Niech ludzie, którzy napisali ten list przeczytają książkę od czasu do czasu. Niektórzy rodzą się w ciele innej płci i zmiana jej nie jest dla nich niczym strasznym, a wręcz przeciwnie. Dopiero później czują się sobą i mogą być szczęśliwi. Może pozwólmy im żyć tak, jak chcą i nie mieszajmy się w ich prywatne sprawy? Bo w końcu to nie ma żadnego wpływu na nasze życie. Czy miłość bliźniego tu nas nie obowiązuje i mamy prawo nienawidzić te osoby?
A tak czysto teoretycznie, co by się stało, gdybyśmy ich zostawili ze swoimi uczuciami, z którymi są szczęśliwi, a które z nami nie maja nic wspólnego i przestali ich ciągle nazywać grzesznikami, zrażając ich przy tym do Kościoła?
W żadnym razie nie wolno dopuścić do tego, żeby homoseksualiści w jakikolwiek sposób się realizowali. To zbyt ryzykowne. Nie daj Boże dojdą do wniosku, że mają cokolwiek do powiedzenia w sprawach, które ich dotyczą.
Tu nie chodzi o nienawiść. Nikt nikogo nie nienawidzi, natomiast zło należy nazwać złem, a ideologia gender jest zła. Miłość bliźniego każę mówić bliźnim jeśli źle czynią, więc to marny argument :) pozdrawiam
Mówiąc, że "ideologia gender" jest złem, mówisz jednocześnie, że nauka jest "złem". I co w ogóle dokładnie oznacza bycie "złym", albo "złem"? To nie jest tak, że osoby, które chcą zmienić swoją płeć, robią to na złość Tobie, czy komuś innemu, one po prostu chcą być szczęśliwe i dobrze się ze sobą czuć, a do tego potrzebują zmiany płci. One nie zmuszają do zmiany płci nikogo, kto by tego nie chciał, dlatego mówię, że to jest tylko i wyłącznie ich sprawa. Skoro im to pomaga, a nam nie przeszkadza, to zostawmy ich w spokoju.
Tylko że ideologia gender zwie sie "gender science" nie robi z niej nauki, bo taką "nauką" była narodowo-socjalistyczna Rassenkunde (raso-znawstwo) i jest dalej eugenika, "nauka" o prawie do życia tylko dla "udanych". Podobnie ze "sztuczną inteligencją", która według jej wynalazcy, pana Weizenbaum, jest tak samo inteligencją, jak "sztuczny kwiat" jest kwiatem.
To pytanie co to znaczy że coś jest złe trochę mnie przeraziło. Fakt, żyjemy w czasach, w których próbuje się ludziom wmówić, że złe jest tylko to co akurat jest złe/niewygodne dla mnie osobiście. Nie sądziłam natomiast że ludzie są tak bardzo łatwowierni. Jeśli chodzi o gender, złe jest w nim to że miesza pojęcia, próbuje tworzyć rzeczywistość przeinaczoną, nienaturalną, a przez to uderza w człowieka. Nie oszukujmy się, jeśli ktoś urodził się mężczyzną, a czuje się kobietą, to problem leży w psychice i tam należy działać, ewentualnie prosić o pomoc. Co do "naukowości" gender mam spoer zastrzeżenia. To że ktoś powie że od dzisiaj bajka o kopciuszku jest prawdą naukową, wcale nie znaczy że tak naprawdę jest ;)
Być może masz rację, "nienawiść" to nieodpowiednie słowo, bardziej pasującym jest "ignorancja". Problem w tym, że ignorancja, która sama w sobie jest już przecież szkodliwa, może bardzo łatwo prowadzić do nienawiści.
Sprzeciw wobec gender nie jest równy ignorancji. Mówienie wprost co jest złe jest widać potrzebne, skoro tylu ludzi się przeciw temu burzy. Jak to mówią: prawda w oczy kole. W wielu przypadkach ludzie mający problem z tożsamością płciową są odrzucane, to prawda. Natomiast jest też wiele miejsc gdzie można otrzymać pomoc. Kościół nigdy nie odrzuca człowieka, ale też wymaga. Dzisiaj od Kościoła chce się żeby dużo dawał od siebie ale nic nie wymagał. A Kościół wymaga żeby nie mieszać pojęć, nie tworzyć pseudonauk uderzających w człowieka
Za późno, dopuścili do upadku społeczeństwa, ono już nie powstanie. USA to pierwsze bezbożne świeckie państwo dowolnego prawa, jeszcze przed Francją, w tym samym duchu (nied-)oświecenia rewolucji francuskiej markiza de Sade. (Nie-)oświecenie zastąpiło u mas wiarę w jednego Boga głęboką wiarą w naukowe zabobony, raz te, raz inne, według aktualnej potrzeby zapędzania ludzi w kozi róg,: przedwczoraj marksizm, wczoraj Rassenkunde a dzisiaj tęczowy neoliberalizm czy gender "science". Dzisiejsze "nauki" społeczne to karykatura nauk ścisłych, to straszliwie skuteczne instrumenty kontroli społecznej i konstrukcji społecznej "rzeczywistości" dla aktualnych potrzeb, gwałcące przy tym rozsadek i człowieczeństwo, a to pospolita zbrodnia.