Homilia na drugi dzień Tygodnia Ekumenicznego 2010

wtorek 19 stycznia 2010 r.

publikacja 13.01.2010 10:32

Temat dnia: Świadczyć przez wymianę doświadczeń

I my, przez doświadczenie podziałów, jesteśmy w drodze, w sytuacji podobnej do tych dwóch idących z Jerozolimy... Poranieni, zawiedzeni, rozproszeni przez wieki. W takim doświadczeniu obok człowieka zawsze staje Jezus. Chce nas także przemienić, uzdrowić.

Kiedy gromadzimy się na nabożeństwie w kolejnym Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan, nasze serca wyrażają pragnienie bliskości Boga i drugiego człowieka. Szczególnie myślimy o naszych rozproszonych Braciach i Siostrach. Dzisiejsze teksty biblijne ukazują nam zmaganie człowieka w codziennych i niecodziennych doświadczeniach. Zmaganie prowadzące do komunii, jedności z Bogiem.

Na drodze jest Jeremiasz, który nieoczekiwanie zostaje zaproszony, wręcz wezwany, do realizowania Bożego planu. Mimo wielu przeszkód, pytań, wątpliwości, trudnych doświadczeń nie ma takiej sytuacji, która mogła by mu uniemożliwić głoszenie Ewangelii i świadectwo o Bogu wobec ludzi. Całe jego życie wpisane jest w Boży plan i odkrywanie go daje Jeremiaszowi możliwość odważnego świadectwa.

Drogę, wraz z apostołem Pawłem, przemierzają także uczniowie. Wchodzą ponownie do miast, z których już kiedyś zostali wypędzeni. I tam, mimo wielu przeszkód i niezrozumienia, głoszą Ewangelię o Jezusie, pozwalając na przemianę ludzkiego serca. Doświadczenie ich wiary i wiary innych pozwoliło posyłać w imię Jezusa kolejnych świadków.

W drodze z Jerozolimy do Emmaus też odkrywamy trudne ludzkie doświadczenie. Zawiedzeni, rozczarowani po przeżyciach szczególnej Paschy uczniowie idą, jakby uciekając od tego wszystkiego, co w spotkaniu z Jezusem było im dane. W postawie lęku tak trudno otworzyć serce i tak też się dzieje, gdy spotykają na swojej drodze Jezusa.

Gdy wczytujemy się w trudne doświadczenia zapisane w Biblii, odkrywamy to wszystko, co jest nam bliskie, a co stało się doświadczeniem naszych przodków, ich rodzin, społeczności i Kościołów. Najtrudniejsze i najstraszniejsze było zapewne okrucieństwo II wojny światowej. To właśnie w obozach koncentracyjnych, w doświadczeniu największej pogardy i odrzucenia człowieka przez człowieka, chrześcijanie stawali obok siebie, świadcząc o Jezusie i zbawieniu w Nim. To tam, w sposób jedyny w swoim rodzaju, w obliczu totalnego zagrożenia, realizował się praktycznie ekumenizm... Tam chrześcijanie dawali wspólne świadectwo. Byli jedno. Dokonywało się to przez codzienną posługę miłości wobec tych, których mieli obok siebie. Wspólne świadectwo obejmowało może w sposób szczególny umacnianie braci w wierze, przywracanie nadziei tam, gdzie już jej nie widać...

Świadkiem tamtego czasu jest ks. Dietrich Bonhoeffer, ewangelicki pastor, skazany na śmierć i stracony na rozkaz Hitlera. Jego życie, nauczanie, świadectwo w sposób szczególny zrealizowało się w sprzeciwie wobec nazizmu i antysemityzmu. To on otwarcie, bez ogródek, narażając się na prześladowanie i śmierć, głosił Ewangelię. Kościół żyje krwią swoich męczenników - napisał kiedyś Marcin Luter.

Jakkolwiek obco te słowa mogą brzmieć dla współczesnego człowieka, to jednak stały się one faktem 9 kwietnia 1945 r. na placu obozu koncentracyjnego Flossenburg. Nigdy nie widziałem jeszcze kogoś tak oddanego Bogu - miał powiedzieć po egzekucji Bonhoeffera lekarz obozowy. Według dostępnych relacji Bonhoeffer miał zginąć przez powieszenie na strunie od fortepianu. Wiemy, że to, co ukazał swoim życiem, jest ikoną tysięcy sióstr i braci dających świadectwo towarzyszeniem w doświadczeniu życia innym.

W dzisiejszej liturgii Psalmista odkrywa przed nami, że Pan okazał swoje zbawienie: na oczach narodów objawił swą sprawiedliwość oraz wspomniał na dobroć i na wierność swoją wobec domu Izraela; ujrzały wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego. W doświadczeniach życia trudno czasem odkrywać prawdę Ewangelii. Dlatego na naszych drogach, tych osobistych, prowadzących do doświadczenia wspólnoty z Bogiem i braćmi, tak potrzebne jest nam świadectwo. Świadectwo tych, którzy nie rezygnują i kroczą obok nas. Mimo wszystko...

Ks. Marek Jański(KRK)