Naszą pasją jedność

Krzysztof Król

publikacja 11.08.2010 14:27

Chemin Neuf to po francusku „nowa droga”. To też ulica w Lyonie, przy której powstała katolicka wspólnota pod tą samą nazwą. Wspólnota ma charakter ekumeniczny i mogą do niej należeć chrześcijanie różnych wyznań. Zielonogórzanin ks. Jacek Mleczko właśnie w tej wspólnocie odkrył swoją drogę i został kapłanem.

Naszą pasją jedność   Archiwum prywatne ks. Jacek Mleczko Pierwsze kroki dorosłego życia postawił jednak w Wyższym Seminarium Duchownym w Paradyżu. Po trzech latach formacji zdecydował się wziąć urlop dziekański, aby dobrze zastanowić się nad swoją przyszłością. – Chciałem znaleźć miejsce, gdzie mógłbym modlić się i pracować – opowiada dziś już ks. Jacek. Za radą dwóch kolegów z seminarium, którzy zetknęli się wcześniej ze Wspólnotą Chemin Neuf, pojechał na dwa tygodnie próby do wspólnotowego domu rekolekcyjnego w warszawskiej dzielnicy Wesoła. Życie, które tam zastał, było zwyczajne.

Po prostu modlitwa i praca. – Ktoś mi powiedział, że dla Jeana Vaniera, założyciela „Arki”, jednym ze znaków powołania do wspólnoty jest to, jak się czujemy tuż po przyjściu – opowiada. – Po dwóch tygodniach przedstawiciele wspólnoty powiedzieli mi, że czują, jakbym mieszkał tu od lat. Ja osobiście też czułem się jak w domu, ale wtedy chciałem zostać tylko rok, a nie na stałe. Jednak rzeczywiście coś w tym było. Przypomniałem sobie o tym później – dodaje. Mijały kolejne tygodnie, a zielonogórzanin poznawał wspólnotę, która prowadziła głównie rekolekcje, spotkania modlitewne, a także zajmowała się zakrystią przy parafii pw. Opatrzności Bożej. – Miałem proste życie i przyziemne posługi – wyjaśnia. Stawiał ścianki w pokojach podczas remontu, gotował dla piętnastoosobowej wspólnoty lub zajmował się nagłośnieniem podczas rekolekcji. Pobyt kończył się, ale decyzji nie było. – We wspólnocie powiedziano mi: chcesz rozeznawać, to warto, abyś przeżył rekolekcje ignacjańskie – opowiada ks. Jacek.

W poszukiwaniu drogi

I tak z Warszawy Jacek pojechał do Francji. – To były wspaniałe rekolekcje w ciszy. Oczywiście nie jest to łatwe, ale to fantastyczny środek, aby zobaczyć, co tak naprawdę liczy się dla mnie w życiu – zapewnia. Jego głównym celem było rozeznanie i podjęcie decyzji. – W pewnym sensie ten cel został osiągnięty. Ale jak to często z Panem Bogiem bywa – wysłuchuje nas, ale niekoniecznie w taki sposób, jakbyśmy tego chcieli. Tam podjąłem decyzję, że będę żył w celibacie – wyjaśnia. – Na koniec ksiądz, który był moim towarzyszem duchowym, powiedział mi, że powinienem przeznaczyć jeszcze więcej czasu. I zaproponował mi roczną formację w opactwie Hautecombe we Francji – dodaje.

Wyjazd do macierzystego domu Wspólnoty Chemin Neuf uznał za dobry pomysł. Wziął kolejną „dziekankę” i pojechał wcześniej do Francji, aby nauczyć się języka. – Po miesiącu mogłem już dogadać się w podstawowych sprawach, a później potrzebowałem trochę czasu, żeby się osłuchać – wspomina. W formacji uczestniczyło 45 osób z całego świata. – Rano mieliśmy wykłady, a po południu grupy dzielenia – opowiada ks. Jacek.

Uczestnicy formacji w grupach zwanych fraterniami robili wiele rzeczy razem. – Każdy widział,jak drugi pracuje, jak odpoczywa, jak się modli i co tak naprawdę mu w duszy gra – wyjaśnia.

Naszą pasją jedność   Archiwum prywatne Ks. Jacek z kardynałem Philippe Barbarin, arcybiskupem Lyonu, prymasem Francji Ważna jedność

Wspólnota Chemin Neuf odczytuje swe szczególne powołanie w pracy na rzecz jedności. – Pasją wspólnoty, jak często mówimy, jest jedność. Dlatego sporo rzeczy robimy razem. Oczywiście to nie cel sam w sobie, ale istotna część naszego życia – wyjaśnia  ks. Jacek. Przede wszystkim chodzi o jedność między narodami.

W Chemin Neuf to nie tylko slogan. Tu żyją obok siebie ludzie z całego świata. – Nikt tu nie udaje, że jest kimś innym. Polak to Polak, a Niemiec to Niemiec. Istotna jest również jedność chrześcijan. Wspólnota ma charakter ekumeniczny i mogą do niej należeć chrześcijanie innych wyznań, np. prawosławni czy protestanci.

– Nie jest dużo takich osób, ale jednak są i żyjemy razem. Dzielimy się dobrami, pracujemy i oczywiście modlimy się na spotkaniach modlitewnych czy liturgii godzin – wyjaśnia. – Czasem w naszych domach są oratoria dla protestantów, gdzie jest tylko krzyż lub Biblia. Prowadzimy też sympozja ekumeniczne. Jak mówił Jan Paweł II, wszystko, co możemy robić razem, staramy się robić razem – dodaje.

Wspólnota gromadzi osoby wszystkich stanów: małżeństwa, kapłanów, osoby konsekrowane i osoby stanu wolnego rozeznające swoje powołanie.  – Wszyscy członkowie żyją zgodnie z Konstytucjami Wspólnoty w małych grupach w tzw. fraterniach, realizujących jeden z dwóch modeli życia obecnych we wspólnocie: „fraternię dzielnicy” albo „fraternię życia”.

We fraternii życia rodziny, celibatariusze i młodzi mieszkają pod jednym dachem. Oczywiście, rodziny, kobiety i mężczyźni na różnych piętrach. Obecnie we wspólnocie najwięcej jest małżeństw – wyjaśnia ks. Jacek. Obecność małżeństw wcale we wspólnocie nie burzy życia wspólnotowego, a wręcz przeciwnie.

– Dzięki nim mam lepsze poczucie życia codziennego. Dostrzegam także lepiej problemy życia małżeńskiego – wyjaśnia. – Obecność kobiet sprawia także, że bracia muszą pracować nad szacunkiem wobec nich – dodaje zielonogórzanin. Natomiast fraternię dzielnicy tworzą bracia i siostry mieszkający w niezbyt odległym sąsiedztwie, którzy żyjąc „w świecie” oczywiście w sposób zgodny ze swoim powołaniem uczestniczą w formacji i misji całej Wspólnoty.

We wspólnocie ważna jest też jedność własnego serca. – Chodzi o to, żeby każdy przepracował swoją historię życia w ten sposób, aby w jego sercu nie było sprzeczności, ale miejsce na Bożą wolę i miłość – tłumaczy.

Stań się dorosły

Pod koniec rocznej formacji Jacek jednak wciąż nie podjął ostatecznej decyzji. – Czekałem, aż Pan Bóg mi powie bardzo precyzyjnie, co mam zrobić – śmieje się. – W końcu poczułem wołanie: „Stań się dorosły”. Rozeznałem, że Pan Bóg chce, żebym stał się odpowiedzialny za to, co robię, żebym podjął decyzję, a nie tylko biernie czekał – dodaje.Seminarium w Paradyżu i Wspólnota CheminNeuf były dobre. Wybrał jednak to drugie.

– Na egzaminie wstępnym w Paradyżu zadano mi pytanie o życie konsekrowane. Odpowiedziałem i na końcu profesor zapytał mnie, czy nigdy nie myślałem o takim życiu. Odpowiedziałem, że tak naprawdę nie wiem, co to jest życie konsekrowane, a komisja wybuchła śmiechem, bo pewnie myśleli, że żartuję – śmieje się ks. Jacek.Wiedział przecież, że zakonnicy ślubują czystość, ubóstwo i posłuszeństwo.

– Ale tak naprawdę nie wiedziałem, na czym polega życie konsekrowane, bo nigdy nie miałem kontaktu z dominikanami czy franciszkanami. Zrozumiałem to dopiero we wspólnocie. Wcześniej brakowało mi zaufania do ludzi i do Boga. Tu przeżyłem swoje uwolnienie od nieufności – wyjaśnia.

– Zdecydowałem, że będę posłuszny w codziennym życiu przełożonym, bo wtedy trudniej zawłaszczyć swoje życie. Życie konsekrowane to po prostu chęć radykalniejszego życia Ewangelią – dodaje.

Nowy etap drogi

Po roku spędzonym w opactwie Hautecombe we Francji Jacek Mleczko pozostał w tym samym miejscu. Zmienił tylko status. Był już nowicjuszem. – Dla mnie nowicjat to jakby druga strona. Po prostu byliśmy w posłudze naszych braci i sióstr. Jako znak zewnętrzny dostaliśmy drewniany krzyżyk – dodaje. Zanim wstąpił do wspólnoty, zabrał swoje dokumenty z paradyskiego seminarium.

– Ówczesny rektor, ks. Ryszard Tomczak poparł mnie. Powiedział, że jeśli rozeznawałem dwa lata i tak zdecydowałem, to uważa, że to dobre miejsce dla mnie – wspomina. Po nowicjacie brat Jacek złożył trzyletnie śluby i rozpoczął studia teologiczne w jezuickim Centre Sevres w Paryżu oraz pomagał w paryskim akademiku prowadzonym dla młodzieży przez wspólnotę. Mógł  teraz poznać dobrze nie tylko język, ale i specyfikę francuskiego Kościoła.

– To bogata tradycja teologiczna (Henri de Lubac czy Yves Congar) oraz duchowa i mistyczna (św. Teresa od Dzieciątka Jezus, św. Jan Maria Vianney czy Karol de Foucauld) – tłumaczy.

– Z drugiej strony to Kościół i kraj naznaczony wojnami religijnymi w XVI i XVII wieku. Lata 60. i 70. ubiegłego wieku to zachwycenie się światem i ludzkimi osiągnięciami. Wiele osób straciło wiarę i przestało praktykować. Dziś widać tego konsekwencje. Seminaria duchowne są puste. Ale są też znaki przebudzenia. We Francji powstało wiele nowych wspólnot – dodaje.

W końcu przyszedł czas święceń diakonatu w grudniu ubiegłego roku i czerwcowe święcenia kapłańskie. – Czekałem bardzo na ten moment. Czułem, że już pora, aby więcej dawać z siebie – mówi.

Święcenia przyjął w Lyonie na zakończenie Roku Kapłańskiego.

– Byłem świadomy, że nie jestem godny powołania, jakim Bóg mnie obdarzył, ale byłem jednocześnie przeświadczony, że mnie powołuje – tłumaczy. Teraz przed ks. Jackiem Mleczką nowy etap drogi. Wkrótce trafi do parafii w Berlinie.

 

Naszą pasją jedność   Józef Wolny/Agencja GN Zbigniew Słup wraz z żoną Lucyną są odpowiedzialni za Wspólnotę Chemin Neuf w Polsce

NOWA DROGA

mówi Zbigniew Słup, odpowiedzialny za Wspólnotę Chemin Neuf w Polsce

– 37 lat temu w Lyonie 7 członków grupy modlitewnej Odnowy w Duchu Świętym zapragnęło żyć razem i dzielić się świadectwem wiary w codzienności. Tak narodziła się mała wspólnota, która w 1981 roku została erygowana jako publiczne stowarzyszenie wiernych.

Dziś Wspólnota Chemin Neuf liczy około 1450 członków. Przełożonym generalnym wspólnoty jest o. Laurent Fabre. Chemin Neuf jest jedną z tzw. nowych wspólnot, które pojawiły się po Soborze Watykańskim II . Francja, najstarsza córa Kościoła, bardzo boleśnie przeżyła posoborowy kryzys, ale to właśnie ona stała się kolebką wielu interesujących form życia chrześcijańskiego, z jednej strony otwartych na potrzeby człowieka współczesnego, a z drugiej nawiązujących w pogłębiony sposób do Tradycji Kościoła.

We Wspólnocie Chemin Neuf znakiem otwarcia na nowe jest chrzest w Duchu Świętym, rozumiany jako osobiste potwierdzenie łaski chrztu, zaś wyrazem tego, co tradycyjne – głęboki rys ignacjański i pragnienie naśladowania Chrystusa ubogiego i pokornego.

Wspólnota w Polsce istnieje od 16 lat i gromadzi 80 członków, głównie z Warszawy i Łodzi, a także Kutna, Łowicza, Głowna, Łącka i Lublina.