Dyscyplina w rodzinie

mcz

publikacja 10.06.2010 08:15

W życiu każdego człowieka (od dzieciństwa do dorosłości) są chwile, w których musi poddać się regułom obowiązującym tu i teraz.

Dyscyplina w rodzinie Henryk Przondziono/Agencja GN Miłość przekazywana słowem i poparta konsekwencją więcej zdziała, niż tylko surowa, bezduszna dyscyplina

Dyscyplina związana jest bezpośrednio z zachowaniem się. O dyscyplinie mówimy wtedy, gdy pojawia się nieposłuszeństwo i bunt. W życiu każdego człowieka (od dzieciństwa do dorosłości) są chwile, w których musi poddać się regułom obowiązującym tu i teraz. Rodzice wychowujący dzieci muszą nauczyć się, jak wytyczać granice i jak postępować w sytuacji buntowniczego zachowania się ich dzieci.

James Dobson w książkach: "Zasady nie są dla tchórzy" i "Uparte dziecko" stara się pomóc rodzicom bezpiecznie przeprowadzić ich dzieci przez okres dzieciństwa do dojrzewania. Młody, nieuformowany organizm dziecka najpewniej i najbezpieczniej czuje się, gdy w domu panuje atmosfera miłości i bezpieczeństwa. Są wyraźnie wytyczone rozumowe wymagania, których przestrzeganie jest konsekwentnie "nadzorowane" przez rodziców. Najważniejszym jednak elementem wzajemnych relacji w rodzinie musi być miłość i wzajemny szacunek dziecka i rodzica.

Dobson we wszystkich swych książkach wyraźnie zaznacza, że właściwe wyważenie relacji rodzinnych i emocji w rodzinie możliwe jest dzięki oparciu, jakie rodzina winna mieć w wierze w Boga, który jest Stwórcą i Dawcą wszystkich rzeczy. W Starym Testamencie wielokrotnie mowa jest o tym, że miłujący ojciec smaga swego syna i czyni to, aby ukształtować jego osobę i dać mu dobre podstawy do mądrego kroczenia przez życie. Dobson uważa, że dziecko poprzez dyscyplinę przygotowane zostanie do samokontroli w swoim życiu i do odpowiedzialnego zachowania, i podejmowania wyzwań codziennego życia.

Dyscyplina połączona z szacunkiem przygotowuje dziecko do tego, aby w przyszłości było pełnoprawnym członkiem społeczności, w której przyjdzie mu żyć. Należy oczywiście jasno powiedzieć, że dyscyplina, nawet połączona z karą stosowaną jako odpowiedź na rozmyślny bunt, nie ma nic wspólnego ze znęcaniem się nad dzieckiem. Uczucie gniewu i złości nigdy nie może towarzyszyć dyscyplinowaniu dziecka.

Według Dobsona mądre wychowanie dziecka musi opierać się na pięciu filarach. Należy wykształcić w dziecku szacunek dla rodziców - będzie to przełomowy moment w wychowaniu. Kiedy dziecko zostanie ukarane, zaraz musi nastąpić wzajemne porozumienie się. Należy kontrolować dziecko, ale bez zrzędzenia. Nie uczyć dziecka materializmu. Trzeba zachować równowagę pomiędzy miłością i dyscypliną. Kiedy rodzice w wychowaniu swojego dziecka będą opierać się na powyższych zasadach, uzyskają pozytywne efekty w swojej rodzicielskiej pracy. Wola dziecka jest kształtowana przez karę cielesną w akcie miłości, nie nienawiści, w akcie kształtowania charakteru dziecka, a nie bezsilności rodziców. Według Dobsona kary cielesne stosowane mogą być (w różnym zakresie) u dzieci od 7 miesięcy do 12 roku życia.

