Obudzić głód Ducha

publikacja 22.05.2010 01:39

Ludzie są głodni świadectwa, nie przemówień - mówi o. Christophe Blin ze wspólnoty Chemin Neuf

Obudzić głód Ducha Romek Koszowski/Agencja GN o. Christophe Blin

O. Raniero Cantalemessa, związany z odnową charyzmatyczną zachęcał podczas jednego ze spotkań: „nie bójcie się Ducha Świętego”. Jest w nas obawa przed przyjęciem darów Ducha Świętego?

Myślę że w kościele zachodnim  Duch Święty jest po prostu wciąż za mało znany i stąd nasza powściągliwość a czasem i obawa. Bo kim właściwie jest Duch Święty? O Bogu Ojcu jakoś łatwiej się myśli. Do obrazów Jezusa też się przyzwyczailiśmy? A Duch Święty, kim jest? Tylko symbole: gołębica, ogień, woda... Sam podczas studiów seminaryjnych miałem jeden semestr chrystologii na końcu którego było tylko kilka zajęć z pneumatologii. To o czymś mówi.

Inaczej jest w Kościele Prawosławnym. Tam teologia Ducha Świętego jest bardziej rozwinięta, Duch Święty jest obecny w myśli. Oczywiście u nas jest cały ruch odnowy charyzmatycznej. Lecz myślę że tu obawy może budzić ekumeniczny charakter tego ruchu, który czasem spotyka się z niezrozumieniem.

Pomimo iż Paweł VI, Jan Paweł II, Benedykt XVI wskazują na łaskę, jaką dla całego Kościoła jest odnowa charyzmatyczna...

Nie mówię że ta łaska nie została przyjęta. Została -  ale nie tak jak mogłaby być.

Kiedy po raz pierwszy doświadczyłeś w swym życiu działania Ducha Świętego?

To było w Ars w 1984 r. Miałem 23 lata i dopiero co wróciłem z Afryki, gdzie dwa lata pracowałem jako wolontariusz. Tam też przeżyłem moje nawrócenie. Rodzice co prawda ochrzcili mnie ale nic więcej. Chrześcijaństwem zafascynowało mnie dopiero jedno małżeństwo, które poznałem na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Mówili o swoim spotkaniu Jezusa.

Początkowo nie chciałem ich słuchać, lecz z czasem  zauważyłem, że ich świadectwo  jest prawdziwe, że to nie próba aby mnie „złapać”. Mieli w sobie radość, pokój których mi brakowało. Budzili mój głód. W ich domu czuć było obecność Ducha Świętego, choć wtedy tak tego bym nie nazwał. Po powrocie do Francji zacząłem uczestniczyć w życiu chrześcijan. Udałem się na spotkanie zorganizowane przez Wspólnotę Błogosławieństw.  Tam po raz pierwszy zetknąłem się z glosolalią, czyli modlitwą w językach. To było jak śpiew albo różne pieśni naraz. Była w tym harmonia, jedność. I choć nie wiedziałem co to jest, nie czułem się obco.

Też chciałeś się tak modlić?

Modlitwa w językach to tylko jeden z darów Ducha Świętego, do tego ten „najmniejszy”, jak pisze św. Paweł.  Ja oczywiście, pragnąłem darów Ducha Świętego, ale nie wiedziałem jak je otrzymać. Czytałem teologów, studiowałem Biblię. Musiało minąć kilka miesięcy. W 1985 r. poznałem moją obecną wspólnotę - Chemin Neuf. Udałem się na rekolekcje wspólnoty do Paryża. I tam po raz pierwszy doświadczyłem miłości Boga wobec mnie. Zacząłem też śpiewać w językach - podczas samotnej modlitwy. Potem na wieczornej grupie modlitewnej otrzymałem obraz i jeden tekst z Pisma Świętego. Te dary były konsekwencją Chrztu w Duchu Świętym, który wtedy przyjąłem

Co to jest chrzest w Duchu Świętym?

To świadome „tak” dla Jezusa w moim życiu. To nie kolejny sakrament ale potwierdzenie łaski sakramentu chrztu świętego, który otrzymałem, jako dziecko. Właściwie momentem chrztu w Duchu Świętym powinno być bierzmowanie, ale niestety bierzmowanie często nie jest tym doświadczeniem – również ze względu na wiek. Tak więc chrzest w Duchu Świętym, to nasze w pełni świadome „zielone światło” dla Boga. To jak jazda samochodem, kiedy oddaję Jezusowi kierownicę mego życia zamiast sadzać go na tylnym, lub nawet bocznym siedzeniu

Niektóre dary Ducha Świętego wydają się spektakularne, jak np. modlitwa w językach. Inne mogą budzić niezrozumienie. Proroctwa na przykład kojarzą się z przepowiadaniem przyszłości.

