „spokojem porządku” (św. Augustyn), „dziełem sprawiedliwości” (Iz 32,17) i owocem miłości, która sięga poza granice tego, co może wyświadczać sama sprawiedliwość. Takiego pokoju nigdy nie da się zdobyć raz na zawsze, lecz ciągle go trzeba budować. Ten ziemski pokój, który powstaje z miłości bliźniego, jest obrazem i skutkiem pokoju Chrystusowego. Aż do nadejścia Chrystusa - uczy Sobór - będzie zagrażać ludziom na ziemi niebezpieczeństwo wojny; o ile są grzeszni. Natomiast o ile przezwyciężają grzech, zespoleni w miłości, o tyle i przemoc jest przezwyciężana, aż do wypełnienia się słów proroka: „Przekują miecze na lemiesze, a włócznie swoje na sierpy. Nie podniesie naród przeciw narodowi miecza, ani się ćwiczyć będą dalej ku bitwie” (Iz 2,4).
Gdy Jezus zbliżał się do Jerozolimy, na widok miasta zapłakał, że „nie poznało tego, co do pokoju prowadzi”, czyli że nie odkryło swojej najgłębszej istoty i nie zrealizowało swojego najwznioślejszego powołania wyrażonego w pięknym imieniu Jeruzalem – „Miasto Pokoju”. Wynikiem tego była napaść nieprzyjaciół i takie zniszczenie, iż nie pozostał kamień na kamieniu - za to, że Miasto Święte” nie rozpoznało czasu swego nawiedzenia” (por. Łk 19,43n). Na tu i teraz moją Jerozolimą, miejscem świętym i domem Boga jest moje serce. Granica między wojną a pokojem, między budowaniem a niszczeniem przechodzi najpierw przez moje serce. Chrystus pragnie, aby to serce rozpoznało czas nawiedzenia i przyjęło Jego „wieczne i powszechne Królestwo, królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju” (z prefacji o Chrystusie Królu). Jezus pragnie, aby ten pokój udzielał się wszystkim braciom i siostrom w wierze, i promieniował na cały świat, „aby w świecie rozdartym niezgodą Kościół jaśniał jako znak przyszłej jedności i pokoju” (V Modlitwa Eucharystyczna).
Tego pokoju udziela Chrystus przez swego Ducha. Wyznając, w „Symbolu wiary”, że Duch jest Panem, Kościół uznaje jego panowanie nad stworzeniem i historią. Panowanie Ducha nie jest panowaniem opartym na brutalnej sile, ucisku, tyrani i przemocy. Przeciwnie, jest to panowanie, które wyzwala całe stworzenie i udziela „wolności i chwały dzieci Bożych” (Rz 8,21). To złe duchy opętują i zniewalają. Złe moce uciskają, manipulują i eksploatują. Duch Święty wyzwala zaś ludzi nawet z najbardziej gnębiących i ujarzmiających form ludzkiego grzechu; jest On mocą, która daje im siłę do przeciwstawiania się złu i do walki, aby je zwyciężyć siłą dobra.
„Pokój Boży przewyższa wszelkie zrozumienie” (por. Flp 4,7). Chrystus, pokorny Król, wprowadza nas w głębię paradoksów Bożej mądrości. Oto Krzyż, szubieniczne drzewo, stało się znakiem zwycięstwa; Skazaniec Sędzią; współukrzyżowany Łotr - Świętym; pieczara grobu - grotą nowego narodzenia; płótna grobowe - pieluszkami nowego życia. Odkąd Bóg stał się Człowiekiem, a Dziewica Matką, „to, co głupie u Boga, jest mądrzejsze niż ludzie, a to słabe u Boga, jest mocniejsze niż ludzie” (1 Kor 1,25).
Dzięki tej mocy chrześcijanie, choć słuchają ustalonych praw, własnym życiem zwyciężają prawa; choć przebywają na ziemi, są obywatelami nieba (z Listu do Diogeneta). Dzięki tej niebiańskiej mądrości święty Franciszek z Asyżu mógł się modlić o Boży pokój w świecie pełnym przemocy:
„Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju,
ażebym niósł miłość tam, gdzie panuje nienawiść, zmiłowanie tam, gdzie panuje krzywda,
wiarę tam, gdzie panuje zwątpienie,
nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz,
światło tam, gdzie panuje mrok,
radość tam, gdzie panuje zgryzota.
Mistrzu mój, pozwól,
bym zamiast szukać pocieszenia - pocieszeniem wspierał,
zamiast szukać zrozumienia - zrozumienie okazywał,
zamiast szukać miłości - miłość ofiarowywał.
Albowiem dając - otrzymujemy,
wybaczając - na wybaczenie zasługujemy,
a umierając - budzimy się do życia wiecznego.
Amen”.
Ks. Sławomir Pawłowski SAC – Lublin
Modlitwa powszechna (przyczynna)
EWANGELIA: Mt 8,23-27
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Potem [Jezus] wsiadł do łodzi, a z Nim Jego uczniowie. Nagle na jeziorze zerwała się tak gwałtowna burza, że fale zalewały łódź. A Jezus spał. Wtedy zwrócili się do Niego i obudzili Go wołając: Panie, ratuj! Giniemy! On zaś zapytał: Dlaczego się boicie, ludzie małej wiary? Następnie wstał, zgromił wichry i jezioro, i nastała głęboka cisza. Ludzie natomiast pytali zdumieni: Kim On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?
Oto Słowo Pańskie.
HOMILIA
Słowa Ewangelii według św. Mateusza z rozdziału ósmego przenoszą nas w sytuację wielkiego zagrożenia, jakiego doświadczyli Apostołowie. Na spokojnym zazwyczaj jeziorze nastaje nagła burza. Żywioł zagraża podróżującym. Fale zalewają łódź i powodują panikę wśród pasażerów. Tylko jeden wydaje się nieporuszony. To Jezus, którego z nutą wyrzutu zbudzą Apostołowie, domagając się opanowania sytuacji kryzysowej. I rzeczywiście, zgodnie z oczekiwaniem, na słowo Pana burza ustaje, a zdumieni ludzie nie mogą jeszcze pojąć, co zaszło.
Jeżeli w dniu dzisiejszym, szóstym dniu naszego modlitewnego błagania o jedność chrześcijan, odczytujemy ten fragment Ewangelii, to zapewne nie dlatego, że chcemy przypomnieć sobie o tamtym wydarzeniu sprzed dwu tysięcy lat. Może nawet nie po to, aby przekonać się o zbawczej mocy i potędze Chrystusa czy porównać naszą wiarę ze zbyt małą wiarą uczniów.
Nasze tegoroczne modlitwy zanosimy do Pana Boga pod hasłem „Mój pokój wam daję”, a temat dzisiejszego dnia Tygodnia Modlitwo Jedność Chrześcijan brzmi „Nie lękaj się”. Pierwszym więc powodem, dla którego dziś czytamy z Mateuszowej Ewangelii opowiadanie o burzy na jeziorze, jest szukanie pewności i bezpieczeństwa u Tego, który uwalnia od lęku i trwogi. Obecność Jezusa daje nam nie tylko przejściowe poczucie bezpieczeństwa, jako zaspokojenie psychologicznej potrzeby każdego z nas. Daje coś o wiele głębszego. Uwalnia od egzystencjalnego lęku o własne przeznaczenie. W wymiarze społeczności Kościoła natomiast utwierdza naszą wiarę w obietnicę niezłomności Kościoła, jakiej Pan udzielił mu, gdy mówił, że „bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Chrystus uwalnia nas od lęku. Sprawa naszego życia wiecznego jest w ręku Boga. Nie jest igraszką żywiołów, mocy czy potęg. Podobnie rzecz się ma z dziełem budowania jedności Chrystusowego Kościoła. Ostatnie słowo należy do Niego, do Pana dziejów. W zrealizowaniu obietnicy „jednej owczarni i jednego pasterza” (J 10,16) nie przeszkodzą Mu ani żywioły tego świata, ani nasza ludzka - największa choćby - nieudolność, ani nawet nasz grzech, będący zawsze u źródeł podziału.
Jakże tematyka dzisiejszego dnia współbrzmi ze słowami papieża Jana Pawła II, który u początku swego pontyfikatu, 25 lat temu wołał: „Nie lękajcie się! Nie lękajcie się otworzyć na oścież drzwi Chrystusowi!” Chrystusowego Kościoła nie przezwyciężą ani wichry historii, ani burze dziejów. Nie zaleją go fale - choćby największe - wzajemnych krzywd, oskarżeń, urazów, a nawet nienawiści. Żywioły podziałów nie zniweczą Boskiej obietnicy jedności Kościoła.
Nie bój się - powiada Pan przez usta proroka Izajasza – „bo Ja jestem z tobą” (Iz 43,5). A św. Jan przepisuje nam receptę na strach, jak na chorobę lekarstwo. Tym lekiem jest miłość. Ona uwalnia od wzajemnych niechęci i uprzedzeń. Bo w miłości nie ma lęku. Jeśli są w nas jeszcze lęk przed sobą i brak zaufania, to objawiają one braki w naszej wzajemnej miłości. Boga kocha się przecież „przez bliźnich”, a nie „z wyłączeniem bliźnich”.
Jest przecież - myślę - jeszcze jedna przyczyna, dla której w tym ekumenicznym tygodniu czytamy Ewangelię o burzy na morzu. Bóg może jednym słowem uciszyć burzę. Może jednym gestem zakończyć nasze rozdarcie, jak jednym tchnieniem może powołać do życia i zakończyć życie oraz historię świata zakończyć. Dlaczego jednak tego nie czyni? Czy nie dlatego, aby nam dać czas dojrzewania do wzajemnej miłości? Czy nie taka jest właśnie "Boża pedagogia" względem poróżnionych chrześcijan, uczniów niespokojnie oglądających się jeden na drugiego i wreszcie na Pana, aby „coś” z zagrożeniem, z kryzysem zrobić?
I na koniec jeszcze jedna refleksja. Nie ma „czasów złych”. Dziś nie jest ani lepiej, ani gorzej. Dziś ani łatwiej, ani trudniej dostrzec obecność Pana i całą ufność złożyć w Nim. Nie lękaj się więc. Wierność Panu jest także drogą do wzajemnego pojednania. Zaufaj!
Ks. Przemysław Kantyka – Kielce
Modlitwa powszechna (przyczynna)
EWANGELIA: Mt 25,1-12
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Królestwo Niebios będzie podobne do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było głupich, a pięć mądrych. Głupie wzięły lampy, ale nie zabrały z sobą oliwy. Mądre natomiast razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy pan młody się spóźniał, wszystkie zasnęły. Nagle o północy rozległo się wołanie: Idzie pan młody, wyjdźcie mu na spotkanie! Wówczas wszystkie panny zerwały się ze snu i przygotowały swoje lampy. Głupie zaś powiedziały do mądrych: Dajcie nam ze swej oliwy, bo nasze lampy gasną. Mądre jednak odpowiedziały: Nie, mogłoby przecież i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie. Gdy one odeszły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na wesele i drzwi zostały zamknięte. Później wróciły i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! Lecz on odpowiedział: Oświadczam wam, że was nie znam.
Oto Słowo Pańskie.
HOMILIA
Oczekiwanie, czekanie jest jednym z podstawowych doświadczeń człowieka. W życiu wielokrotnie na coś czekamy i czegoś oczekujemy: narodzin dziecka, ukończenia studiów, spełnienia marzeń. Oczekujemy ciągle lepszych, łatwiejszych czasów, podwyżki pensji, wygodniejszego życia. Często czekamy na przystanku lub dworcu na autobus, tramwaj lub pociąg. Czekamy na zmianę i nawrócenie innych i własne. Oczekujemy jedności, zgody i harmonii - w życiu politycznym, społecznym, ale i religijnym. Oczekujemy wreszcie i spodziewamy się zbawienia. Nie tylko my, ale całe stworzenie, „które z wytrwałością oczekuje objawienia synów Boga”. Oczekiwanie, które łączy się z nadzieją, jest siłą i motorem ludzkiego życia. „Wyczekuj go, gdyż na pewno się spełni” - zapewnia prorok Habakuk, mówiąc o spełnieniu się wizji danej przez Pana. Tylko dzięki temu, że oczekujemy spełnienia się jakiejś nadziei i wizji przyszłości, możemy zaliczać się do żyjących. Istnieje pewne powiedzenie, które stwierdza, że ,,najlepsze znajduje się nie za nami, ale zawsze przed nami”. To dzięki tej świadomości podtrzymujemy w nas płomień życia.
Oczekiwanie, czuwanie i nadzieja są też podstawowym wymiarem drogi ekumenicznego doświadczenia. To w odniesieniu do tragedii podziału chrześcijan można za św. Pawłem mówić o „wzdychaniu w bólach i niewoli skażenia”, z których spodziewamy się wyzwolenia. Właśnie - spodziewamy się wyzwolenia, bo nie możemy sami go dokonać. Doświadczamy ludzkiej niemocy, więc liczymy na pomoc z nieba: „Sam Duch wstawia się za nami”. A psalmista woła: „W Panu złożyłem całą swą nadzieję”. Sprawa jedności chrześcijan jest sprawą nadziei i oczekiwania. Jezus mówi: „Czuwajcie!” To słowo w ustach Jezusa nie oznacza biernego oczekiwania, ale wezwanie do odpowiedzialności. Nie wolno nam czekać z „założonymi rękami”, w sposób bierny, mówiąc sobie: ode mnie nic nie zależy, jestem katolikiem, ewangelikiem lub prawosławnym i to mi wystarczy. „Czuwać” to postępować aktywnie. To stwarzać warunki do przyjścia Pana. Tymczasem, gdzie On ma przyjść, jeśli dom w gruzach podziału i rozbicia. A nasz chrześcijański konformizm często każe nam jeszcze zadowalać się tym, co jest. Przyzwyczailiśmy się do tego bałaganu. Jest nam z tym dobrze. Brakuje nam oliwy chęci i zapału, odwagi i zaufania. Ociągamy się z napełnieniem naszych lamp, bo mamy jeszcze tyle do zrobienia i wyjaśnienia: prymat papieski, sukcesja apostolska, ordynacja kobiet, terytoria kanoniczne, prozelityzm i wiele innych. Mimo wkładanego wysiłku dom ciągle nie podnosi się z gruzów. Więc być może czuwamy nie po to, aby Pana powitać, ale raczej powstrzymać z przyjściem.
Nie być gotowym na czas to głupota. To podejmować ryzyko odrzucenia: Oświadczam wam, że was nie znam. Bo może się okazać, że nasze poszukiwania jedności były jedynie pozorowane. Z głupoty i niezrozumienia słowa obietnicy Pana zadowoliliśmy się konfesyjnym „status quo”. Oby przychodzący Pan nie skierował pod naszym adresem zarzutu, że jesteśmy wprawdzie ludźmi „poszukującymi” dróg jedności, ale nie robimy wiele, by ją znaleźć. „Szukamy” miłości, zgody, porozumienia, ale poszukiwania kończą się brakiem decyzji i brakiem reakcji na pytanie o Boga i jego wolę.
„Trzeba dać wszystko, aby otrzymać wszystko” - napisał kiedyś Dag Hammarskjöld. Dać wszystko w tradycji chrześcijańskiej zwykliśmy nazywać gotowością do ofiary. Chrześcijanie znają jej wartość. Być może, aby otrzymać wszystko, to znaczy zostać kiedyś zaproszonym do weselnej sali w niebie, trzeba nam tę ofiarę ponieść, także w wymiarze konfesyjno-eklezjalnym. Na ołtarzu ofiarnym spalić nasz konformizm, małostkowość, nietolerancję, nienawiść, obojętność, wygodnictwo, pychę; odrzucić konfesyjne skrupulanctwo i dać świadectwo bezgranicznej, uniwersalnej Bożej miłości, która nie zna żadnych granic. Bo kto nie myśli o oliwie na jutro, ten pozostanie w ciemnościach nocy odrzucenia. To dotyczy zarówno życia indywidualnego, jak i poszczególnych Kościołów oraz wspólnot kościelnych.
Pewne afrykańskie przysłowie zachęca: „Obróć twarz ku słońcu - a cień zostanie w tyle". Dla nas chrześcijan tym jedynym słońcem pozostaje Chrystus. abyśmy potrafili skierować nasze oblicza i oblicza naszych Kościołów w Jego stronę i pozostawić w cieniu to wszystko, co nas nadal dzieli i wzajemnie rani. Skierowani razem w stronę Chrystusa i oświeceni Jego blaskiem, oczekujmy nadejścia Jego chwały i udziału w wolności dzieci Boga.
Ks. Rajmund Porada – Opole
Modlitwa powszechna (przyczynna)
EWANGELIA: Mt 25,31-40
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Kiedy zaś Syn Człowieczy przyjdzie w swojej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na tronie swojej chwały i zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po swojej prawej stronie, a kozły po lewej. Wtedy Król powie do tych po prawej stronie: Zbliżcie się, błogosławieni Mojego Ojca, weźcie w posiadanie Królestwo, przygotowane wam od założenia świata. Ponieważ byłem głodny i daliście Mi jeść, byłem spragniony i daliście Mi pić, byłem tułaczem i przyjęliście Mnie, byłem nagi i ubraliście Mnie, byłem chory i odwiedziliście Mnie, byłem w więzieniu i przyszliście do Mnie. Wówczas odpowiedzą sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Ciebie głodnego i nakarmiliśmy albo spragnionego i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Ciebie jako tułacza i przyjęliśmy albo nagiego i ubraliśmy? Kiedy widzieliśmy Cię chorego albo w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? Na to Król im odpowie: Zapewniam was, to, co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniej szych, Mnie uczyniliście.
