Cicha rewolucja?

Andrzej Macura

Jan Paweł II odważnie proponował, by szukając jedności teologowie podjęli też w dialogu trudny temat papieskiego prymatu. Za czasów Benedykta XVI jego propozycja stała się to faktem.

Cicha rewolucja?

Kolegialność biskupów i prymat papieski mogą ze sobą współistnieć – stwierdzili teologowie, oficjalni przedstawiciele Kościołów katolickiego i prawosławnego po kolejnych, odbywających się tym razem w Wiedniu obradach Komisji Mieszanej. Ich zdaniem potwierdzają to analizy dotyczące funkcjonowania Kościoła w pierwszym tysiącleciu. Czyli w czasach, kiedy Wschód i Zachód, mimo wielu różnic, zachowywały jedność.

„W pierwszym tysiącleciu uznawano szczególną rolę biskupa Rzymu w Kościele. Ale jest też historycznym faktem, że biskup Rzymu nie działał bez konsultacji z innymi biskupami zarówno ze swego regionu, jak i z Kościoła powszechnego” – stwierdził przewodniczący delegacji prawosławnej, metropolita Pergamonu, Ioannis Zizioulas.  Zaś kierujący delegacją katolickią, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, abp Kurt Koch stwierdził, że „Kościół katolicki, który kieruje się zasadą prymatu, musi nadrobić zaległości w dziedzinie kolegialności”. Jego zdaniem w tej chwili najważniejsze wydaje się wypracowanie modelu jedności, do którego trzeba będzie dalej zmierzać. Szykuje się rewolucja?

Trudno dziś komuś, kto nie uczestniczy w dialogu przewidywać,  jak miałby w przyszłości funkcjonować taki pojednany Kościół. Jedno jest pewne: bez otwarcia się na sposób myślenia drugiej strony jedności nie będzie. Może to być bardzo trudne zwłaszcza dla prawosławia, w którym – co przyznał metropolita Pergamonu – dość silne są ruchy przeciwne budowaniu jedności przez dialog. Przedstawiciel prawosławia w tym kontekście wielka nadzieję pokłada w przygotowywanym panprawosławnym soborze. Może on przyczynić się do zmarginalizowania środowisk tkwiących w ślepym, antykatolickim uporze. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że ekumenizm rozumiany jako wspólne dochodzenie do prawdy ma też sporo wrogów po stronie katolickiej. Niestety, żądanie odrzucenia rzekomych błędów i przyjęcia ciasno rozumianych zasad katolickich wydaje się być dziś wśród katolików coraz powszechniejsze. Nawet jeśli rzecz nie dotyczy prawd wiary, a kościelnej dyscypliny. Bo tak raczej należy widzieć kwestię papieskiej jurysdykcji. Czy w takiej sytuacji dialog ma sens?

Chrześcijanie wszystkich wieków chętnie porywali się z motyką na słońce. Z czasem okazywało się, że część ich ich po ludzku absurdalnych pomysłów została wcielana w życie. W dialogu dwóch siostrzanych Kościołów jest jeszcze Ktoś Trzeci. Jeśli tylko nie zamkniemy się na Jego działanie, On sposób znajdzie.