Brat staje się bratem

Jacek Dziedzina

GN 03/2020 |

publikacja 16.01.2020 00:00

Czy można potępiać prozelityzm i jednocześnie cieszyć się, gdy ktoś z protestantów zostaje katolikiem?

Ulf Ekman – szwedzki pastor i  założyciel ewangelikalnego Kościoła Livets Ord (Słowo Życia) – został przyjęty do Kościoła katolickiego wraz z żoną Birgittą w 2014 r. Ta decyzja dojrzewała w nich aż 22 lata. HENRYK PRZONDZIONO /foto gość Ulf Ekman – szwedzki pastor i  założyciel ewangelikalnego Kościoła Livets Ord (Słowo Życia) – został przyjęty do Kościoła katolickiego wraz z żoną Birgittą w 2014 r. Ta decyzja dojrzewała w nich aż 22 lata.

Mało który temat wywołuje tyle nieporozumień: czy istnieje sprzeczność między zakazem prozelityzmu a przyjmowaniem do Kościoła katolickiego chrześcijan z innych wyznań? Dlaczego Kościół w dokumentach i w nauczaniu kolejnych papieży wyraźnie potępia dążenie do pozyskania nowych wyznawców, a przecież co jakiś czas słyszymy o głośnych konwersjach na katolicyzm braci innych wyznań? Żadnej sprzeczności tu nie ma. Wystarczy prawidłowa definicja pojęć. I odrobina dobrej woli oraz wysiłku, by słuchać, co dziś Duch mówi do Kościoła. Do wszystkich ochrzczonych.

Nie szukamy kibiców

Gdy kończył się Rok Miłosierdzia, papież Franciszek w wywiadzie dla „Avvenire” powiedział: „To Duch Święty jest przyczyną jedności wśród chrześcijan. Jedność jest drogą, ponieważ jedność jest łaską, o którą powinniśmy prosić. I dlatego powtarzam, że każdy prozelityzm wśród chrześcijan jest grzechem”. Słowa te nie zostały najlepiej odebrane w wielu środowiskach katolickich. Niektórzy uznali nawet, że papież nie tylko neguje przekonanie o pełni środków zbawczych w Kościele katolickim, ale wręcz kwestionuje działalność misyjną i ewangelizacyjną. Krytycy trochę przycichli, gdy okazało się, że dużo wcześniej w podobnym tonie wypowiadał się Benedykt XVI: „Kościół nie wzrasta nigdy przez prozelityzm, ale przez przyciąganie”. Franciszek, przywołując słowa swojego poprzednika, dodał: „Prozelityzm wśród chrześcijan jest w istocie grzechem ciężkim. Dlaczego? Ponieważ sprzeciwia się samemu procesowi, dzięki któremu staje się chrześcijaninem i nim się zostaje. Kościół to nie drużyna piłki nożnej szukająca kibiców”. Jeśli jednak ani słowa Benedykta XVI, ani sformułowanie Franciszka kogoś nie przekonują, to sięgnijmy do Kongregacji Nauki Wiary, która w „Nocie doktrynalnej na temat niektórych aspektów ewangelizacji” z 2007 r. stwierdza jednoznacznie: „Prozelityzm rozumiany jako niezdrowy przymus do zmiany wyznania nie powinien mieć miejsca w chrześcijańskiej ewangelizacji”. A także: „Ewangelizacja może postępować na drodze dialogu, a nie prozelityzmu”. A Franciszek w adhortacji „Evangelii gaudium” rozwija ten wątek: „Chrześcijanie mają obowiązek głoszenia Ewangelii, nie wykluczając nikogo, nie jak ktoś, kto narzuca nowy obowiązek, ale jak ktoś, kto dzieli się radością, ukazuje piękny horyzont, ofiaruje upragnioną ucztę”. Z kolei w 2016 r. w czasie Adwentu, rozważając fragment Ewangelii, w którym Jezus mówi do uczniów: „Królestwo Boże jest pośród was”, papież powiedział: „Kiedy misjonarz, chrześcijanin idzie, by głosić Jezusa, nie wyrusza, by uprawiać prozelityzm, jakby był kibicem, który stara się zyskać jak najwięcej zwolenników dla swojej drużyny. Nie, idzie po prostu, by głosić: królestwo Boże jest pośród was. W ten sposób misjonarz przygotowuje drogę Jezusowi, który spotyka swój lud”.

Dostępne jest 32% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.