GOSC.PL |
publikacja 07.12.2017 04:45
O cierpieniu chrześcijan na Bliskim Wschodzie mówi ks. Andrzej Halemba.
Żołnierze eskortują chrześcijan uwolnionych z muzułmańskiej niewoli w Marawi na wyspie Mindanao.
FRANCIS R. MALASIG /EPA/pap
Ks. Andrzej Halemba z uszkodzoną figurą Maryi w zniszczonym przez ISIS kościele w syryjskiej wiosce Teluf.
Mark von Riedemann /ACN
Ks. Andrzej Halemba: Sytuacja na Bliskim Wschodzie niestety wciąż niepokoi. Straszy wizja opustoszałych, zniszczonych kościołów, w których nie ma już chrześcijan, bo ich wypędzono lub wymordowano. Odczuwamy wciąż efekt tsunami zła, które przeszło przez cały Bliski Wschód, czyli Iran, Irak, Syrię, a także Liban. Dotyczy to również sporej liczby chrześcijan z Egiptu. Na początku XX wieku na Bliskim Wschodzie chrześcijanie stanowili około 20 proc. mieszkańców, a w tej chwili jest ich około 4,5 proc. Zmieniła się tam atmosfera. Pojawiło się zjawisko nieakceptowania chrześcijan czy wręcz wrogiego do nich nastawienia. Chrześcijanie przestali być buforem między różnymi ugrupowaniami w łonie islamu. Sam islam przeżywa głęboki kryzys, być może najsilniejszy od swojego powstania. Między islamskimi ugrupowaniami trwa walka na śmierć i życie. Islam stał się niezwykle wojujący i nie dopuszcza do dialogu, nawet wewnętrznego. Afrykańskie przysłowie mówi: „Gdzie dwa słonie walczą, tam trawa cierpi”. I tak to wygląda na Bliskim Wschodzie. Zwalczające się islamskie ugrupowania powodują, że mniejszości religijne strasznie cierpią.
Wydaje się, że wojna w Syrii dogasa, a Państwo Islamskie jest prawie rozbite. Aleppo, miasto, które tak strasznie ucierpiało, powoli dźwiga się z ruin.
Z pewnością jest światełko w tunelu. Używając biblijnego określenia, można powiedzieć, że ta „reszta Izraela” – czyli chrześcijanie, którzy przetrwali nawałnicę – ma szansę. Ale trzeba uderzyć w potężny dzwon, aby budzić sumienia ludzi oraz organizacje międzynarodowe, których zadaniem jest chronienie mniejszości. Ten płomyk nadziei się tli, ale może zostać łatwo zdmuchnięty. Trzeba więc zrobić absolutnie wszystko, co możliwe, aby go ochronić. Czarna wizja jest niestety realna. Byłem w Aleppo, gdy jeszcze trwały tam walki. Tamtejsi chrześcijanie pytali z trwogą, czy nie czeka ich los chrześcijan w Turcji. Przypomnę, że w 1915 roku 23 proc. mieszkańców Turcji było chrześcijanami, teraz jest ich 0,2 proc. I większość z nich jest pozbawiona praw przysługujących mniejszościom religijnym. Są tolerowani, uznani za obywateli tureckich, ale Kościół nie jest akceptowany jako instytucja. Więc bliskowschodnia powtórka z tego, co stało się w Turcji, jest prawdopodobna. W Iraku przed amerykańską inwazją w 2003 roku żyło ok. 1,5 miliona chrześcijan, dziś zostało 250 tysięcy. Ta „reszta Izraela” chce zostać, ale musimy jej pomóc. Nie możemy się spóźnić.
Jakiej pomocy najbardziej oczekują chrześcijanie z Bliskiego Wschodu?
Potrzebują pomocy finansowej, ale to nie wszystko. Chrześcijanie zostali uznani za obywateli drugiej czy trzeciej kategorii. Przestali czuć się Syryjczykami czy Irakijczykami. Więc Kościół na Zachodzie i organizacje międzynarodowe muszą walczyć o to, aby ludzkie i obywatelskie prawa bliskowschodnich chrześcijan były ochronione. Nawet jeśli pomożemy im odbudować tysiące zniszczonych domów, to mogą tam nie zostać, jeżeli nie będą czuli, że w swoich miastach czy wioskach są u siebie. Oni czują się kilkakrotnie zdradzeni. Rząd w Iraku nie zapewnił im ochrony, Kurdowie ją obiecywali i nie dotrzymali słowa.
Zastanawiam się, czy Zachód jest w stanie wywierać skuteczny nacisk na państwa, w których dominuje islam.
Na forum międzynarodowym uznano, że w Iraku na chrześcijanach dokonywano ludobójstwa. To jest ważne. To sukces organizacji walczących o prawa chrześcijan. Sprawa ich prześladowania pojawiła się także na forum Parlamentu Europejskiego, dzięki czemu słowo „chrześcijanie” znalazło się w słowniku europosłów, co jest dziś swego rodzaju ewenementem.
