Wojna z Kościołem

W Nikaragui policja i prorządowe bojówki krwawo tłumią protesty. Atakowani są duchowni, a siły bezpieczeństwa strzelają nawet do demonstrantów, szukających schronienia w kościołach.

Od kwietnia jednym z najbiedniejszych krajów obu Ameryk wstrząsają gwałtowne protesty. Demonstranci sprzeciwiają się cięciom wydatków socjalnych, biedzie, a przede wszystkim rządom prezydenta Daniela Ortegi, który usunął z konstytucji ograniczenia kadencji i od 12 lat sprawuje urząd, gromadząc coraz więcej władzy. Na początku strajków Ortega poprosił o mediację Kościół katolicki, ale wobec jednoczesnego krwawego tłumienia protestów (według danych organizacji pozarządowych do końca lipca zginęło już 448 osób) i niechęci głowy państwa do ustępstw Kościół zawiesił swoje pośrednictwo. Prezydent w odwecie zarzucił duchownym „wspieranie puczu” i podburzył swoje bojówki do występowania przeciw katolikom. Świątynie w Nikaragui są atakowane i profanowane, wierni, a nawet wysocy rangą duchowni są zastraszani i bici.

Dyktator osiągnął jednak efekt odwrotny do zamierzonego. Cała opozycja jednoczy się wokół Kościoła, a 29 lipca w stolicy zorganizowano wielki marsz solidarności z katolikami, w którym wzięli udział także niewierzący i przedstawiciele innych wyznań.

Gra z Kościołem

Kim jest prezydent, który zdecydował się na otwartą wojnę z chrześcijanami stanowiącymi łącznie 83 proc. ludności kraju? Daniel Ortega już od prawie półwiecza jest obecny w polityce Nikaragui. W latach 60. dołączył do lewicowego ruchu Sandinistowski Front Wyzwolenia Narodowego (FSLN), walczącego z dyktaturą rodziny Somozów. Wpływowy klan przez 40 lat bezlitośnie rozkradał kraj, przejmując wszystkie dochodowe gałęzie gospodarki i tłumiąc opozycję. Ortega był więziony i torturowany, w 1974 r. uwolniono go po wymianie jeńców. Wyjechał na Kubę, gdzie u boku Fidela Castro uczył się prowadzenia rewolucji. Pod koniec lat 70. powrócił do kraju. Po obaleniu Anastasio Somozy stanął na czele rządzącej junty, w 1984 r. został prezydentem, sześć lat później przegrał wybory. Znowu objął władzę w 2006 r., prezentując odmienione oblicze. Z marksisty przeistoczył się w zwolennika wolnego rynku, z szacunkiem wypowiadał się o roli Kościoła i utrzymał wprowadzony przez poprzednika całkowity zakaz aborcji. Kolejne lata pokazały, że zmiana była wyłącznie taktyczna. Ortega usunął z konstytucji limit kadencji, wiceprezydentem mianował własną żonę, oprócz kumulowania władzy zaczął też gromadzić coraz większy majątek, wywołując oburzenie dawnych rewolucjonistów.

Relacje Ortegi i całego ruchu sandinistowskiego z Kościołem zawsze były burzliwe i z perspektywy lat widać, że cechowała je chęć instrumentalnego wykorzystania autorytetu duchownych. Pod koniec lat 70. ostro potępiali oni rządy Somozów, ale zarazem głęboko podzielili się, jeśli chodzi o stosunek wobec FSLN. Gdy w 1979 r. sandiniści przejęli władzę, aż czterech księży objęło stanowiska ministerialne. Watykan odpowiedział zawieszeniem duchownych. W 1983 r. – podczas jednej ze swych najtrudniejszych pielgrzymek – Jan Paweł II zaapelował w Nikaragui o jedność Kościoła i przeciwstawił się promowaniu przez sandinistów „swoich” księży. Daniel Ortega odpowiedział represjami, cenzurowaniem kazań i zamykaniem katolickich mediów.

Dziś historia powtarza się. W 2006 r. prezydent ocieplił relacje z Kościołem, lecz gdy w 2014 r. duszpasterze wyrazili sprzeciw wobec nadmiernego gromadzenia władzy, a teraz zaprotestowali przeciwko brutalnym pacyfikacjom strajków, Ortega powrócił do siłowych rozwiązań.

