Baptyści wrócą na Mazowsze?
Zdjęcie archiwalne zboru baptystów z 1928 r.

Baptyści wrócą na Mazowsze?

Brak komentarzy: 0

Marek Szyperski

publikacja 03.09.2009 10:59

Kicin - wieś leżąca kilkanaście kilometrów od Ciechanowa. Typowe mazowieckie „piaski, laski i karaski”. Sierpniowe popołudnie: upał, opustoszałe bocianie gniazdo. Gdyby nie huczący na polu kombajn można by, przymknąwszy oczy wyobrazić sobie, że jest druga połowa XIX w.

Przy bocznej drodze opuszczone budynki, porośnięte wysoką trawą i chwastami boisko i plac zabaw. Kłódka na bramce. Tylko czerwona skrzynka pocztowa jest wciąż używana. Kicin – posesja nr 23 – prawie dwa wieki temu centrum polskiego baptyzmu, po latach może wrócić w ręce dawnych właścicieli.

Starszy niż Warszawa
W drugiej połowie XIX w. na teren dzisiejszej gminie Ojrzeń przybyli pierwsi niemieccy osadnicy. Jak twierdzą historycy, sprowadził ich właściciel majątku, Brunon Kiciński – powstaniec listopadowy, zasłużony wydawca, poeta, działacz społeczny.
Po Powstaniu Styczniowym trafił tu Gotfryd Fryderyk Alf – młody pastor baptysta, prześladowany za swoją działalność przez władze Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Oskarżony o „sekciarstwo” był nawet więziony w Pułtusku przez władze carskie.
Kiciński zbór (pierwotnie drewniany) powstał w 1864 r. Pastor Alf stał się pionierem ruchu baptystycznego na ziemiach polskich, a Kicin jego centrum, bo nawet zbór w Warszawie był na początku jego placówką misyjną.
W Kicinie odbywały się kursy biblijne i misyjne.
– W 1874 r. zbór, łącznie z placówkami, miał już osiem szkółek niedzielnych z prawie dwiema setkami dzieci oraz jedenastu nauczycieli, czytamy na portalu www.ekumenizm.pl. – Na świąteczne uroczystości, takie jak dożynki, przybywało tu nawet po tysiąc osób.
W 1928 r. miejsce drewnianej świątyni zajęła murowana. Kilkanaście lat później nie było już w wiosce i okolicy baptystów. W 1945 r. większość niemieckich osadników uciekła przed Armią Czerwoną wkraczającą na północne Mazowsze.

Upomnieli się o zbór
W byłym zborze rozgościła się szkoła podstawowa. I tak było przez kilkadziesiąt lat, do chwili, gdy z powodu zbyt małej ilości uczniów władze gminy Ojrzeń, mimo licznych protestów, szkołę zlikwidowały.
Pierwotnie obiekt miał zostać sprzedany. Ale wtedy odezwali się współcześni polscy baptyści. Powiadomili Urząd Gminy, że w Międzykościelnej Komisji Regulacyjnej zajmującej się sprawami zwrotu nieruchomości zabranych Kościołom przez władze komunistyczne, leży ich wniosek o zwrot kicińskiej nieruchomości. Zimą tego roku władze gminy odstąpiły więc od sprzedaży nieruchomości.
– Czekamy na decyzję Komisji o ewentualnym zwrocie budynku i działki - mówi wójt gminy Ojrzeń Zdzisław Mierzejewski. – To wszystko jednak chyba się wydłuży, bo baptyści składając wniosek pomylili numer działki.

Żeby znów była szkoła
– Chcielibyśmy urządzić w Kicinie salę pamięci, tak by mogli tu przyjechać pochodzący z Kicina, dziś rozsiani po całym świecie baptyści i ich potomkowie – powiedział „Gościowi Płockiemu” pastor Marek Budziński z Polskiego Kościoła Baptystów w Warszawie.
– To dla nas miejsce historyczne, które może być odwiedzane przez ludzi ze wszystkich stron świata, np. ze Stanów Zjednoczonych.
Pastor Budziński dodaje, że baptyści chcieliby, aby nieruchomość nadal służyła miejscowej społeczności.
– Jesteśmy otwarci na wszelkie rozwiązania i propozycje – mówi. – Dobrze by było, gdyby udało się uruchomić szkołę społeczną prowadzoną przez miejscowych ludzi, przedszkole, itp. W wakacje moglibyśmy organizować półkolonie dla dzieci z Kicina i sąsiednich wiosek.
Pomysł odrodzenia szkoły podoba się mieszkańcom wciąż nie mogącym przeboleć jej likwidacji.
– Co niedziela przychodziliśmy tu pograć w piłkę – mówi Łukasz Tomczak. – Teraz boisko zarasta chwastami.
– Wkład rodziców w tę szkołę był duży – dodaje Iwona Feder z Przyrowy. – Dostawiliśmy nową część, wymalowaliśmy w środku, kupiliśmy firanki i część zabawek.

Nic na siłę
Mieszkańcy nie obawiają się prób nawracania dzieci.
– Nie boimy się, ale jeśli będą się wtrącać w nasze sprawy, to na pewno zareagujemy – mówi Iwona Feder.
– Będziecie namawiać kicinian do zmiany wyznania? – pytamy pastora Budzińskiego.
– Na siłę nie – odpowiada. – Nie jesteśmy Kościołem, który na siłę będzie ewangelizował. Który będzie pukał do drzwi i nawracał. Ale jeśli ktoś nas zapyta o Kościół Baptystów, to będziemy mówić – deklaruje pastor Budziński.
Ks. Jan Piotr Durszlewicz, proboszcz parafii Kraszewo, do której należy Kicin i okoliczne wsie, też jest spokojny.
– W okolicy nie ma nikogo takiego wyznania – mówi. – Nikt z baptystów jeszcze ze mną nie rozmawiał.

* * *
Sonda
Ich zdaniem...

Justyna Tomczak z Kicina
Baptystów się nie boję, a szkoły szkoda mi bardzo. Ludzie się przy niej napracowali. Każdy z uczniów znał się tu bardzo dobrze, np. w mojej klasie było tylko 14 osób. Miło było, nauczyciele byli dobrzy, kino przyjeżdżało.

Piotr Wiśniewski z Przyrowy
Wiem, że baptyści chcą by, po odzyskaniu nieruchomości, została ona przekazana miejscowym do poprowadzenia szkoły lub przedszkola. To jest piękne miejsce na wiele rzeczy – np. na całoroczne przedszkole, bo zwłaszcza podczas prac polowych jest wiele wypadków z udziałem dzieci.

Krystyna Wiśniewska z Przyrowy
To dobry pomysł z przejęciem szkoły przez baptystów. Prób religijnego nawracania nie należy się bać, bo baptyści wiedzą, że wyznawców tu nie mają i mieć nie będą. Oni nie chcą tu wchodzić ze swoim protestantyzmem. Będą to traktowali jako miejsce kultu historycznego.


Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama