Zakurzone święto ekumenizmu

Wiesława Dąbrowska-Macura

publikacja 20.01.2008 21:39

Marzę, że kiedyś zdarzy się cud i uda się nam – różnie wyznającym swoją wiarę uczniom wspólnego Pana i Zbawiciela – zbliżyć do jedności.

Między 18 a 25 stycznia chrześcijanie licznych wyznań na kilka dni odsuwają na bok wzajemne pretensje i żale, zapominają o urazach, razem gromadzą się wokół Słowa Bożego i razem modlą się o zjednoczenie w jednym Kościele. Trwa święto ekumenizmu. Ale to święto co roku jakby bardziej pokrywa się kurzem rutyny i znudzenia. Na ekumenicznych nabożeństwach od lat te same twarze. Podobne, pełne kurtuazyjnych zwrotów przemówienia hierarchów różnych wyznań. Grzecznościowa wymiana uścisków dłoni. Po 25 stycznia wszystko wraca do normy. A ta norma to sytuacja podziału. Każdy wraca do swojej wspólnoty, zamyka się w swoich świątyniach, odżywają uśpione na tydzień żale i urazy. Aż do 18 stycznia następnego roku, kiedy zacznie się kolejny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Ostygł ekumeniczny zapał.

To zbyt czarny obraz sytuacji ekumenicznej – powie ktoś. Przecież nie tylko w tygodniu ekumenicznym chrześcijanie podejmują różne wspólne inicjatywy: w Polsce od lat międzywyznaniowy charakter ma Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, trwa praca nad ekumenicznym przekładem Pisma Świętego, no i najważniejsze – toczą się dialogi ekumeniczne. Tyle że przyzwyczailiśmy się, że po takich spotkaniach nic konkretnego się nie dzieje. Teologowie dyskutują, przyjmują uzgodnienia, podpisują dokumenty (czasem nawet przed telewizyjnymi kamerami, jak w przypadku katolicko-luterańskiej Deklaracji w sprawie nauki o usprawiedliwieniu), pada wiele słów o porozumieniu, a Kościoły nadal pozostają podzielone. I często pełne wzajemnych pretensji i niechęci. Perspektywa jedności wydaje się bardzo odległa, a istniejące podziały zdają się pogłębiać bieżące spory. A przecież nie jesteśmy podzieleni aż tak bardzo, jak nam się zdawało.

Marzę, że kiedyś zdarzy się cud i uda się nam – różnie wyznającym swoją wiarę uczniom wspólnego Pana i Zbawiciela – zbliżyć do jedności. Ale marzenia nie wystarczą, podobnie jak nie wystarczą przyjacielskie gesty i spotkania międzywyznaniowe. Ekumenizm wymaga modlitwy. Także wspólnej modlitwy podzielonych chrześcijan.



styczeń 2008