Oto Słowo Pańskie.
HOMILIA
Dzisiejsza liturgia, kończąca Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, daje nam pod wspólną rozwagę jakże głębokie teksty biblijne. Zarówno pierwsze czytanie z księgi proroka Amosa, jak i fragment listu św. Pawła Apostoła do Efezjan są przepełnione wieloma ostrzeżeniami i zachętami, jakie winny kształtować nasze relacje z innymi ludźmi. W obydwu czytaniach jak refren przewija się motyw sprawiedliwości i czujności, do której wszyscy jesteśmy wezwani. Ewangelia natomiast w sposób bardzo obrazowy ukazuje scenę sądu ostatecznego. W takim doborze tekstów przeznaczonych na dzień dzisiejszy jest jakaś głęboka mądrość. Logika czytańbiblijnych każe nam bowiem patrzeć na nasze życie niejako od końca, od ewangelicznej sceny sądu opowiedzianej przez samego Chrystusa. W ten sposób zostaje nam już teraz ukazana perspektywa i ostateczny motyw naszego „czynienia sprawiedliwości i miłosierdzia”.
Jakie przesłanie niesie więc dzisiejsza liturgia, sprawowana na zakończenie kolejnego już czasu naszej szczególnej modlitwy o jedność chrześcijan? Co sam Pan chce dziś powiedzieć nam, czyli Kościołowi zgromadzonemu w tej świątyni? Z jakim zadaniem chce posłać nas, chrześcijan początku trzeciego tysiąclecia, do podzielonego świata?
Z pewnością zauważamy, że jest to wezwanie do włączenia się w swoisty „ekumenizm szeroko otwartych oczu i miłosiernego serca”. Ten „rodzaj” ekumenizmu jest wezwaniem stojącym przed każdym z nas i przed wszystkim Kościołami oraz wspólnotami wyznaniowymi. Jest on powszechny, tak jak powszechnym ma się ciągle stawać Kościół Chrystusowy. Wychodząc z tej świątyni mamy postępować naprzód w pokoju Chrystusa, jak głosi hasło dzisiejszego dnia. Zadanie, jakie przed nami stawia dziś Pan, to „ekumenizm szeroko otwartych oczu i miłosiernego serca”. .
Czym charakteryzuje się ten - wcale nie nowy - rodzaj ekumenizmu? Jakie ma środki do dyspozycji? Kto jest przedmiotem jego troski? Ku czemu wreszcie zmierza? Innymi słowy: jaką wizję jedności nam proponuje? Niech nasze wspólne pochylenie się nad usłyszanym przed chwilą Słowem Bożym pomoże nam odnaleźć odpowiedź na te pytania.
Prorok Amos, autor pierwszego czytania, bywa często nazywany „prorokiem sprawiedliwości społecznej”. Żył on w ósmym wieku przed Chrystusem w czasach, kiedy państwo izraelskie cieszyło się pokojem wewnętrznym i zewnętrznym oraz doświadczało dobrobytu. Jednak tę bujną, pozornie, egzystencję rujnowała od wewnątrz śmiertelna choroba panoszącej się niesprawiedliwości społecznej i powszechnej korupcji. Wszelkie reguły praworządnego życia społecznego łamał niepowstrzymany pęd za pieniądzem; kto posiadał lepszy start i silniejsze łokcie, dorabiał się w tych zawodach coraz większej fortuny, stając się też coraz bardziej nieczułym na fakt, że wszystko to dzieje się często kosztem ubogich i dzięki ich krzywdzie. Niepisanym prawem stała się przemoc, siła i poleganie na ludzkich układach.
Amos w swoich kolejnych mowach stawia pacjentowi, któremu na imię Izrael, trafną diagnozę. Zwłaszcza ludzi władzy i wyżyn społecznych ostrzega przed nieuchronną pomstą i karą od Boga. Kara ta będzie zapłatą za łamanie prawa Przymierza zawartego między Bogiem a narodem. „Gnębicie niewinnego, bierzecie łapówki, a prawo ubogich obalacie w bramie” - woła prorok Amos. Bóg to wszystko widzi i pamięta. Pamięta ludzkąkrzywdę, pamięta niesprawiedliwe wyroki sądowe, zapamiętuje rękę, którądaje, jak i tę, która przyjmuje łapówkę.
Prorok Amos jest także prorokiem dla naszych czasów. Przypomina nam dziś, że istotą Bożego prawa jest sprawiedliwość, miłość i miłosierdzie. Jakże tego wszystkiego brakuje także dzisiaj. Owej sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia brakuje często nam, uczniom Chrystusa Pana; tych cnót brakuje też całym Kościołom. Historia dwóch tysiącleci chrześcijaństwa jest smutnym świadkiem braku sprawiedliwości i miłości pomiędzy podzielonymi Kościołami. Ile wzajemnie rzucanych na siebie oskarżeń, pomówień o niegodne zamiary, ileż przykładów konfesyjnej rywalizacji czy wręcz wrogości wobec siebie?
Dziś prorok Amos każe nam zostawić przeszłość Bogu. „Szukajcie dobrego, a nie złego, abyście żyli i aby Pan, Bóg Zastępów, był z wami, jak to mówicie!” (Am 5,14) - tak brzmi jego zachęta skierowana do nas dzisiaj. Jakże jest ona aktualna szczególnie w naszych czasach.
Przeszłość mamy zostawić Bogu z nadzieją, że jest On wystarczająco mocny, aby zabliźnić nasze wzajemnie zadane sobie rany i uleczyć jedność Ciała swojego Kościoła. Nam, chrześcijanom wszystkich konfesji, prorok Amos stawia dziś przed oczy człowieka ubogiego, słabego, pozbawionego ludzkich zabezpieczeń, i wzywa nas do „ekumenizmu szeroko otwartych oczu i miłosiernego serca”. W ten sposób jakby uprzedza i zapowiada Chrystusa, który w dzisiejszej ewangelicznej scenie mówi: „To, co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnie uczyniliście” (Mt 25,40).
W tej formie „ekumenizmu praktycznego” swoje miejsce mogą odnaleźć wszyscy. Bo biednych i ubogich zawsze mamy wśród siebie. Zwłaszcza teraz, w tym czasie, tej zimy... Patrząc nam w oczy, wyciągając dłoń w naszym kierunku, nie pytają nas o wyznanie, o naszą przynależność konfesyjną. Pytają raczej o nasze człowieczeństwo, o miarę naszej miłości pytają o nasz „ekumenizm szeroko otwartych oczu i miłosiernego serca”.
Kiedyś, u kresu naszego życia, z tego rodzaju ekumenizmu przyjdzie nam wszystkim zdać sprawę. O tym przypominają słowa Chrystusa, zapisane przez św. Mateusza, a odczytane przed chwilą. „Kiedy zaś Syn Człowieczy przyjdzie w swojej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na tronie swojej chwały i zgromadzą się przed Nim wszystkie narody” (Mt 25,31n). Sąd będzie jeden, powszechny, bo jeden jest Pan, jedna wiara, jedna nadzieja i jedno Królestwo, do którego wszyscy jako chrześcijanie zmierzamy różnymi drogami. Wówczas staniemy przed Panem i może się zdziwimy, że na pierwszym miejscu nie będziemy zapytani o to, na ile w ciągu życia pozostawaliśmy wierni naszym tradycjom wyznaniowym, ani też pewnie nie będziemy wówczas przepytani ze znajomości treści katechizmu, z tego czy Komunię świętą przyjmowaliśmy pod dwiema postaciami czy pod jedną, na stojąco czy na klęcząco. Nie.
Dzisiejsza scena ewangeliczna podpowiada, że będziemy wtedy zapytani o miarę miłości, jaką wkładaliśmy w każdy nasz dzień, w nasze spotkania z ludźmi. Będziemy wówczas zapytani o kształt i jakość relacji, jakie potrafiliśmy nawiązać w czasie swojego życia. Będziemy zapytani o miarę wrażliwości naszego serca, o to czy potrafiliśmy w ciągu życia widzieć więcej niż tylko swój własny interes, więcej niż nawet interes swojego Kościoła. Przed bramami Królestwa Bożego żaden interes nie będzie się już liczył. Stanie przed nami Ten, który za ziemskiego życia przychodził do nas jako głodny, spragniony, tułacz, nagi, prześladowany, bezdomny. Jaką wówczas odpowiedź usłyszymy z Jego ust? Oby i na naszych twarzach zagościło to zbawienne zdziwienie postawionych po prawej stronie; oby i na naszych ustach pojawiło się wtedy owo pytanie: ,,Kiedy, Panie, widzieliśmy Cię takim...?”
Ks. Roman Małecki – Włocławek
Modlitwa powszechna (przyczynna)