• Adam
    26.09.2012 16:14
    To chyba jedno z najgorszych rozwiązań, jakie można ustalić w kwestii finansowania Kościoła. Chcesz się wyspowiadać - płać, chcesz przystąpić to komunii - płać. Podobne praktyki doprowadziły do podziału Kościoła, a teraz sprowadzają go znowu do kategorii sklepu, gdzie można coś kupić. Chore, po stokroć chore.
  • Anonim (konto usunięte)
    26.09.2012 17:59
    Zanim cos sie napisze, warto sie zapoznac z FAKTAMI.

    W przeciwienstwie do Polski w Niemczech za sakramenty nic sie nie placi.
    Owszem, placisz ow slynny podatek (8-9% od twojego podatku dochodowego - czyli im mniej placisz podatkow, bos biedny, tym mniej placisz na Kosciol), ale za to potem nie placisz juz ZA NIC. A i jeszcze ow zaplacony podatek koscielny mozesz sobie znowu odliczyc od podstawy do opodatkowania, czyli w efekcie placisz jeszcze mniej.

    Jedynie jezeli chcesz zamowic Msze sw to "nalezy sie" ... 4-5 Euro. Symbolicznie.

    I zaden proboszcz nie wpadnie na pomysl ustalania wlasnego "co laska, ale daja...".

    Kosciol niemiecki tak funkcjonuje od 200 lat, od sekularyzacji, kiedy majatki koscielne dostali magnaci. Ksieza dostaja pensje od biskupa i nie maja zadnego prywatnego interesu w wyciaganiu pieniedzy od wiernych. A Kosciol ma przeiwdywalne dochody, ktore przeznacza np na finasowanie przedszkoli, domow starcow itp itd.

    A w Polsce? Naprawde jest lepiej?
    • MK
      28.09.2012 19:49
      Tak, w Polsce naprawdę jest lepiej.

      Bo choć w Polsce temat finansów Kościoła jest drażliwy to nie dokonuje publicznego aktu wystąpienia z Kościoła po sto kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie z powodów finansowych.
      Co z tego, że tam za sakramenty nic się nie płaci... zapewne tam, podobnie jak w Polsce, i tak większość osób nie zamawia mszy więc to co ich boli to właśnie ten podatek który muszą płacić regularnie. A ślub, pogrzeb czy chrzest to są wydarzenia jednak jednostkowe w życiu, więc dla wielu lepiej dać raz z okazji takiego wydarzenia, a nie dawać co miesiąc.
      Taca jest u nas dobrowolna, choć oczywiście poczucie przynależności do Kościoła wymaga odpowiedzialności za niego także w formie materialnej.
      Ale szwankuje u nas m.in. informacja, przeciętny wierny nie ma pojęcia, że taca idzie na utrzymanie kościoła (budynku) i funkcjonowania parafii, a nie do kieszeni księdza. Więc nie daje bo myśli, że księża się na tym bogacą.
      Cóż, nie każdy dorósł do odpowiedzialności, ale czy nałożony z góry podatek problem rozwiązuje? Jak widać po ilości wystąpień, jednak nie.


      Druga rzecz to dzięki podatkowi Kościół ma przewidywalne dochody... a powinien mieć raczej zaufanie do Bożej Opatrzności. W Bogu Kościół powinien pokładać ufność, a nie w zabezpieczeniach finansowych. Bez obaw, Bóg zatroszczy się o wszystko co potrzebne. Wiele zakonów, zwłaszcza kontemplacyjnych żyje właśnie w taki sposób i zawsze kawałek chleba na stole się znajdzie, a i na prowadzone przedszkola, domy starców itp. też się znajdzie.

      Forma polska finansowania wydaje mi się jednak bardziej zgodna z duchem wiary i... ubóstwa.
      Mimo że zdarzają się tu i ówdzie patologie to jednak nie demonizujmy. Poznałem wielu księży i jakoś nie mam wrażenia, że ogólnie są to ludzie pazerni, wielu z nich potrafi się dzielić. Chodząc do Kościoła nie mam wrażenia, by mówił do mnie PŁAĆ, PŁAĆ! Natomiast od znajomych księży pracujących w Niemczech wiem, że tamtejszy system w dużym stopniu zabił wśród wiernych wrażliwość na potrzeby innych. Jak jest jakaś okazjonalna zbiórka na jakiś cel to ciężko o odzew, no bo Kościół przecież ma nasze podatki to co jeszcze od nas chce...
      • Anonim (konto usunięte)
        28.09.2012 20:37
        @MK, dziekuje za uswiadomienie mi, jak zyja katolicy w Niemczech. Mieszkam tu od lat, ale widze, ze z daleka widac lepiej.

        Wyjasnie tylko, ze Msze sw ludzie zamawiaja i tu, na tace daja, na rozne zbiorki w ciagu roku na potrzeby na swiecie (Adveniat - okolo 40 mln Euro w 2011, Misereor - 63 mln Euro w 2011, Renovabis - pomoc min dla polskiegoKosciola - 11 mln) daja miliony, angazuja sie w parafii i pomagaja takze finansowo mimo podatkow.
        Nie wiem, jacy ksieza chcieli zbierac na jakie projekty. Jezeli chcieli to zalatwic przez spontaniczna tace, to faktycznie, tysiecy nie uzbierali. W Polsce raczej tez by nie uzbierali ot, tak. No, ale znam takich ksiezy z Polski, ktorzy tu przyjezdzaja "na zarobek", czyli zna zastepstwo ksiesza, ktory ma wakacje, kasuja jego pensje (ktora ma dzieki wlasnie podatkom), wracaja po miesiacu do Polski i opowiadaja niestworzone historie, ktore z codziennoscia maja niewiele wspolnego.


        Podatki to takie sito, ktore oddziela plewy od ziarna.
        Np naszych rodakow, ktorzy dla tych kilku Euro wystepuja z Kosciola i potem placza, ze im tylko ... o pieniadze chodzilo.
        No tak, Kosciol niemiecki ma pieniadze z powietrza i Polak nie musi sie udzielac.

        Powtorze: Kosciol niemiecki tak funkcjonuje od 200 lat po tym, kiedy odebrano mu majatki i to znacznie wieksze niz Kosciolowi w Polsce.
        Dla Polaka to niewyobrazalne, dla Niemca - niekoniecznie.



        W Polsce nie ma masowych apostazji takze dlatego, ze wielu ludzi po prostu do kosciola nie chodzi i nie zawraca sobie glowy papierologia. Gdyby wprowadzono automatyczny podatek (obojetnie jakiej wysokosci) dla ochrzczonych zobaczylbys te dziesiatki tysiecy, ktore zadbalyby, zeby i formalnie z Kosciola wystapic.
Dyskusja zakończona.