Koniec epoki?

Im głębsze podziały, tym trudniej je zakopać. Nie warto.

Najpierw, szukając najnowszych zdjęć z papieżem Franciszkiem, znalazłem w agencji jego fotografię z prawosławnym metropolitą Hilarionem. On znów w Rzymie? Co się dzieje? Wiadomość przyszła wkrótce. Patriarchat Moskiewski wycofał się z Międzynarodowej Komisji Mieszanej ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Rzymskokatolickim i Prawosławnym. Nr 2 rosyjskiego prawosławia przyjechał osobiście powiadomić o tym papieża. Chyba dość znaczący gest. Powodem tej decyzji Moskwy nie jest bowiem jakiś nowy spór z Kościołem katolickim, ale wewnątrzprawosławny spór o autokefalię prawosławia ukraińskiego.

Spór ten doprowadził już do zerwania przez Moskwę wspólnoty eucharystycznej z Konstantynopolem. W takich okolicznościach faktycznie trudno byłoby Rosjanom stanąć ramię w ramię z Grekami w bilateralnym dialogu z Rzymem. Smutne to, ale zrozumiałe. Nie pierwszy zresztą raz problemy wewnątrz prawosławia rzutują na ekumeniczny dialog. Wcześniej chodziło o niezależność prawosławia estońskiego. Spór ten stosunkowo szybko jednak zażegnano. Tyle że chodziło o stosunkowo mała wspólnotę. Teraz gra toczy się o to, czy Moskwa dalej będzie najliczniejszym  Kościołem prawosławnym, czy też jej miejsce zajmie Kijów. Na rychłe pojednanie się nie zanosi. Dialog z katolikami musi więc poczekać. Do kiedy? Nie wiadomo. Obyśmy tylko szybciej niż jego wznowienia nie doczekali się paruzji. Mimo wszystko uważam jednak, nauczony już doświadczeniem, że tym razem to dobra decyzja.

Ci, którzy obserwowali prace wspomnianej wcześniej Międzynarodowej Komisji Mieszanej wiedzą, że dialog łatwo mógł się stać zakładnikiem wewnątrzprawosławnych sporów.  Gdy Konstantynopol prze ku pojednaniu, Moskwa usztywnia stanowisko. Cel tej gry jest oczywisty: osłabić znaczenie Drugiego Rzymu przedstawiając go jako tego, który chcąc dogadać się z katolikami zdradza ideały prawosławia. W tym kontekście Trzeci Rzym jawi się jako wierny strażnik prawosławnej ortodoksji. Dziś, gdy Cerkiew Rosyjska oficjalnie zawiesza swój udział w dialogu, uczciwie i jasno pokazuje też, że może tej karty w wewnątrzprawosławnych sporach użyć. Można oczywiście dialog w okrojonym składzie prowadzić dalej, ale widać już, że jakieś konkretne kroki mające zjednoczyć katolików i prawosławnych doprowadzą jedynie do nowej schizmy i jeszcze większego podziału. A tego chyba nikt rozsądny dziś nie chce. Przecież im głębsze wykopiemy okopy, tym trudniej będzie je kiedyś zakopać. Nie warto…

Pozostaje ufać, że choć my, ludzie Kościoła uprawiamy nieraz swoje polityki, Bóg jest większy. I konsekwentnie, mimo różnic między nami i rozpalających nasze umysły sporów, prowadzi nas ku życiu wiecznemu.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |