W sumie 222 katolickich osób duchownych musiało opuścić Nikaraguę od 2018 roku.
Zabity był byłym wieloletnim rzecznikiem prasowym Konferencji Episkopatu RPA.
W tym roku Wielkanoc wypada u nich pięć tygodni później, niż u katolików.
Jednym z tego powodów są postępowe reformy wprowadzane w tej wspólnocie kościelnej.
Nie chcę tutaj wnikać w to, czy przypadkiem wspomniane "osiągnięcia" nie są przyczyną radykalizacji.
gdybyś ty Anno miała perspektywę, że zmieniając religię na chrześcijaństwo podpisujesz na siebie wyrok ochoczo być się nawróciła?
Jezus powiedział do apostołów: "Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody..." Było to na długo przed powstaniem islamu.
Skoro w Jezusie wypełniły się proroctwa i dokonało się ostateczne Objawienie, to czym właściwie jest islam - który powstał później - i dlaczego my chrześcijanie mamy dla niego taki szacunek? Czy przez wzgląd na jego liczebność? Skąd ta liczebność? I co na to Pan Bóg?
Jezus nie powiedział: "Idźcie i prowadźcie dialog", ani też "Idźcie i pokojowo współżyjcie z innymi wyznaniami." Powiedział: "Idźcie i nauczajcie." Naucza ten, kto WIE. Tego, który nie wie.
Chrześcijanie za Husajna nie byli prześladowani. Nie było w Iraku radykalnego islamizmu rodem z Arabii Saudyjskiej. A broni masowego rażenia, która to rzekomo miała być przyczyną zaatakowania tego kraju, do dzisiaj tam nie znaleziono. Misjonarze, którzy pracowali w tym kraju twierdzili, że za Husajna nie czuli się tam bezpieczni, tak bezpieczni, że choć był to tyran, to jednak nie bali się wyjść z domu, że jak coś im obiecał, to choć nie było łatwo uzyskać od niego obietnicę, to jej dotrzymywał. A teraz strach wyjść z domu, bo można to przypłacić śmiercią. Podobnie, biskupi w Syrii, choć Asada nie popierali, to jednak widzieli w nim gwarancję stabilności i bezpieczeństwa. A teraz uciekają setkami tysięcy bojąc się o swoje życie i zdrowie. W Iraku zginęło kilkaset tysięcy ludzi, w Syrii podobnie, miliony ludzi opuściły oba kraje. W obu krajach rozplenił się radykalizm, powstało tzw. Państwo Islamskie. A nie byłoby go, gdyby nie interwencje w tych krajach.
A jak to było z Libią? Czy nie podobnie? Wsparto napuszczono jedne plemiona na inne, doprowadzono do wojny domowej, potem zniszczono armię libijską bombardowaniami. A teraz kwitnie tam radykalizm, a końca wojny domowej nie widać, a chrześcijanie boją się o swoje życie. Za to broń armii libijskiej trafiła do ekstremistów, i została użyta do destabilizacji innych krajów, w tym wspomnianej Nigerii i RŚA.
Przypomnijmy jednak, że to właśnie Weigel był zwolennikiem i orędownikiem wojny z Irakiem. Ja mam więc pytania do niego, skoro on zadaje pytania innym: Czy w jakikolwiek sposób zweryfikował swoje poglądy? Czy zadośćuczynił za zło wojny z Irakiem, do której się przyczynił przez swoje wystąpienia w mediach?