Po raz pierwszy patriarcha Rosji i Wszechrusi odwiedzi Polskę, aby m.in. podpisać wspólne orędzie z polskimi biskupami.
Jest to wydarzenie istotne nie tylko dla relacji polsko-rosyjskich, ale także katolicko-prawosławnych. Przyjeżdża do nas hierarcha, którego urząd symbolizuje wielowiekową rosyjską tradycję religijną oraz duchową, cieszący się zaufaniem wielu Rosjan, także niewierzących. Wizyta będzie się odbywać na zaproszenie polskiego prawosławnego Kościoła autokefalicznego, ale patriarcha spotka się także z przedstawicielami polskich władz, a przede wszystkim podpisze wraz z przewodniczącym Episkopatu Polski wspólne przesłanie do narodów Polski i Rosji. To przesłanie powstawało w wyniku długiej i żmudnej dyskusji przez ponad 2 lata. Jego przygotowanie, moim zdaniem, wymagało większej odwagi ze strony patriarchy, aniżeli polskich biskupów. Musi się on bowiem liczyć z oporem części hierarchii oraz wiernych, wśród których antykatolickie i antypolskie resentymenty są nadal silne. Orędzie, choć nie zastąpi pracy polityków, historyków czy ludzi mediów, których codziennym obowiązkiem jest racjonalne kształtowanie naszych relacji z Rosją, może się stać pozytywnym akcentem w relacjach polsko-rosyjskich.
Partner obozu władzy
Niewielu jego poprzedników miało tak silną pozycję w życiu swego kraju, budowaną przez lata nie tylko we własnym Kościele, ale także przez kontakty w świecie polityki, biznesu i mediów. Jest pierwszym patriarchą, który znakomicie radzi sobie z mediami i świadomie potrafi wykorzystywać ich siłę w duszpasterstwie. Jego rozważania telewizyjne „Słowo Pasterza” oglądały miliony ludzi w całej Rosji. Często była to dla nich pierwsza, a być może ostatnia katecheza. Rosja ciągle szuka swego wymiaru duchowego. Dotyczy to zwłaszcza Moskwy, która jest miastem kosmopolitycznym, wieloreligijnym i wielowyznaniowym. Cerkwie zapełniają się tam jedynie na Wielkanoc i Boże Narodzenie, a najbardziej praktykującą wspólnotą są muzułmanie. Prawosławnych świątyń zresztą nie ma w stolicy zbyt wiele, zwłaszcza na gigantycznych osiedlach, dlatego patriarcha stara się zrealizować program wybudowania w stolicy i rejonie podmoskiewskim 200 nowych świątyń. Jednak już w czasie inauguracji podkreślał, że priorytetem jego pracy duszpasterskiej nie są tłumy ludzi w kościołach, ale pogłębianie życia duchowego przeciętnego Rosjanina, rozdartego między pamięcią o wierze ojców, postsowiecką pustką a popłuczynami zachodniej popkultury, sprawdzającej wszystko do modelu maksymalnego używania życia, atrakcyjnego zwłaszcza dla młodych. Dlatego tak często Cyryl mówi o potrzebie kształtowania nowej tożsamości religijnej Rosji. Po raz pierwszy także w tym okresie Cerkiew zaczęła energicznie wspierać akcje na rzecz obrony życia, wskazując, że zaniechania na tym polu doprowadzą Rosję do katastrofy demograficznej.
Patriarcha jest osobą akceptującą oraz identyfikującą się ze stylem, jaki do rosyjskiej polityki wprowadził Władimir Putin. Jednak już po ostatnich wyborach prezydenckich publicznie powiedział, że obóz władzy musi się również otworzyć na głosy tych, którzy nie chcieli, aby Putin rządził dalej. Przestrzegał, aby nie lekceważyć społecznych protestów. Z całą pewnością w rosyjskim wydaniu modelu Kościół–państwo patriarcha Cyryl zbudował sobie pozycję silnego, choć jednocześnie lojalnego partnera obozu władzy, z którego zdaniem także Kreml musi się liczyć.
Człowiek postsowiecki
Władimir Michajłowicz Gundiajew (tak brzmi świeckie nazwisko obecnego patriarchy) urodził się w 1946 r. w Leningradzie, w rodzinie prawosławnego duchownego, represjonowanego w czasach stalinowskich. Należał do elity hierarchów prawosławnych, których kariera zaczęła się w czasach, kiedy potęga Związku Sowieckiego była w zenicie. Dobrze wykształcony, interesujący rozmówca, władający biegle zachodnimi językami, był pożądanym partnerem na różnych sympozjach ekumenicznych. Interesował się Kościołem katolickim i utrzymywał znakomite kontakty z watykańskimi urzędami odpowiedzialnymi za relacje ekumeniczne. Miał m.in. znakomite kontakty osobiste z kard. Walterem Kasperem, byłym przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Sympatia Cyryla do katolików, a może nawet pewna fascynacja naszym Kościołem, została mu przekazana przez jego duchowego nauczyciela, metropolitę leningradzkiego Nikodema (Rotowa), którego zaangażowanie w dialogu ekumeniczny było absolutnie niestandardowe. Nikodem zmarł prawie na rękach Jana Pawła I, w trakcie audiencji w Watykanie we wrześniu 1978 r. Jan Paweł I nigdy nie zdradził, o czym rozmawiał z Nikodemem krótko przed jego śmiercią. Po upadku komunizmu okazało się, że Nikodem był także ważnym źródłem informacji sowieckiego wywiadu, ale pytanie, kto więcej zyskiwał na jego aktywności – służby, czy Kościół – pozostaje otwarte.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."