Thomas Gordon jest bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o wykorzystanie władzy rodzicielskiej w wychowywaniu dzieci. Uważa on, że dzieci są posłuszne rodzicom tylko wtedy, gdy otrzymują dość atrakcyjne nagrody. W momencie, gdy dziecko staje się bardziej niezależne od rodziców (w aspekcie zaspokajania jego podstawowych potrzeb), tracą oni swoją władzę. Poza tym taki sposób oddziaływania na dziecko wymaga niemałej konsekwencji.

Jako przykład negatywnego wpływu "lania" na proces wychowawczy przytacza sytuację, w której widzimy absolutny brak miłości, np. ojciec zwraca się do syna: - Jeśli nie przestaniesz mówić, dostaniesz ode mnie w twarz. Gordon twierdzi, że manifestacja władzy rodzicielskiej zawsze prowadzi do kłamstw, ukrywania uczuć, obwiniania innych, plotkowania, oszukiwania, niezdrowej rywalizacji między rodzeństwem, przymilania się i ubiegania o względy, braku siły twórczej w życiu, wycofywania się z nauki "gry reguł" w rodzinie. Oczywistym jest fakt, że upokarzające bicie dziecka nigdy nie przyniesie pożądanych skutków wychowawczych, bo nie ma nic wspólnego z szacunkiem dla drugiego człowieka.

Thomas Gordon, autor "Wychowywania bez porażek", proponuje rozwiązywanie konfliktów metodą bez porażek; metodą, w której nie ma zwycięzców ani pokonanych. Konflikty rozpracowuje się, analizując je. Jest to oczywiście możliwe tylko wtedy, gdy obie zaangażowane w konflikt strony zechcą taką metodę zastosować. Gordon sugeruje również, że wyrażany przez rodzica brak akceptacji dla danego zachowania dziecka, przez samo dziecko odbierane jest jako brak akceptacji dla jego osoby. Uważa, że nie da się rozgraniczyć człowieka od jego zachowania.

Rozwiązywanie konfliktów metodą bez porażek można podzielić na kilka etapów:

  • rozpoznanie problemu
  • próba znalezienia rozwiązania
  • próba oceny możliwości rozwiązań
  • decyzja, które rozwiązanie jest właściwe
  • wykonanie podjętej decyzji
  • krytyczna ocena całości

Metoda ta nie pozwala używać siły, rozwija myślenie u dzieci, dociera do istoty problemu. Nie jest jednak w stanie zagwarantować, że dziecko podejmie uzgodnione działania, chociaż można w ten sposób próbować uczyć je odpowiedzialności za swoje decyzje.

Obaj cytowani autorzy wnoszą wiele ciekawych myśli w problem wychowywania dzieci. Mnie bliższy jest model prezentowany przez James'a Dobsona, dlatego że tak samo jak w jego przypadku, moja filozofia życiowa wyrosła na gruncie miłości do Boga i całej judeochrześcijańskiej tradycji. Aktywne słuchanie jest niewątpliwie cenną metodą rozmowy z dzieckiem, pozwalającą rozwiązać wiele problemów w naszych domach.

Jednak gdyby chcieć tylko w ten sposób regulować wzajemne relacje, prawdopodobnie doprowadziłoby to w krótkim czasie do rodzinnej anarchii. Dzieci i młodzież, kiedy nie zgadzają się z rodzicami, bardzo często nie chcą rozmawiać, kończą rozmowę krótkim stwierdzeniem "nie i koniec" lub odwracają się i odchodzą. Tylko przy pomocy mądrze stosowanej dyscypliny takie sytuacje możemy eliminować. Mądrze wytyczone i pilnowane granice zachowań młodego człowieka pozwalają na zdrowe, bezkonfliktowe porozumiewanie się w rodzinie, co później przenoszone jest na relacje, jakie dziecko ma w szkole czy w gronie rówieśników.

Miłość przekazywana słowem i poparta konsekwencją więcej zdziała, niż tylko surowa, bezduszna dyscyplina.

 

Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP