Jak skończę czytać książkę (jestem w połowie), to wyrobię sobie zdanie. Dziękuję za te uwagi. A jednak trudno mi zrozumieć pielgrzymkę Ojca św. Franciszka do Szwecji i jej przebieg.
Ks. Jaklewicz przekonuje, że do Lutra trzeba podchodzić poważnie; pisze, że to Luter dał należne miejsce Chrystusowi i Biblii. Czy to znaczy, że św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu czy św. Bonawentura nie stawiali Chrystusa w centrum, czy to oznacza, że nie znali na wylot Pisma Świętego? Przecież to bzdura. Jeśli już mówimy poważnie o teologii Lutra, to kto kazał Lutrowi tak zinterpretować skutki grzechu pierworodnego, że według Lutra ten grzech CAŁKOWICIE zniszczył w nas "obraz Boży" (św. Augustyn mówi tylko o CZĘŚCIOWYM zatarciu tego obrazu - to bardzo istotna różnica). Dlatego Luter i jego bezpośredni następcy twierdzą, że wola i rozum w fundamentalnych (nie doczesnych, przyziemnych) sprawach ludzkich i Boskich są całkowicie bezużyteczne. O Bogu z natury swej nic wiedzieć nie możemy, lecz tylko tyle, co sami niezdarnie wyczytamy z Pisma. Luter wprowadza chrześcijanina w ciemność fideizmu (ślepej wiary nie mającej nic wspólnego z jakimkolwiek rozumieniem słów Boga czyli zupełnie inaczej niż św. Augustyn). To Luter oddziela ten świat (świat grzechu, w którym panem jest szatan, bo to już nie jest Boski świat) od świata nadprzyrodzonego (tego prawdziwie Boskiego). To Luter tym podziałem właśnie w niedalekiej przyszłości umożliwi w Europie wspaniały rozwój doktryn ateistycznych. Bóg Ojciec jest ukryty, nijak nie objawia się w świecie, który sam stworzył, o Bogu wiemy tylko tyle co za pośrednictwem Chrystusa i tylko w odniesieniu do naszego zbawienia. Ponadto Luter był wrogiem naukowego postępu. To on pierwszy brutalnie skrytykował Kopernika, mówiąc, że ten "sarmacki astrolog" chce sztukę astronomii wywrócić do góry nogami, zaś jego kolega Melanchton powoływał się na Księgę Jozuego, w której pisze się o zatrzymaniu słońca na czas bitwy staczanej przez wojska Jozuego. Luter nie przyczynił się, lecz wręcz przeciwnie zahamował rozwój nauk przyrodniczych (najlepiej widać to w Niemczech XVI i I połowy XVII wieku). Protestantyzm bynajmniej nie przyczynił się do rozwoju nauk nowożytnych, lecz na skutek swego fideistycznego zacofania (z punktu widzenia nowożytnej nauki Luter był ciemnym mnichem) spowodował reakcję racjonalnego oporu u światłych ludzi, wywodzących się z domów protestanckich (przypadek Newtona, Boyle’a i wielu innych). Ks. Jaklewicz miesza czasy Lutra z czasami współczesnymi. Dziś luteranie są po znaczącej ewolucji, jaką przeszli w ciągu kilku wieków. To raczej Lisicki ma rację, nie Jaklewicz.
Ciekawa jestem opinii Ks. Jaklewicza na temat nauki M.Lutra, którą w 1554 heretyk wyraził....Nie godzę się,aby nauką moja mogła podlegać czyjemukolwiek OSĄDOWI, nawet ANIELSKIEMU, kto nie przyjmuje mojej nauki nie może dojść do ZBAWIENIA... Jak entuzjasta i propagator spaczonej nauki Lutra,który pod koniec życia podsumował swoje reformatorskie wysiłki wprowadzenia "religii BIBLII",stricte perfidnie przerobionego PS, z którego usunięto księgi ST i Listy z NT na potrzeby przeklętej herezji....takimi o to słowami...." Teraz ludzie opętani są przez siedem diabłów,podczas gdy najpierw byli opętani przez jednego".....
Ekumenizm to znaczy, że wszystkie religie wyznające Boga w Trójcy Jedynego mają powrócić na łono Kościoła Katolickiego, akceptując cały Depozyt Wiary bezwarunkowo. Każda inna interpretacja prowadzi do herezji irenizmu.