Trudny dialog

Między Rzymem i Konstantynopolem: stosunki katolicko-prawosławne

Wspólna pielgrzymka do Jerozolimy papieża Franciszka i patriarchy ekumenicznego Bartłomieja I w dniach 25-26 miała upamiętnić  historyczne spotkanie papieża Pawła VI i patriarchy Atenagorasa w 1964 r. Zapoczątkowane wówczas stosunki katolicko-prawosławne przeżywały w ciągu minionego półwiecza swe wzloty i upadki.

W 1965 r. zniesiono ekskomuniki nałożone na siebie nawzajem przez Rzym i Konstantynopol jeszcze w 1054 r. W 1975 r. doszło do spektakularnego wydarzenia: Paweł VI ukląkł i ucałował stopy prawosławnego metropolity Melitona. Do końca lat 70. między Rzymem i Konstantynopolem trwał tzw. dialog miłości. To wówczas zainicjowano trwającą do dziś praktykę wzajemnych wizyt delegacji katolickiej w Stambule na uroczystość św. Andrzeja 30 listopada i prawosławnej w Rzymie na uroczystość świętych Piotra i Pawła 29 czerwca.

W tym okresie do Stambułu dwukrotnie pojechali papieże: Paweł VI w 1967 i Jan Paweł II w 1979 r. To właśnie podczas tej ostatniej wizyty zdecydowano o powołaniu Międzynarodowej Komisji Mieszanej ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem rzymskokatolickim a Kościołem prawosławnym, złożonej z biskupów i teologów. Rozpoczęła ona działalność w 1980 r. z udziałem – po stronie prawosławnej – nie tylko przedstawicieli Patriarchatu Konstantynopola, ale wszystkich Kościołów autokefalicznych. Przygotowała ważne dokumenty: "Misterium Kościoła i Eucharystii w świetle misterium Trójcy Świętej" (1982), "Wiara, sakramenty i jedność Kościoła" (1987) oraz "Sakrament kapłaństwa w sakramentalnej strukturze Kościoła ze szczególnym uwzględnieniem znaczenia sukcesji apostolskiej dla uświęcenia i jedności Ludu Bożego" (1988).

W 1993 r. Komisja wypracowała Deklarację z Balamand, m.in. odrzucającą uniatyzm jako dzisiejszą metodę przywracania jedności Kościoła, a jednocześnie uznającą istnienie katolickich Kościołów wschodnich, powstałych kiedyś w wyniku unii z Rzymem. Dokument ten nie został zaakceptowany przez Kościół prawosławny w Grecji, wyraźnego stanowiska nie zajął też Rosyjski Kościół Prawosławny (RKP). – Żadne z uzgodnień powstałych w dialogach ekumenicznych nie wzbudziło tylu kontrowersji, co kwestia uniatyzmu – oceniał ks. Wacław Hryniewicz, polski uczestnik tych rozmów.

Dalsze rozmowy załamały się i wznowiono je dopiero po siedmiu latach. Tempa nabrały one w 2006 r., gdy zapoczątkowano prace nad rolą biskupa Rzymu w komunii Kościoła w pierwszym tysiącleciu. Gotowy już dokument, będący ich rezultatem, powinien być zaaprobowany przez Komisję na najbliższej, pierwszej od czterech lat, sesji plenarnej w dniach 15-23 września br. w Nowym Sadzie w Serbii. Nie wiadomo jednak jak zachowa się RKP, który nie podpisał poprzedniego dokumentu "Eklezjologiczne i kanoniczne skutki sakramentalnej istoty Kościoła. Komunia kościelna, soborowość i autorytet" z 2007 r., tym samym faktycznie dystansując się od prac Komisji.

Tłem dla problemów w dialogu były wydarzenia w Europie Środkowo-Wschodniej po 1989 r., kiedy zaczął odradzać się prześladowany przez komunistów Kościół greckokatolicki. Prawosławni, zwłaszcza rosyjscy, zaczęli oskarżać katolików o prozelityzm i przejmowanie kościołów prawosławnych, zwłaszcza na Ukrainie. Doszło do tego utworzenie katolickich diecezji na terenie dawnego ZSRR. RKP odebrał to jako zagrożenie dla prawosławia. Dlatego św. Jan Paweł II nie mógł się pojechać do Rosji – choć bardzo chciał.

Inne Kościoły prawosławne nie stawiały tych spraw na ostrzu noża. Np. w Rumunii doszło do pojednania z miejscowymi grekokatolikami, ustanowiono też komisję regulującą sprawy sporne. W 1999 r. Jan Paweł II odwiedził Rumunię, a kilka lat później inny prawosławny kraj – Gruzję. Jego następca Benedykt XVI pojechał na Cypr, a także złożył wizytę patriarsze Konstantynopola Bartłomiejowi I, który z kolei jest częstym gościem w Watykanie – któregoś roku był tam trzykrotnie. W 2013 r. był nawet obecny – po raz pierwszy w historii – na Mszy św. inaugurującej pontyfikat Franciszka. Papieża odwiedzają także inni zwierzchnicy Kościołów prawosławnych, albo też spotykają się z nim podczas jego podróży zagranicznych. Przedstawiciele prawosławia są zapraszani na zgromadzenia Synodu Biskupów.

Od pewnego czasu trwa (nieformalna) współpraca katolicko-prawosławna w obronie wartości chrześcijańskich w Europie (promotorem jest tu RKP) i w obronie środowiska (w tej dziedzinie liderem jest Bartłomiej, nazywany "zielonym patriarchą"). Nie może ona jednak "stać się alternatywą dla dialogu teologicznego. Jeśli stałaby się krokiem w kierunku pogłębienia dialogu teologicznego i osiągnięcia celu, jakim jest komunia sakramentalna między obu Kościołami, byłaby dobrym pomysłem. Gdyby jednak miała być alternatywą wobec braku nadziei na postęp w dialogu teologicznym, zrodziłaby tylko nowe problemy" – podkreśla kard. Kurt Koch, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan.

Oczywiście są po stronie katolickiej (np. lefebryści) i prawosławnej (np. mnisi ze Świętej Góry Athos) środowiska sprzeciwiające się dialogowi ekumenicznemu. Niedawno dwaj greccy metropolici wręcz wezwali papieża Franciszka do porzucenia herezji katolicyzmu i "powrotu na łono prawosławia".

Nie zmienia to jednak faktu, że katolicy i prawosławni wspólnie obchodzą Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan (coraz częściej także z udziałem grekokatolików), świadczą sobie wzajemną pomoc charytatywną, w razie potrzeby użyczają kościołów dla sprawowania liturgii. Katolicy uczą się pisania ikon, które znajdują swe miejsce w ich świątyniach. Mało kogo już dziwi fakt, że prawosławni studiują na katolickich uczelniach (np. patriarcha Bartłomiej jest absolwentem Papieskiego Instytutu Wschodniego w Rzymie) i odwrotnie.

Katolicki metropolita Korfu, abp Yannis Spiteris podkreśla, że niezwykle ważną sprawą w dialogu z prawosławiem jest oczyszczenie pamięci, z uwagi na uprzedzenia z przeszłości, które wpływają na relacje ekumeniczne bardziej niż sprawy doktrynalne. Dlatego tak istotną rolę odgrywa ekumenizm duchowy – wspólne modlitwy i stopniowa przemiana mentalności. Hierarcha zauważa, że w prawosławnej Grecji papież Franciszek cieszy się powszechną sympatią i często pojawia się w mediach, co wpływa również na sposób postrzegania katolików. "Uważam, że Duch Święty działa. Nie trzeba się zniechęcać" – dodaje abp Spiteris.

 

«« | « | 1 | » | »»

Reklama