Taka częściowa "prywatyzacja" miejsc na uniwersytetach wydaje się sensowna, gdyż studenci, którzy w ten sposób się dostaną, będą mieli zapewnioną pracę. A firmy, które "kupiły" te miejsca będą mogły wyszkolić sobie pracowników. Ja nie widzę w tym nic zdrożnego, a zwykłą inwestycję w ludzi.
Ja nie widzę w tym nic zdrożnego, a zwykłą inwestycję w ludzi.