Opowieści z Rakki

Siostra Brygida Maniurka opowiada o spotkaniach z chrześcijanami, którzy żyją pod władzą tzw. Państwa Islamskiego.

– Rakka stała się stolicą ISIS, ponieważ tam było najwięcej w Syrii zwolenników wprowadzenia radykalnego islamskiego prawa. Wielu tam witało ISIS z radością. Ale teraz nawet muzułmanie w Rakce mają już dość dżihadystów, kiedy widzą, jak okrutne są ich rządy – tłumaczy s. Brygida.

Kiedy ISIS opanowało Rakkę, zebrano razem chrześcijańskich mężczyzn i młody Brytyjczyk, który wcześniej był chrześcijaninem, namawiał ich do przejścia na islam. – Chrześcijanie odpowiedzieli, że mają swoją religię i innej nie potrzebują, a jeśli nie mogą pozostać chrześcijanami na terenie Państwa Islamskiego, to opuszczą miasto. Pozwolono im zostać pod warunkiem płacenia specjalnego podatku od niewiernych. Jeśli po wejściu ISIS chcieli opuścić Rakkę, dostali na to kilka godzin. Nic nie zdążyli wziąć ze sobą, bo trwały walki i bombardowania – opowiada nasza misjonarka.

Z Aleppo do Dżazire

Siostra Brygida Maniurka pochodzi z Łagiewnik Małych koło Dobrodzienia. Od ponad 20 lat pracuje w Syrii: w Homs, Hassake, w Rakka. Po pobycie na placówce w Rakce została ekonomką bliskowschodniej prowincji swojego zgromadzenia i mieszkała wtedy w stolicy Jordanii – Ammanie. Wróciła do Syrii latem tego roku – do klasztoru w Aleppo. Mieszka tam razem z czterema innymi siostrami, w tym Polką, siostrą Urszulą. Stamtąd na prośbę Kościoła chaldejskiego wraz z dwoma siostrami – Włoszką i Libanką – poleciała samolotem (drogą lądową nie było to możliwe) na północ Syrii prowadzić formację dla młodych katechetów.

– Z tego terenu między Eufratem i Tygrysem, nazywanego Dżazire (arab. wyspa), wyemigrowało bardzo wielu chrześcijan, a także muzułmanów i Kurdów. Brakuje katechetów, którzy mają dłuższą formację. Przyjechałyśmy też, by odwiedzić rodziny. Ludzie bardzo potrzebują, żeby ich wysłuchać, podtrzymywać na duchu. Są bardzo załamani – mówi s. Brygida w rozmowie telefonicznej z Hassake.

Tamtejszy dawny dom sióstr to mieszkanie w czteropiętrowym bloku. Cały blok jest teraz pusty, wszyscy wyjechali. Podobnie jest w blokach sąsiednich. Siostry mogły zamieszkać w swoim dawnym domu. Mieszkańcy chcą, żeby franciszkanki wróciły na stałe do Hassake. – Niestety, brakuje nam sióstr, a musimy przede wszystkim być w naszych wielkich klasztorach w Aleppo, Damaszku, Jerozolimie czy Kairze – mówi s. Brygida.

Sytuacja w samym Hassake daleka jest jeszcze od stabilizacji. Wciąż zdarzają się wybuchy. – Niektóre tereny kontroluje rząd, inne Kurdowie, działają oddziały samoobrony utworzone przez Kościół syriacki czy chaldejski. Żołnierze różnych ugrupowań cały czas są na ulicach, patrolują, kontrolują samochody, czasem nawet co kilkadziesiąt metrów są posterunki pod różnymi flagami – opowiada polska misjonarka.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama