"Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale - pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego "wolno"?(Jan Paweł II Pielgrzymka do Ojczyzny 1979,Homilia w czasie Mszy Św. odprawionej na Błoniach, Kraków, 10 czerwca 1979)
To że jedni Bogu mówią NIE inni TAK jest spowodowane tym, że w Boga się wierzy lub nie wierzy. Bo wiara to nie wiedza. Wiedzę można od biedy udowodnić w sposób empiryczny.Aa wiarę jak udowodnić? Można powiedzieć, że Bóg jest ale nie można tego wiedzieć na pewno, bo Boga nie można zbadać lub zmierzyć żadnymi instrumentami.Inna sprawa że Bóg stwarzając świat rzeczy widzialnych i niewidzialnych chciał aby istoty myślące i czujące były kimś różnym od Niego z własną wolną wolą a nie czymś w rodzaju marionetek.
Nie wolno przeciwstawiać wiedzy wierze.To fideizm. Wiedza to nie tylko to, co empiryczne i namacalne.
Dlaczego wyłączać z wiedzy wiarę?
Gdyby tak było, byłaby to wiara ślepa, a Pan stworzył nas ludźmi wolnymi i rozumnymi. To prawda, że wiara wymaga zawierzenia i jest tajemnicą, ale ono nie wyklucza rozumu, wprost przeciwnie domaga się poszukiwań rozumu. A wiedza i wiara może i powinna prowadzić do poznania świata i Boga. "Człowiek ze swej natury szuka prawdy. Celem tego poszukiwania nie jest tylko poznanie prawd cząstkowych, dotyczących faktów lub zagadnień naukowych; człowiek dąży nie tylko do tego, aby w każdej ze swych decyzji wybrać prawdziwe dobro. Jego poszukiwanie zmierza ku głębszej prawdzie, która może mu ukazać sens życia; poszukiwanie to zatem może osiągnąć cel jedynie w absolucie. Dzięki przyrodzonej zdolności myślenia człowiek może znaleźć i rozpoznać taką prawdę". (JP II ENCYKLIKA FIDES ET RATIO
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/fides_ratio_0.html
W wypowiedzi Weilera mamy założenie czynione na ogół przez wierzących, kiedy wypowiadają się o niewierzących. Mianowicie zakładają, że wierzący coś, kogoś odrzuca, mówiąc Chrystusowi "nie". Niestety nie ma w tym krztyny logiki, bo ateista wierzący, że Boga nie ma, nie może go odrzucać. Powtarzam: "nie może odrzucać czegoś, czego nie ma". Nie należy też zakładać, że każdy ateista, to człowiek pobłądzony, poszukujący jakiegoś Absolutu. Dlaczegóż miałby akurat jego szukać, a nie prawdy o świecie i człowieku w ogóle. I jeszcze jedno: tzw. prawo naturalne wpisane w "sumienie", naturę, geny (?) człowieka. Pewnie coś w tym jest, ale założenie, że pokrywa się to z nauczaniem UNK jest czysta uzurpacją!
Wydaje mi się, że słowa <<ateista wierzący, że Boga nie ma, nie może go odrzucać. Powtarzam: "nie może odrzucać czegoś, czego nie ma".>> nie są prawdziwe i sprzeczne. Niewiara w Boga to właśnie jego odrzucenie. A ateista nie może wierzyć że Boga niema gdyż to stwierdza poprzez odrzucenie. Inaczej znaczyłoby to że jednak wierzy, tylko że zaprzecza. Nie sądzę by wszyscy uważali że ateista to błądzący poszukiwacz absolutu. Zaś poszukiwanie prawdy o świecie dotyczy nie tylko ateistów, różnica polega tylko na sposobie i przyjęciem lub odrzuceniem Boga.
Powtarzam: "nie może odrzucać czegoś, czego nie ma". Jeżeli nie wierzę w istnienie Boga, to dlaczego miałbym go szukać? To człowiek wierzący może być nazwany (nie każdy)poszukującym, bo może chcieć swoją wiarę potwierdzić, ugruntować, rozwiać wątpliwości itd. Logiczne jest, że tylko człowiek wierzący może porzucić wiarę, a tym samym odrzucić twierdzenie o istnieniu Boga. Ateista tego uczynić nie może, chyba że w dyskusji odrzuca poglądy innych, ale to nie ma nic wspólnego z jego światopoglądem. Jeżeli obecny ateista był wierzącym, to już raz to uczynił, ale jako wierzący. Nie może tego uczynić po raz drugi, tak jak nie można dwa razy rzucić tym samym tortem ...
Wiara jest aktem rozumu, przekonanego o prawdzie Bozej z nakazu woli poruszonej laska przez Boga.Misja kosciola katolickiego jest gloszenie ewangeli,gloszenie obietnicy Bozej zycia wiecznego,a droga do spelnienia tej obietnicy jest wiara w Jezusa Chrystusa.Z tej misji nikt nie jest w stanie zwolnic zadnego chrzescijanina,bo czlowiek dzis niewierzacy,na lozu smierci moze sie opowiedziec po wlasciwej stronie.Ta dyskusja i ta walka nigdy nie moze sie skonczyc,i nigdy sie nie skonczy.
Z takiem pytaniem pisz na Berdyczów, tam otrzymał wyczerpującą odpowiedź.
Ileż to zła potrafi wyrządzić jedna fotografia pokazująca starego zmęczonego człowieka z niesprawną jedną ręką, któremu dano do potrzymania wielokilogramowy nieporęczny foliał. I jakaś niewiarygodna wypowiedź potwierdzająca ten rzekomy "pocałunek".
Że z szacunkiem trzymał? Ja też w obecności muzułmanina trzymałbym Koran z szacunkiem, w obecności żyda trzymałbym Talmud, z szacunku dla obecnego tam człowieka, kimkolwiek by nie był i nawet jesli bym jego poglądów nie podzielał. Ale też dla jasności to nie znaczy, że bez ich obecności bym te dla kogoś święte księgi profanował jak Darski Biblię.
"Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale - pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego "wolno"? (Jan Paweł II Pielgrzymka do Ojczyzny 1979,Homilia w czasie Mszy Św. odprawionej na Błoniach, Kraków, 10 czerwca 1979)
@Contral
cytuję: "Bo wiara to nie wiedza".
Nie wolno przeciwstawiać wiedzy wierze. To fideizm. Wiedza to nie tylko to, co empiryczne i namacalne.
Dlaczego wyłączać z wiedzy wiarę?
Gdyby tak było, byłaby to wiara ślepa, a Pan stworzył nas ludźmi wolnymi i rozumnymi. To prawda, że wiara wymaga zawierzenia i jest tajemnicą, ale ono nie wyklucza rozumu, wprost przeciwnie domaga się poszukiwań rozumu. A wiedza i wiara może i powinna prowadzić do poznania świata i Boga.
"Człowiek ze swej natury szuka prawdy. Celem tego poszukiwania nie jest tylko poznanie prawd cząstkowych, dotyczących faktów lub zagadnień naukowych; człowiek dąży nie tylko do tego, aby w każdej ze swych decyzji wybrać prawdziwe dobro. Jego poszukiwanie zmierza ku głębszej prawdzie, która może mu ukazać sens życia; poszukiwanie to zatem może osiągnąć cel jedynie w absolucie. Dzięki przyrodzonej zdolności myślenia człowiek może znaleźć i rozpoznać taką prawdę". (JP II ENCYKLIKA FIDES ET RATIO
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/fides_ratio_0.html
Nie sądzę by wszyscy uważali że ateista to błądzący poszukiwacz absolutu. Zaś poszukiwanie prawdy o świecie dotyczy nie tylko ateistów, różnica polega tylko na sposobie i przyjęciem lub odrzuceniem Boga.
Ileż to zła potrafi wyrządzić jedna fotografia pokazująca starego zmęczonego człowieka z niesprawną jedną ręką, któremu dano do potrzymania wielokilogramowy nieporęczny foliał. I jakaś niewiarygodna wypowiedź potwierdzająca ten rzekomy "pocałunek".
Że z szacunkiem trzymał? Ja też w obecności muzułmanina trzymałbym Koran z szacunkiem, w obecności żyda trzymałbym Talmud, z szacunku dla obecnego tam człowieka, kimkolwiek by nie był i nawet jesli bym jego poglądów nie podzielał. Ale też dla jasności to nie znaczy, że bez ich obecności bym te dla kogoś święte księgi profanował jak Darski Biblię.
Polecam takie sobie rozważania na ten temat. Ciekawe:
Czy Jan Paweł II pocałował Koran?
http://pl.gloria.tv/?media=244061