Granice współodpowiedzialności

ks. Artur Stopka

stukam.pl |

Rodzi się całkiem poważne pytanie, czy i na ile w sytuacjach kryzysowych, Kościół jako instytucja, ma obowiązek uczestniczyć w ratowaniu państwa.

Granice współodpowiedzialności

W mediach pojawiła się zaskakująca wiadomość. "Kościół powinien pomóc finansowo rządowi w kryzysie" - zatytułował ją jeden z wielkich portali. W portalu Wiara.pl tytuł podobny, tyle, że z pytajnikiem: "Kościół ma pomóc finansowo rządowi?".

Spokojnie, bez paniki. Chodzi o Kościół prawosławny w Grecji. To tam na górze Atos ekumeniczny patriarcha Konstantynopola, zwierzchnik duchowy prawosławnych na świecie Bartłomiej I, wezwał  Kościół w Grecji do współdziałania z greckim rządem w przezwyciężaniu kryzysu finansowego.

Chociaż z drugiej strony, chyba z tym spokojem przesadzać nie należy. Nie ma przecież gwarancji, że podobne oczekiwania nie zostaną wkrótce zgłoszone również w Polsce i to niekoniecznie przez wysokiego przedstawiciela hierarchii kościelnej. Atmosfera w kraju wydaje się sprzyjać wysuwaniu na forum publicznym tego typu pomysłów. A przecież, Kościół katolicki w Polsce, podobnie jak prawosławny w Grecji, "uchodzi za zamożny" (jak napisano w PAP-owskiej informacji).

Rodzi się całkiem poważne pytanie, czy i na ile w sytuacjach kryzysowych, Kościół jako instytucja, ma obowiązek uczestniczyć w ratowaniu państwa. To pytanie nabiera szczególnego brzmienia w kontekście naszych dziejów. Wszak w przeszłości Kościół na naszych ziemiach nie wahał się brać na siebie również ról zastępczych, czyniąc to w imię poczucia odpowiedzialności za los narodu. Tym ważniejsza wydaje się kwestia granic współodpowiedzialności Kościoła za losy państwa.

Być może komuś stawianie tego pytania dzisiaj wyda się co najmniej przedwczesna, a nawet bezcelowe. Byłoby dobrze, gdyby nie doszło do sytuacji, w której sformułowanie na nie odpowiedzi okaże się nieuniknione. Czy jednak nie byłoby sensowne na wszelki wypadek przynajmniej się nad nią zastanowić?