Nie milknie spór o przekazanie przez władze poprotestanckich i katolickich świątyń w obwodzie kaliningradzkim rosyjskiej Cerkwi prawosławnej.
Zaprotestował przeciwko temu ostro katolicki metropolita archidiecezji w Moskwie, arcybiskup Paolo Pezzi. Patriarchat Moskiewski broni się, że nie jest to nieprzyjazny krok wobec katolików i wzywa do „obiektywnego spojrzenia na całą sprawę”.
Kilkanaście dni temu Kaliningradzka Duma Obwodowa postanowiła przekazać Cerkwi osiem świątyń i kilku innych budynków kościelnych na terenie obwodu, które przed wojną należały w większości do parafii luterańskich. Wyznawcom prawosławia przekazano też katolicki kościół Świętej Rodziny w Kaliningradzie, w której władze urządziły filharmonię. Wspólnota katolicka w tym mieście zabiegała o zwrot swojej świątyni od 20 lat.
Na początku listopada abp Pezzi – którego jurysdykcji podlega obwód kaliningradzki – zarzucił, że projekt ustawy o przekazaniu Patriarchatowi 15 budynków został przygotowany „zgodnie z techniką lobbingu, w tajemnicy”, bez odwołania się do szerszej dyskusji ani nawet bez konsultacji z zainteresowanymi stronami, czyli rosyjskimi wspólnotami religijnymi, „nie należącymi do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego”.
„Pamiętając o historii Prus Wschodnich, które w latach powojennych stały się obwodem kaliningradzkim, trudno chyba liczyć na znalezienie na tych ziemiach bodaj jednej cerkwi prawosławnej, zbudowanej przed wojną” – przypomniał abp Pezzi.
Podkreślił, że okoliczność ta sprawia, iż postanowienie Dumy jest „szczególnie sporne i pociąga za sobą mnóstwo łatwych do przewidzenia nieporozumień”, a „taka nieodpowiedzialność w podejmowaniu decyzji zasługuje bezsprzecznie na wyrażenie ubolewania”.
Abp Pezzi przypomniał, że gdy dawne Prusy Wschodnie po wojnie stały się częścią ZSRR, zostały niemal całkowicie opuszczone przez swych dawnych mieszkańców, a na ich miejsce przybyli przesiedleńcy „z różnych regionów nieogarnionego kraju-zwycięzcy”. Dodał, że było wśród nich wielu wychodźców z tych części kraju, w których tradycyjnie mieszkali katolicy i to oni, wraz z innymi współobywatelami, odbudowywali zrujnowane ziemie, zniszczoną gospodarkę i „w ciągu dziesięcioleci pomnażali bogactwo i rozkwit” kraju.
„Należy o tym pamiętać przy rozpatrywaniu dalszych losów «dziedzictwa pruskiego», w tym także «o przeznaczeniu religijnym»” – zaznaczył abp Pezzi.
Wyraził zdumienie, iż „byli przesiedleńcy, wyznający katolicyzm, którzy całe swoje życie oddali dla dobra swej nowej «małej ojczyzny» i ich potomkowie, stali się obecnie, w oczach działaczy z Dumy Kaliningradzkiej, obywatelami drugiej kategorii, których słuszne interesy, gwarantowane przez Konstytucję Rosji, można tak łatwo zlekceważyć”.
Zdaniem katolickiego hierarchy, przegłosowana ustawa, „choćby ze względu na swą krzyczącą niesprawiedliwość”, jest błędna i winna zostać zrewidowana z uwzględnieniem interesów wszystkich wspólnot religijnych, obecnych w obwodzie.
„Z żalem należy stwierdzić, że bardzo spolegliwe wobec RKP stanowisko Dumy w tej sprawie wyrządza istotną szkodę stosunkom międzykościelnym, jakie nie bez powodzenia, chociaż z dużym trudem, nawiązuje się tam w ostatnich latach” – ubolewał abp Pezzi.
W odpowiedzi na te zarzuty sekretarz Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych ds. stosunków międzychrześcijańskich, ks. Dmitrij Sizonienko wezwał do „obiektywnego spojrzenia na całą sprawę” wezwał . „Przede wszystkim chciałbym wszystkich zapewnić, że decyzji dumy okręgowej w Kaliningradzie w żadnym przypadku nie należy uważać za nieprzyjazny krok prawosławnej hierarchii Kaliningradu wobec katolików” – zadeklarował duchowny.
Zakwestionował twierdzenie, że decyzja ta była wynikiem lobbingu prawosławnego. „Nikt nie robił z tego tajemnicy. Administracja okręgowa postawiła warunek, że przekazanie obecnego budynku filharmonii, dawnego kościoła katolickiego, powinno być poprzedzone zapewnieniem, że działalność filharmonii nie będzie przerwana. Decyzja przekazania budynku była na korzyść strony spełniającej ten warunek” – argumentuje ks. Sizonienko.
Prawosławny duchowny uważa, że nie można mówić o działaniach na niekorzyść katolików, gdyż „prawowici właściciele kościoła i ich potomkowie porzucili Kaliningrad po jego wejściu w skład ZSRR, a nowi osiedleńcy nie mieli żadnego odniesienia do kościoła Świętej Rodziny. Długie lata nikt nie zajmował się budynkiem, dopiero w latach 70. rozpoczęto jego remont, przy którym pracowali nie tylko katolicy. Otwarcie gmachu sali organowej-filharmonii było ich wspólnym osiągnięciem”.
Ks. Sizonienko zarzucił katolikom w Rosji, że są „podzieleni wewnętrznie i zachowują się w sposób nieuzasadniony jak obrażona mniejszość religijna, pisząc oświadczenia w imieniu Kościoła, do którego w świecie należy ponad miliard wiernych”.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."