Ortega eskaluje napięcie

Jak doszło do tego, że środkowoamerykański kraj stoi obecnie na krawędzi wojny domowej? Deficyt demokracji był odczuwany od kilku lat, jednakże pierwsze protesty wybuchły na tle socjalnym. Po 12 latach nieprzerwanych rządów prezydent nie polepszył sytuacji gospodarczej, Nikaragua jest drugim najbiedniejszym (po Haiti) krajem obu Ameryk. Jedna trzecia ludności żyje poniżej granicy ubóstwa. Z powodu trudnej sytuacji budżetowej w kwietniu ogłoszono cięcia w systemie emerytalnym. 18 kwietnia doszło do pierwszych manifestacji, które bezwzględnie rozpędziła policja. Krążące po sieci filmy ukazujące bicie cywilów podgrzały nastroje. W miastach oraz na najważniejszej drodze kraju – Autostradzie Panamerykańskiej – stanęły barykady.

Daniel Ortega swoimi działaniami doprowadził jedynie do eskalacji napięcia. Ogłosił nowe ustawodawstwo antyterrorystyczne, aresztował opozycjonistów. Policja zdobywa barykady, strzelając z ostrej broni, opozycja odpowiada użyciem moździerzy domowej roboty.

9 lipca doszło do zamieszek w mieście Diriamba. Proprezydenckie bojówki brutalnie rozpędziły tam antyrządową demonstrację. Protestujący schronili się w bazylice św. Sebastiana. Na miejsce przybyli kard. Leopoldo Brenes, polski nuncjusz apostolski Waldemar Sommertag oraz bp Silvio Báez. Agresywny tłum otoczył duchownych, bp Báez został pobity i odarty z insygniów. Nikaraguańscy księża oraz katolicy publikują na Twitterze zdjęcia wielu sprofanowanych świątyń.

Do najbardziej dramatycznych wydarzeń doszło 13 lipca w kościele Miłosierdzia Bożego w stolicy kraju – Managui. Policja zaatakowała jeden ze stołecznych uniwersytetów. Studenci oraz relacjonujący protesty dziennikarze uciekli do znajdującej się w pobliżu świątyni. Siły porządkowe przeprowadziły szturm. W kościele zabito dwóch studentów i raniono kilku kolejnych, a świat obiegły zdjęcia podziurawionego kulami obrazu Jezusa Miłosiernego.

Śladem Wenezueli

Niestety, nie zanosi się na rychłe zakończenie konfliktu. Strona rządowa odrzuciła ofertę mediacji ze strony Unii Europejskiej. Z kolei Stany Zjednoczone oficjalnie poparły propozycje nikaraguańskich duchownych, czyli zorganizowanie przyspieszonych wyborów prezydenckich. Jednocześnie ostrzegają władze przed eskalowaniem przemocy. Wiceprezydent USA Mike Pence potwierdził, że jego zdaniem w Nikaragui toczy się „wojna z Kościołem katolickim”. Senator Marco Rubio mówił w CNN, że „Ortega ma ręce umoczone we krwi”. Amerykańska administracja stopniowo wprowadza w życie sankcje wobec ludzi z otoczenia prezydenta Nikaragui zaangażowanych w krwawe tłumienie protestów.

Daniel Ortega nie zamierza jednak odejść ze stanowiska ani przyspieszyć wyborów. Próbuje powtórzyć taktykę swojego najbliższego politycznego sojusznika, prezydenta Wenezueli Nicolása Maduro: zastraszyć opozycję, zmęczyć społeczeństwo przedłużającą się niestabilnością i przeczekać najtrudniejszy czas. Tylko że przy okazji Nikaragua najpewniej podzieli los południowoamerykańskiego kraju, czyli czeka ją ruina gospodarcza oraz fala przemocy.

To bardzo groźny scenariusz dla całej Ameryki Północnej. Już wkrótce należy się spodziewać wielkiej migracji Nikaraguańczyków na północ, w kierunku Stanów Zjednoczonych. Marco Rubio przyznał, że administracja USA obawia się także „zniweczenia antynarkotykowych działań w regionie”.

Długofalowe skutki bardzo prawdopodobnej wojny domowej w Nikaragui mogą być jeszcze poważniejsze, czego uczy przykład leżącego niedaleko Salwadoru. W latach 80. XX w. został on wyniszczony długotrwałym konfliktem wewnętrznym. Na gruncie anarchii i skrajnej brutalizacji stosunków społecznych wyrósł gang Mara Salvatrucha (zwany MS-13), założony w USA przez salwadorskich imigrantów, byłych bojowników wojny domowej. Ta słynąca z niesłychanego okrucieństwa grupa przestępcza stała się najsilniejszą obecnie mafią w Stanach Zjednoczonych, a w Meksyku rywalizuje już z największymi kartelami: Los Zetas i Sinaloa.

Kościół w Nikaragui staje przed potężnym wyzwaniem – musi nie tylko przetrwać prześladowania ze strony władz, ale też przeciwstawić się groźbie moralnego upadku społeczeństwa doświadczającego okrucieństwa i brutalności od dekad trapiących całą Amerykę Środkową.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |