Wszystko płynie

Marcin Jakimowicz

publikacja 07.01.2011 14:49

Tego dnia przez Beskid Niski, Bieszczady, Polesie i Suwalszczyznę płynie biblijna rzeka Jordan, a Bóg objawia się nad Bugiem. Takie rzeczy tylko na Wschodzie.

W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Bugu... Tak mógłby wyglądać początek Ewangelii św. Marka. Wersja wschodnia. Jedno jest pewne: nad prawdziwym Jordanem było cieplej!

Klub morsa „Jordan”

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela: „Potem poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim i kazał mi przejść przez wodę; sięgała aż do kostek”.

Na całej połaci śnieg… – zaśpiewaliby o dzisiejszej aurze Starsi Panowie Dwaj. Zmarznięty, opatulony od stóp do głów tłum na rozgrzewkę śpiewa inny radosny hymn: Graj swą pieśń, Jordanie, raduj się Janie!

Wszystko płynie   East News/PHL/Aleksey Solodynov Na Ukrainie, wśród barwionych lodowych krzyży kąpią się śmiałkowie Chrzest Jordanu, zwany też Teofanią, Epifanią lub Świętem Światła, jest jednym z najważniejszych świąt Wschodu. I chyba najbardziej malowniczym. Choć aura nie rozpieszcza feerią kolorów, a scenerią uroczystości są zaspy i skute lodem rzeki lub – w najgorszym wydaniu – ogromna plucha i wszechobecne błoto, wody śmierci zamieniają się tego dnia w strumienie życia, przeklęty potop w źródło błogosławieństwa, a przez zabite dechami wschodnie wioski płynie biblijny Jordan.

– Tego dnia liturgia wspomina trzy momenty objawienia się chwały Jezusa: pokłon trzech króli, chrzest w Jordanie i cud w Kanie Galilejskiej – wyjaśnia marianin o. Maciej Zachara, obok pięknie udekorowanej studni przy neounickiej cerkwi w Kostomłotach. – Przez wieki w zachodnim chrześcijaństwie na pierwszy plan wysunęło się święto Trzech Króli. Inne są w tle. A Wschód pielęgnował chwilę chrztu w Jordanie.

Zimno… Nic dziwnego, że na trzaskający mróz mawia się w Rosji: „kriesztienskij maroz”, właśnie od nazwy święta Chrztu Pańskiego. Najstarsi pamiętają czasy, gdy przed II wojną światową młodzi mężczyźni wskakiwali do lodowatej wody. Brrr… Taka styczniowa „jordanowa kąpiel” miała im zapewnić zdrowie i siłę. Klub Morsa „Jordan” zaprasza! Dziś w opustoszałych wioskach wschodniej Polski nikt nie wskakuje do rzek. Na liturgię przychodzą często same staruszki, a ministrantów trzeba pożyczać z sąsiednich parafii. Coraz częściej spotkania liturgiczne organizuje się przy zwykłych studniach. Młodych nie widać. Wyjechali. Do Białegostoku lub Białej Podlaskiej. Taka lokalna biała emigracja.

Trzy po trzy

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela: „Następnie ów mąż kazał mi przejść przez wodę: sięgała aż do kolan”.

W cerkwiach ludzie kłaniają się nisko przed ikoną Chrztu Pańskiego. Prawie nagi Chrystus zanurza się w spiętrzone, rwące wody Jordanu. „Na jordańskich falach czystych/ przywitał Chrystusa Jan/ Światłem promieni srebrzystych/ błysnął w górze tęczy łan” – śpiewa zmarznięty tłum, maszerując z cerkwi do pobliskich stawów czy rzek. W Kostomłotach czy Jabłecznej refren „Hraj pisnju Jordane, radujsia Iwanie” słychać aż po białoruskiej stronie Bugu.

Wszystko płynie   Agencja Gazeta/Piotr Wójcik Święto Jordanu jest jednym z dwunastu wielkich świąt Wschodu Za chwilkę „wielikaja agiasma”, czyli wielkie poświęcenie wody – celebrowane w Kościołach wschodnich nad brzegami rzek, jezior, mórz lub przy zwykłych studniach. Kapłan trzykrotnie zanurza w wodzie trzy płonące świece, pochyla się i trzy razy tchnie w nią na znak krzyża. Na końcu również trzykrotnie zanurza w wodzie krzyż. Lodowata woda ścieka po ranach Jezusa. „Obraz żywiołu, śmierci staje się „źródłem wody żywej”. Wody grobu stają się łonem. W wodzie umiera to, co stare i grzeszne, aby narodziło się to, co nowe i czyste. Tego dnia Bóg błogosławi wody całego świata” – piszą wschodni teologowie.

W pachnących jerozolimskim kadzidłem cerkwiach używa się trzech potrójnych, zapalonych świec, zwanych trójcami. W czasie trzykrotnie odmawianej modlitwy zanurza się zapalone świece w wodzie. „Głos Ojca zaświadczył o Tobie/ Umiłowanym Synem Ciebie nazywając!/ Zaś Duch Najświętszy w postaci gołębia/ Potwierdził słów tych prawdziwość!/ O Zbawco, nam zjawiony i świat oświecający,/ Bądź przez nas uwielbiony!” – płyną słowa liturgii.

Kapłan kropi wszystkich jordańską wodą. Na Ukrainie do dziś pielęgnuje się zwyczaj stawiania krzyży… z brył lodu. Zdarzało się, że barwiono je farbami, a kolorowe, jaskrawe krzyże wyrastały wprost z gigantycznych białych zasp. Czasem ze śniegu budowano nawet maleńkie zimowe cerkiewki. W „ciepłych krajach”, nad biblijnym Jordanem, prawosławni Grecy stojąc na wysokim podwyższeniu spuszczają do wody krzyż przybrany kwiatami. U nas wykuwa się przeręble.

Barszcz na świętej wodzie

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela: „I znów odmierzył jeszcze tysiąc [łokci]: był tam już potok, przez który nie mogłem przejść, gdyż woda była za głęboka, była to woda do pływania, rzeka, przez którą nie można było przejść”.

Święto Jordanu jest jednym z dwunastu wielkich świąt chrześcijańskiego Wschodu. Świadczy o tym m.in. poprzedzająca je wigilia, w czasie, której wierni zobowiązani są do ścisłego postu. Wigilia ta nazywana jest drugim świętym wieczorem, w odróżnieniu od Wigilii Bożego Narodzenia. Na Ukrainie i Białorusi serwuje się tego dnia barszcz z olejem, gołąbki oraz kutię. Do każdej przygotowywanej potrawy gospodynie dodają łyżkę święconej wody. Przez żołądek do serca.

Wszystko płynie   East News/Krystyna Wodecka Zanurzenie krzyża w... krzyżu. Mielnik nad Bugiem Tego dnia w wielu wschodnich parafiach rozpoczynają się tradycyjne odwiedziny kolędowe. Ludzie przygotowują na stole ikonę, zapaloną świecę, chleb i sól. I oczywiście jordańską świętą wodę.

Wystarczy odwiedzić kilka monasterów, by przekonać się, jak ważnym elementem prawosławnego świata jest woda. W Rosji, na Łotwie czy w Estonii tuż przy wejściu do cerkwi stoją ogromne baniaki. Ludzie wchodzący do świątyń nie zanurzają w nich, jak katolicy, dłoni, ale czerpią wodę do kubków i piją. Przy wielu sanktuariach są święte źródełka.

Wchodzę do żeńskiego monasteru Zaśnięcia Matki Bożej na „żurawinowym wzgórzu" w estońskim Kuremae i przecieram oczy ze zdumienia. Zastaję obrazek wprost ze wschodniej bajki. Pod drewnianą chałupą z solidnych bali opatulone w chusty mniszki karmią rybami znudzonego, człapiącego nieopodal cerkwi bociana. Tysiące pielgrzymów przychodzących do położonego tuż przy granicy z Rosją sanktuarium posłusznie maszeruje do cudownego źródełka. W kryształowej wodzie u stóp wzgórza nogi moczą i protestanci, i katolicy. Wszyscy liczą na cud. Na „Spasa” na Świętej Górze Grabarce wśród straganów z serwowanymi przez białoruskie mniszki syropami „Załotaja Sybir” i kilogramami ikon można kupić chusteczki. Nie, nie jednorazowe. Bawełniane. Wierni moczą je w źródełku, przykładają do chorych miejsc, a później wieszają na sznurkach. Na wietrze łopocze flota płóciennych chustek.

W Święto Jordanu również wszystko płynie. Po uroczystościach ludzie nalewają pobłogosławioną wodę do butelek po Coca-Coli, czy Kubusiu. Jordan w plastikowych, litrowych pojemnikach i słoikach po konfiturach trafia do domów. Musi go wystarczyć  do następnego razu. „W to święto wszyscy zaczerpnijmy wody i zanieśmy ją do domu, chroniąc cały rok. Dokonuje się dziwne zjawisko: Ta Woda w swojej istocie nie psuje się z upływem czasu, ale czerpana dzisiaj zachowuje się świeża przez cały rok, a nawet przez wiele lat. Po tak długim czasie pozostaje ona taką, jak woda przed chwilą zaczerpnięta ze źródła” – wołał święty Jan Złotousty

Wszystko płynie   PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO Pełne zanurzenie - wersja kijowska

 – Ta woda ma niezwykłą moc, ponieważ to Bóg-Trójca, jako ogień Bóstwa zstępuje trzykrotnie na wodę – słyszę w Jabłecznej, w miejscu, gdzie wedle legendy przed wiekami rybacy zarzucili sieci i wyłowili płynącą Bugiem ikonę świętego Onufrego. – A czy ludzie rzeczywiście wierzą w to, że ta woda jest uświęcona? – Oczywiście – odpowiada ojciec Makary. – Jeszcze w okresie międzywojennym przestrzegano zakazu prania w rzece przez okres czternastu dni po „Jordanie”. Ludzie nie chcieli bezcześcić świętej wody.

To już nieaktualne. Dziś w Bugu nikt już nie pierze.

 

Gość Niedzielny nr1/2011 (9 stycznia 2011)