Prorok to nie jasnowidz, nie przepowiada przyszłości. To osoba, która może powiedzieć coś by otworzyć drogę do nawrócenia; która dostaje od Boga słowo albo obraz by pomagać budować Kościół. Duch Święty przemawia do każdego bardzo osobiście, językiem jaki jest zrozumiały dla tej osoby. Do jednego kieruje słowo, do innego obraz. Myślę, że proroctwa, wizje przypominają o  przypowieściach  w Ewangelii. Jezus  często używa obrazów, by mówić bezpośrednio do serc ludzi, by czasem zadziałać na emocjach, kiedy rozum jest zbyt oporny.

Wspólnoty charyzmatyczne korzystają z darów Ducha Świętego podczas spotkań modlitewnych i w czasie mszy świętej. Gdybyś jednak zaczął się modlić w językach podczas „zwyczajnej” mszy parafialnej to może pomyślano by o Tobie, że się „upiłeś się młodym winem”(Dz 2,13)

Jesteśmy wolni by ich używać charyzmatów, czyli darów Ducha Świętego. Kontrolujemy je. To nie trans, nie coś obcego co ma nad nami władze. Duch Święty szanuje nas, czeka na nasze tak. Ale zanim zaczniemy używać charyzmatów trzeba zawsze rozeznać. Aby nie robić skandalu. Charyzmatów używa się, by kierować ludzi do Boga, a nie żeby szokować, co może przynieść odwrotny skutek. Każdy charyzmat jest dany by budować Kościół. Jeśli nie buduje to lepiej nie używać. To nauczanie św. Pawła.

Duch Święty daje nam wolność! Duch Święty, który zstępuje dziś z tą samą mocą co dwa tysiące lat temu w Wieczerniku. I daje wolność by żyć z Jezusem, a nie uzależnia. Uwalnia nas również, byśmy nie byli związani z rzeczami, które na blokują na drodze do Boga Wszystko inne – wspólnota, duchowość, sposób życia – nie są celem w sobie. Są nam dane jako środek na drodze do celu. Naszym powołaniem jest być z Jezusem.

Jak Duch Święty objawia się w życiu rodziny?

To bardzo proste. Duch Święty jest duchem miłości. A nie może być szczęśliwej rodziny bez miłości. I to w niej jest obecny Duch Święty. I najlepiej jeśli rodzina wie o tym i doświadczy że zawsze może znaleźć wsparcie otrzymując Ducha Świętego. On już przychodzi w sakramencie małżeństwa. Ale myślę że w każdej chwili  życia małżeńskiego – i tak samo w życiu każdej innej wspólnoty – warto wzywać Ducha Świętego, Ducha miłości, przebaczenia, prawdy. Dlatego pedagogika sesji Kana, które dla małżeństw organizuje wspólnota Chemin Neuf kieruje małżeństwa do otrzymania Ducha Świętego. Uczestniczyłem w wielu takich sesjach  i za każdym razem widziałem jak Duch Święty stwarza jedność nawet w poróżnionych małżeństwach. 

Gdy ktoś spotka osobiście Jezusa, otrzymuje radość i ona trwa. Ale jest wielu ludzi, którzy choć są szczerze wierzący: wierzą w Jezusa, starają się żyć według Jego nauki, to nigdy naprawdę nie spotkali się z nim osobiście, nie doświadczyli Jego miłości, nie uświadomili sobie, że są zbawieni. Myślę że my pasterze Kościoła nie wystarczająco zapraszamy ludzi do osobistego spotkania osobistego z Jezusem. A co robili apostołowie? Nie wygłaszali ładnych kazań, ale głosili kerygmat: Jezus zmarł i zmartwychwstał dla ciebie. I dawali świadectwo, opowiadali o ich doświadczeniu spotkania Jezusa. Mam wrażenie że trzeba odkrywać ten sposób dawania świadectwa. Świat jest głodny świadectwa, nie przemówień.  Mnie do wiary tez doprowadziło świadectwo życia zwykłej rodziny.

rozmawiał Krzysztof Błażyca