Ustępujący arcybiskup Canterbury Rowan Williams miał zbyt wiele obowiązków jako zwierzchnik Kościoła Anglii i 80-milionowej światowej wspólnoty anglikańskiej.
Zasugerował jednocześnie, że w przyszłości funkcje te powinny sprawować dwie różne osoby.
Trwającą 10 lat posługę Williamsa jako arcybiskupa Canterbury zdominowały wewnątrzkościelne spory wokół dopuszczalności małżeństw osób tej samej płci oraz wyświęcania na duchownych jawnych homoseksualistów. W sprawach tych nie udało się osiągnąć porozumienia między postępowymi i konserwatywnymi anglikanami.
"Spoglądając wstecz, nie sądzę, bym w ciągu ubiegłych 10 lat zrobił wszystko jak należy, sądzę, że wiele mogłoby pomóc, gdybym wcześniej pojechał do Stanów Zjednoczonych, gdy zaczęły się tam pojawiać trudności w związku w wyświęcaniem gejowskich biskupów, i zaangażował się bardziej bezpośrednio w dialog z amerykańskimi biskupami" - powiedział gazecie Williams.
Rozłam pomiędzy wspólnotami anglikańskimi w świecie zachodnim i w Afryce uwidocznił się po tym, gdy kanadyjska diecezja anglikańska zaaprobowała w 2002 roku śluby kościelne par tej samej płci, a skupiający anglikanów w USA Kościół Episkopalny wyświęcił w 2003 roku na biskupa jawnego homoseksualistę.
By rozładować konfliktową sytuację, Williams zaproponował kompromis, wymagający od poszczególnych lokalnych wspólnot anglikańskich powstrzymania się od działań, uznawanych przez innych anglikanów za nie do przyjęcia. Porozumienie w tej sprawie nie weszło jednak w życie, gdyż w marcu bieżącego roku Kościół Anglii odrzucił je w głosowaniu.
"Problemem jest to, że wymagania (światowej) wspólnoty (anglikańskiej), wymagania związane z jej administrowaniem, wzrosły i nadal rosną. Podejrzewam, że będzie konieczne, w ciągu najbliższych 10 do 15 lat, zastanowienie się nad tym, jak rozłożyć to obciążenie, nad tym, czy poza arcybiskupem Canterbury potrzebna jest jakaś inna osoba kierująca, bardziej predysponowana do podróżowania" - zaznaczył 62-letni Williams, który w grudniu złoży swój duchowny urząd.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.