publikacja 12.11.2009 14:08
Chodzi o to, by każdego dnia czynić małe kroki ku pojednaniu i w ten sposób realizować „przypowieść o komunii”, urzeczywistniać w codziennym życiu powołanie do pojednania, czynić to nie zwlekając (brat Roger)
Od 1978 r. ekumeniczna wspólnota braci z Taizé organizuje w metropoliach naszego kontynentu Europejskie Spotkania Młodych. W Polsce młodzi chrześcijanie z całej Europy spotkają się po raz czwarty.
Kiedy przyjeżdżam do Taizé, jestem poruszony, wchodząc do ogromnego Kościoła Pojednania i widząc te tysiące spojrzeń, tysiące twarzy. Jak sobie wytłumaczyć, że co roku dziesiątki tysięcy młodych ludzi z pięciu kontynentów przybywa do Taizé, tydzień po tygodniu, w nieprzerwanym pielgrzymowaniu.
Niedawno zakończony jubileuszowy 25. Tydzień Kultury Chrześcijańskiej w Bielsku-Białej był także okazją do szczególnego podziękowania skierowanego przez głównego organizatora tygodni – bielski Klub Inteligencji Katolickiej – pod adresem wiernych i pasterzy Kościoła ewangelicko-augsburskiego.
Schody zaczynają się, gdy narzeczeni decydują, gdzie wziąć ślub: w cerkwi, czy w kościele? Ale to dopiero początek ekumenicznych problemów małżeństw mieszanych. Jak się później wspólnie modlić? Które święta obchodzić? Gdzie ochrzcić dzieci?
Kościół chciałby widzieć całą wspólnotę małżeńską i rodzinną u siebie. Nic w tym dziwnego. Dlatego wyjaśnia, zachęca, prosi, niekiedy stosuje pewne środki nacisku, by zwyciężyła jedność wyznania lub by przynajmniej zabezpieczyć chrzest i wychowanie w swojej tradycji. To również nietrudno zrozumieć. Gdzie jednak leżą granice dopuszczalnego nacisku?
Oczekiwanie jednoznacznego zobowiązania się jednej strony do wychowania dzieci w danym Kościele prowadzi nierzadko do poważnych napięć nie tylko między dwojgiem ludzi, ale także między ich rodzinami. Silna presja nie sprzyja podejmowaniu wspólnych, dojrzałych decyzji. W małżeństwie mieszanym wyznaniowo obydwu osobom powinno przecież przysługiwać takie samo prawo.
Na ekumenicznych ścieżkach