Kronikarz nostalgii

Jako chłopiec biegał w brunatnych podkolanówkach ze swastyką, które zrobiła mu babcia. Jako student fascynował się komunistyczną wizją raju na ziemi. Jako dojrzały człowiek został pastorem i pisarzem. Ćwierć wieku temu jego owieczki wyjechały do Niemiec. Od tej pory codzienne nabożeństwa odprawia sam w pustym, zbudowanym 900 lat temu kościele. Idąc do ołtarza, mija stojący pod ścianą karawan. – Czeka już tylko na mnie – mówi.

Eginald Schlattner urodził się 83 lata temu. – Dzieciństwo, które spędzałem w Fogarasz, miałem bardzo szczęśliwe – wspomina. – Przede wszystkim miałem kochających rodziców. Matka była węgierską arystokratką i trochę żałowała, że wyprowadziliśmy się z Aradu, bo z Fogaraszu było dalej do Węgier. Ojciec, Sas, był przemysłowcem i miał dobrą rękę do interesów. W domu panował dostatek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |