Kiedy w cyrku jest za gorąco

Łukasz Ostruszka

publikacja 10.08.2011 07:34

Gorące newsy przyspieszają. Brukowce – tanie, sensacyjne gazety wrzuciły pierwszy bieg.

Kiedy w cyrku jest za gorąco Canadian Film Centre / CC 2.0 Rozgrzany, medialny świat raczej nie wybuchnie, bo jest zbyt cenny, ale kaleczy sztukę dziennikarstwa i sprawia, że opatrunki na oparzenia stały się podstawowym ekwipunkiem dziennikarza jak pióro, notatnik, dyktafon. Na zdjęciu Kim Cattrall - aktorka znana m.in. z serialu "Seks w wielkim mieście"

Bycie w gorącym świecie nie jest łatwe. Banał? Przechodzę do konkretów. Obiecuję, że nie będzie uników. 

Gorące newsy przyspieszają. Brukowce – tanie, sensacyjne gazety wrzuciły pierwszy bieg. Później odrobinę pędu dodało radio, ale trzeci i czwarty bieg to już sprawka telewizji. Internet, który z zasady jest otwartym, całodobowym i piekielnie szybkim i gorącym medium, sprawił, że news zaczął pędzić „na piątce” i powoli odkrywa już szósty bieg. Dymi się i cuchnie spalenizną, ale trzeba jechać dalej.
 
Kiedyś kontra dziś
 
Rozgrzany, medialny świat raczej nie wybuchnie, bo jest zbyt cenny, ale kaleczy sztukę dziennikarstwa i sprawia, że opatrunki na oparzenia stały się podstawowym ekwipunkiem dziennikarza jak pióro, notatnik, dyktafon. Lud pragnie krwi, lud dostanie krew. będzie „hot news”.
 
W legendach można przeczytać, że robiło się Coś dla Kogoś, a teraz tylko, i co najwyżej, coś komuś. Subtelne różnice słów i wielkości liter mają kolosalne znaczenie. Kiedyś chodziło o tłumaczenie świata, przekazywanie wieści, otwieranie furtek do innych miejsc, czasem światów i wielkich umysłów. Była przygoda i czas na zrobienie wszystkiego jak trzeba. A teraz? Prawie wszędzie jest inaczej. Prawie, bo ciągle są miejsca, gdzie dba się o jakość i klasę – mądrą powagę stylu albo mądrą zabawę słowem.
 
U innych też „coś”
 
I co z tego? Chyba nic, bo w końcu, jak mawiał mądry człowiek, wszystko to marność, marność nad marnościami. A że marności coraz więcej, to już inna rzecz. Odpowiedników napompowanych gorącym powietrzem newsów jest wokoło pełno. Każdy ma „coś” swojego gorącego, każdy lgnie do ciepła.
 
Finansiści znaleźli sobie gorący zysk, pełen ciepła niewinnych trupów.
Fałszerzom religijnym bywa gorąco, bo to korzystne i się opłaca, a i podobno miło kogoś pobudzić. Dalej świat nauki, sportu, medycyny… Wszyscy mają jakieś gorące albo chociaż ciepłe „coś”, co każe gnać dalej, co napędza.
 
Coraz łatwiej jest z jakiejś dziwnej żądzy samemu doszlusować do towarzystwa, żeby nie odstawać, żeby nie dostać mniej albo żeby było łatwiej, fajniej i, co tu ukrywać, przyjemniej. Pokusa wielka, ale jeszcze większa presja, bo wynik to przeżycie, a ciepłe „coś” to spokój, często też szacunek tych słabszych. I tak dalej, i tym podobne. Każdy się jakoś odnajdzie w koślawym i niedoskonałym, ale prawdziwym schemacie.
 
Złudzeniom mówimy NIE
 
W obecności tylu rozgrzanych mistrzów i ich uczniów, bardzo łatwo jest popaść w samozachwyt. Mniejsze pozerstwo? Mniejsza dawka obłudy? Mniej kompromisów z jakimś ciepłem? Poparzenia lżejszego stopnia? Jeśli tak, to nie jest jeszcze źle, można być z siebie zadowolonym. Widzę przecież granicę, daleko mi do innych. 
I pułapka. I uśpienie. Równia pochyła prowadząca w sam środek stada, które daje niby-ciepło.
 
A prawda o balansowaniu jest taka: albo przekroczyłem granicę, albo po niej stąpam (raz za razem robiąc o krok za daleko, by później spokojnie wrócić na ciepłe łono obłudy), albo nie dotyka mnie ryzyko, bo po prostu nic nie robię, co wbrew pozorom nie jest dobrym wyjściem.
 
Punkt, set, mecz
 
Gdzie szukać autentyczności? Co daje moc i odwagę? Jak się wyluzować i schłodzić? Kiedy jest w cyrku za gorąco? Domyśl się sam i dobrze poszukaj. To coś więcej niż sztuczne ognie, o których powyżej.

Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP