ciekawy tekst,bo bohaterowie tez nietuzinkowi.Wyznają ciekawe zasady mimo iż nie są tak do końca amiszami jak sami przyznają,ale faktycznie czytelnikowi nasuwają się refleksje,które dotyczą gonienia za pieniądzem i ten wszechobecny pośpiech! Ciekawe czy zyskali sympatię i akceptację w sąsiedztwie? Ja osobiście chyba bym ich nawet polubiła,ale nie zgadzam się co przekonania,jakoby podróże czy wykształcenie nie były człowiekowi zbędne.w dzisiejszym świecie niezwykle trudno się wyciszyć,ale chyba izolowanie się i wycofanie z tego"kieratu" powoduje,że człowiek staje się "ciekawym zjawiskiem".
Nie jestem Amiszem ale jestem minimalistą i doskonale Ich rozumię. Wykształcenie się przydaje ale jeżeli ma być wstępem do kariery za wszelką cenę to ja dziekuję. Wiesz bardzo trudno oprzeć się pokusie piniędzy, kariery, poklasku. Mnie się to chyba udało i z całego serca dziekuję za to Bogu, że starcza mi na utrzymanie i nie muszę brać udziału w wyścigu szczórów. A mówiąc miedzy nami to czasami łapię się na tym że mam więcej niż potrzbowałbym do przezycia ale to dobrze bo nie muszę odwracać głowy na potrzby innych.
Nie jestem amiszką, jednak od wielu lat przyglądam się jak żyją. Są szczęśliwi. W ich społecznościach nie dochodzi do morderstw, gwałtów, pijaństwa, dzieci nie rodzą się pijane i niechciane. Być może jest to ograniczone i nudne życie. Ale jak na ich tle wypadamy my?
Pani Dorotko! Ja na ich tle wypadam jak myślę jeszcze lepiej gdyż nikt w mojej rodzinie nie pije alkoholu i nie pali papierochów ni fajki! Nie faszerujemy się lekami i nie kłócimy,uczymy i nie dyskryminujemy.Nie zdradzamy i pomagamy sobie wzajemnie.Nie przeklinamy,nie mordujemy,nie okradamy i nie zdradzamy.Pomagamy sobie,opiekujemy w razie choroby i śpiewamy nie nabożne pieśni.Żyjemy skromnie,pracowicie i w niewierze w Boga!
Żyję też w takiej rodzinie. Kiedy - już teraz były mąż, także z takiej rodziny - mnie zgwałcił, nie szukałam tam pomocy. Chroniłam swoje dziecko. Były piękne wigilie, życzenia - i cisza, jeżeli chodzi o mój rozwód... Nikt nie pytał, nikt nie wspierał, gdyby nie miłość moja do dziecka i Jego do mnie nie przetrwałabym.
Ciekawe czy zyskali sympatię i akceptację w sąsiedztwie? Ja osobiście chyba bym ich nawet polubiła,ale nie zgadzam się co przekonania,jakoby podróże czy wykształcenie nie były człowiekowi zbędne.w dzisiejszym świecie niezwykle trudno się wyciszyć,ale chyba izolowanie się i wycofanie z tego"kieratu" powoduje,że człowiek staje się "ciekawym zjawiskiem".
A mówiąc miedzy nami to czasami łapię się na tym że mam więcej niż potrzbowałbym do przezycia ale to dobrze bo nie muszę odwracać głowy na potrzby innych.
Pozdrawiam!