Prezydent Turcji kontynuuje swój kurs konfrontacji z niemuzułmańskimi mniejszościami w kraju.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan kontynuuje swój kurs konfrontacji z niemuzułmańskimi mniejszościami w kraju. Niedawno odsunął od władz swego bliskiego przez wiele lat politycznego sprzymierzeńca premiera Ahmeta Davutoglu, teraz natomiast została odwołana rekonsekracja prawosławnej cerkwi w Özlüce, której miał dokonać 7 maja ekumeniczny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I.
Ten zakaz obserwatorzy strony kościelnej traktują jako afront wobec patriarchatu ekumenicznego Konstantynopola. Bartłomiej I miał poświęcić dawny, a teraz reaktywowany kościół w Özlüce koło Bursy. W 1923 roku mieszkańcy regionu, głównie chrześcijanie, zostali wypędzeni przez ludność turecką. Z czasem uległa zniszczeniu także cerkiew św. Grzegorza. Dopiero po przywróceniu metropolii Bursa w 2012 roku biskup rozpoczął zbiórkę pieniędzy wśród „ukrytych chrześcijan” na odbudowę świątyni. W kosztach remontu uczestniczył nawet burmistrz dzielnicy Mustafa Bozbey. Burmistrz miał wziąć udział w poświęceniu świątyni.
Na ponowne otwarcie cerkwi tuż po odsunięciu Davutoglusa nie zgodził się gubernator prowincji Münir Karaloglu. Jest on osobą bliską Erdoganowi. Podobnie jak on pochodzi z Rize na granicy z Gruzją. Już wcześniej, jako gubernator, Karaloglu zyskał sobie opinię osoby surowo postępującej wobec chrześcijan ormiańskich. Natomiast chrześcijanie w Turcji pokładali wielkie nadzieje w Davutoglu. Ostatnio przedstawiciele Ekumenicznego Związku Konstantynopola prowadzili z nim rozmowy na temat powrotu wypędzonych chrześcijan i ich potomków. Dziś jednak te plany wydają się nierealne.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
Za wiarę są z największą surowością karani przez komunistów.