Dlaczego jest tak ważne, aby chrześcijanie pozostali na Bliskim Wschodzie?
W 2011 roku usłyszałem kiedyś z ust pewnego ambasadora: „Po co chrześcijanie mają żyć na Bliskim Wschodzie, skoro możemy ich przyjąć u nas. Dostaną pracę i będą szczęśliwsi”. To niedopuszczalne, aby namawiać kogoś do opuszczenia własnego domu, porzucenia własnych korzeni, przodków. Spotkałem biznesmena z Bagdadu, który był trzy raz porwany przez islamistów. Grożono mu śmiercią, mówili mu: „Musisz stąd wyjechać”. A on odpowiadał „Tu moje oczy zobaczyły po raz pierwszy słońce, tu jest mój dom i choćbyście mnie zabili, to nie wyjadę”. Te 90 tysięcy ludzi w Dolinie Niniwy nie oczekuje na wizy, ale chce odbudować swoje domy. W ciągu ostatnich paru miesięcy wróciło do swoich domów 21 tysięcy chrześcijan. To jasno pokazuje, że oni chcą tam mieszkać. Oni odgrywają tam ważną rolę społeczną. Tylko oni mogą bezkonfliktowo mieszkać z szyitami, sunnitami, jezydami czy z innymi grupami religijnymi. Jan Paweł II powiedział kiedyś, że Liban to przesłanie. Dlaczego? Bo w tym kraju ponad 30 proc. społeczeństwa to chrześcijanie, którzy pełnią rolę stabilizatora, gwaranta pokoju. Jeśli opuszczą Bliski Wschód, to ten rejon czeka jeszcze większa przemoc i zniszczenie.
Ksiądz jeździ na Bliski Wschód i widzi z bliska dramat tamtejszych chrześcijan. Co uderza najbardziej?
Wzruszające jest to, że widzisz ludzi, którym zniszczono dom, kościół, zabito bliskich, a oni modlą się za swoich oprawców o nawrócenie serca. Modlitwa „Ojcze nasz” wybrzmiewa tam inaczej, zwłaszcza słowa: „przebacz im, jako i my przebaczamy naszym winowajcom”. To przekłada się na ich życie codzienne i świadczy o głębi ich wiary. Chrześcijanie mają mocno wpisane w serca przebaczanie, miłowanie nieprzyjaciół. To praktycznie nie zdarza się w innych religiach. Dlatego my jesteśmy bardzo narażeni na prześladowanie. Nie odpowiadamy bowiem nienawiścią. Zło dobrem zwyciężaj – to jest wyczuwalne. Ci, którzy nadużywają swojej władzy, którzy nas prześladują, dobrze o tym wiedzą. W islamie, i nie tylko w nim, za przelanie krwi odpowiada się przelaniem krwi.
Spotykamy dużą rozbieżność, jeśli chodzi o liczby. Mówi się, że rocznie ginie 100 tys. chrześcijan z powodu swojej religii. Czy to są wiarygodne dane?
Gdyby to było jedno źródło, w dodatku jeszcze chrześcijańskie, to można byłoby mieć wątpliwości. Ale parę lat temu Hillary Clinton powołała specjalny zespół badający te sprawy i podała, że ok. 100 tys. chrześcijan rocznie ginie dziś z powodu wiary. To nie tylko Bliski Wschód. Mamy prześladowania w krajach azjatyckich, Erytrea w Afryce to także kocioł prześladowań. Chrześcijanie w Pakistanie są zabijani, zastraszani i upokarzani w sposób zorganizowany. W szkolnych podręcznikach jest mnóstwo odniesień do tego, że chrześcijanin jest wrogiem Allaha. Na ogół słyszymy o prześladowaniach wtedy, gdy wybuchnie bomba w kościele i giną ludzie, ale chrześcijanom w tym regionie jest trudno żyć na co dzień. Media o tym nie mówią, dodatkowo polityczna poprawność nakazuje blokowanie takich informacji.
Czy nie za mało mówimy o tym w samym Kościele?
Mówimy za mało, bo to wymagałoby większej solidarności z Kościołem prześladowanym. Jan Paweł II nakazał prowadzenie dokumentacji męczenników XX wieku. Okazało się, że jest ich więcej niż wszystkich męczenników pierwszych trzech wieków chrześcijaństwa. W tej chwili prowadzę dokumentację męczenników chrześcijańskich w Syrii i Iraku. Wstrząsnęło mną świadectwo trzech chrześcijan z Maluli w Syrii. Zmuszano ich do zaparcia się wiary. Odmówili i dlatego zginęli. Takie świadectwa cierpiących za religię umacniają naszą wiarę i prowokują do podjęcia działania. Niestety, wpływ mediów jest taki, że staliśmy się tylko obserwatorami rzeczywistości, szukamy sensacji czy przeżycia, a to za mało.
Zadaniem organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP) jest nie tylko pomaganie, ale też pokazywanie tych świadectw?
Zadaniem PKWP jest nie tylko udzielanie pomocy finansowej, ale przede wszystkim umacnianie wiary. Chodzi o wiarę tych, którym pomagamy, ale także tych, którzy udzielają pomocy.
Jakie są najbliższe plany pomocy dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie?
W kwietniu rozpoczęliśmy tzw. plan Marshalla dla chrześcijan. Chodzi o pomoc w odbudowie 13 tysięcy zniszczonych domów w okolicach Niniwy. Chcemy, żeby to nie było robione za nich, ale razem z nimi. Potrzebny jest także duchowy plan Marshalla. Bo wprawdzie Państwo Islamskie zostało prawie pokonane militarnie, ale wciąż panują podział i lęk przed drugim. To trzeba pokonać. Chodzi więc także o odbudowę duchowego domu. Kiedy przekazujemy pieniądze na nowy dom, doręczmy także drzewko oliwne, które rodzina ma zasadzić w swoim ogródku. Towarzyszy temu specjalna ceremonia pojednania. Konieczne jest przebaczenie, odbudowa ludzkich relacji z sąsiadami. Inaczej to się nie uda.
Chrześcijanie wyciągają rękę do zgody. Pytanie, czy islam może się zmienić.
Paradoksalnie, radykalny islam jest szansą zarówno dla samego islamu, jak i dla Europy. Państwo Islamskie ukazało okrutne oblicze islamu, które przeraziło samych muzułmanów. Pojawiła się refleksja. W Arabii Saudyjskiej przedstawiciel rodziny królewskiej publicznie mówił o respektowaniu innych religii. W Afryce Północnej islam zaczyna pozwalać muzułmankom na wychodzenie za mąż za chrześcijan. Dotychczas za coś takiego groziła śmierć, więc jest to niemalże rewolucja. Mam nadzieję, że to są znaki jakiejś odnowy islamu. Radykalny islam to także szansa dla zachodnich chrześcijan. Z powodu zamachów popełnianych przez fanatyków islamu w Europie powrócił temat religii. Jeszcze kilka lat temu o modlitwie, wierze czy Biblii przy stole się nie rozmawiało. Ten temat przestał istnieć, a teraz staje się niemal obowiązkowy. To jest szansa dla Kościoła, o ile Kościół będzie chciał i potrafił ją wykorzystać.
Ks. Andrzej Halemba (ur. 1954) – kapłan archidiecezji katowickiej, przez 12 lat pracował na misjach w Zambii, był dyrektorem Centrum Formacji Misyjnej. Obecnie pracuje w organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Jest odpowiedzialny za pomoc Kościołom na Bliskim Wschodzie.
JEMEN. Jeszcze gorzej niż w Syrii
bp Paul Hinder wikariusz apostolski Arabii Południowej, któremu podlega m.in. Jemen
Pogrzeb 14 ofiar starć w Sana, sierpień 2017. Wśród zabitych chrześcijan były kobiety i dzieci.
YAHYA ARHAB /EPA/pap
INDIE. Wolność wyłącznie dla hinduistów
Helena Pyz świecka misjonarka z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego, od 29 lat pracująca w Indiach
Helena Pyz w rozmowie z podopiecznym. Misjonarzom nie wolno jednak głosić Ewangelii.
archiwum Sekretariatu Misyjnego Jeevodaya
KUBA. Walka w białych rękawiczkach
ks. Witold Lesner misjonarz fidei donum, pracujący od 2014
Ks. Witol Lesner może publicznie sprawować sakramenty wyłącznie w kościele.
archiwum ks. Witolda Lesnera
REPUBLIKA ŚRODKOWOAFRYKAŃSKA. ONZ odwraca głowę
o. Robert Wieczorek, kapucyn, od 1994 roku posługujący w Republice Środkowoafrykańskiej
Chrześcijanie w RŚA żyją w skrajnej nędzy, a broniący ich misjonarze są napadani i zastraszani.
epa/pap
SUDAN POŁUDNIOWY. Jedzenie za muzułmańską modlitwę
ks. Daniele Moschetti, kombonianin, pracujący od 7 lat w Sudanie Południowym
Dzieci chrześcijańskich uchodźców w Sudanie dostają jedzenie, tylko jeśli wyrecytują muzułmańskie modlitwy.
Bullen Chol /Anadolu Agency/Abaca/PAP
FILIPINY. W niewoli u dżihadystów
ks. Teresito Soganuba wikariusz generalny Marawi na Filipinach, który przez 117 dni był przetrzymywany w niewoli przez dżihadystów
Żołnierze eskortują chrześcijan uwolnionych z muzułmańskiej niewoli w Marawi na wyspie Mindanao.
FRANCIS R. MALASIG /EPA/pap