Syryjsko-prawosławny wikariusz patriarszy dla Jerozolimy i Jordanii, bp Severios Malke-Mourad, zarzucił politykom zachodnim nieudolność w kwestii ochrony syryjskich chrześcijan. ”Każdy działa w swoim własnym interesie, a to, czy chrześcijanie umierają czy też nie, nikogo nie interesuje” - powiedział pochodzący z północnej Syrii hierarcha w rozmowie z niemiecką agencją katolicką KNA.
Jego zdaniem, w 100 lat po ludobójstwie na chrześcijanach ormiańskich i asyryjskich w Syrii dokonuje się „drugie ludobójstwo”, a chrześcijanie "zostali na lodzie”. W latach 1915-1918 w ówczesnym Imperium Osmańskim zamordowano ok. 1,5 miliona Ormian. "Mało znanym jest fakt, że ofiarami zagłady byli również chrześcijanie tradycji syryjskiej, powiedział bp Severios. Jego zdaniem, przyczyną tego była niedostateczna organizacja chrześcijan tradycji syryjskiej.
W walce o polityczne uznanie ludobójstwa chrześcijanie tradycji syryjskiej stoją dziś wobec podwójnego wyzwania. Po pierwsze brakuje im struktury politycznej, jaką mają Ormianie mając własny kraj i własny rząd. Po drugie – to chrześcijanie tradycji syryjskiej, którzy żyją w Turcji i którym taki nacisk przyniósłby tylko szkodę.
Nawiązując do sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie i utrzymującej się fali wyjazdów wiernych do Europy i Ameryki, bp Severios powiedział, że sytuacja jego wspólnoty w Ziemi Świętej jest „mimo to nadal lepsza niż w innych krajach sąsiedzkich, np. w Syrii czy Iraku, skąd wielu chrześcijan wyjeżdża na Zachód.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.