Na wprost wejścia do świątyni, tam, gdzie powinien znajdować się obraz ołtarzowy, stał kredens. W prezbiterium umiejscowiono kuchnię, a pod kopułą świątyni sypialnie – taki obraz zobaczył ks. mitrat Eugeniusz Cebulski, gdy pierwszy raz stanął przed cerkwią w podwałbrzyskim Sokołowsku.
Od swojego syna Grzegorza ks. Cebulski, proboszcz wrocławskiej prawosławnej parafii św. Cyryla i Metodego, usłyszał pytanie: „Tato, wiesz, że w Sokołowsku jest cerkiew?”. Był rok 1989. Młody człowiek czytał właśnie artykuł w popularnej wówczas „Gazecie Robotniczej”, opisujący konflikt między załogą a dyrekcją sanatorium w Sokołowsku. Dziennikarz przypominał historię tego miejsca, a na dowód minionej świetności przywoływał „ruski pawilon”, czyli właśnie cerkiew. – Nie mogłem uwierzyć – wspomina tamtą chwilę ks. Eugeniusz. – Jako prawosławni miejsca modlitwy mieliśmy w Świdnicy, Wałbrzychu, Jeleniej Górze, ale Sokołowsko? Gdzie to w ogóle jest?
Robert Mazur Autorem współczesnych ikon ściennych jest Michał Bogucki Wkrótce ks. Eugeniusz miał już pewność. Sokołowsko na przełomie XIX i XX wieku było znanym w całej Europie ośrodkiem leczenia chorób płuc. W 1901 r. dla kuracjuszy z Rosji wybudowano cerkiew. Po II wojnie budynek stał się własnością państwową, a sanatorium używało go jako kostnicy i prosektorium. Z początkiem lat 80. XX wieku przeszedł w ręce prywatne i służył jako dom letniskowy.
Cud pierwszy: wiem, że to Dom Boży
Ks. Eugeniusz wybrał się do Sokołowska. – Radość mieszała się z przerażeniem – wspomina emocje sprzed kilku lat. – Cerkiewka była przepiękna, usytuowana na niewielkim wzniesieniu, wśród zieleni. Jednak dobudowano do niej taras, rozpięto na nim hamak. Kopuły nie wieńczył krzyż.
– Spytałem wprost właściciela, czy byłby gotów odsprzedać budynek. Pamiętam jak dziś – głos ks. Eugeniusza łamie się. – Zapadła cisza... Gospodarz obrócił się do mnie plecami, a przodem do budynku... Zacząłem modlić się o natchnienie Ducha Świętego dla niego... „Wiem, że to Dom Boży. Dogadamy się” – usłyszałem po chwili – mówi proboszcz.
– Gdy właściciel przedstawił cenę, radość się skończyła – kontynuuje opowieść ks. Eugeniusz. – Gospodarz żądał konkretnej sumy, a ja miałem dziury w kieszeniach. Jednak znowu zadziałał mój syn – opowiada dalej ksiądz. – Najpierw Grzegorz na mnie nakrzyczał: „Nie możesz pozwolić na bezczeszczenie świątyni!”, a potem zaprosił do Sokołowska paulina o. Bernarda Altera. To wspaniała postać – zapala się ks. Cebulski. – Miłośnik prawosławia, wielbiciel ikon, gorące serce. Pamiętam go doskonale stojącego na dróżce przed cerkwią, osłupiałego z wrażenia. W końcu podrapał się po łysej główce i mówi: „Pomyślę”.
O. Bernard jak powiedział, tak zrobił. Po kilku miesiącach ks. Eugeniusza postawił na nogi telefon: „Pisz pismo, przystaw do niego największą jaką tylko znajdziesz pieczęć”. – Okazało się, że naszą cerkwią zainteresowała się niemiecka fundacja Renovabis, kierowana przez jezuitę o. Eugena Hilengasa. Do podania dołączył pismo kardynał Henryk Gulbinowicz, uwierzytelniając i popierając nasze działania – tłumaczy ks. Eugeniusz i dodaje: – Jednak pieniędzy nie dostaliśmy. Nasz projekt trafił do archiwum.
Cud drugi: spotkaliśmy ludzi
Po kilku kolejnych miesiącach do fundacji Renovabis zgłosił się pan, który wyraził chęć dofinansowania jednego z projektów. Gdy przeglądał listę wniosków, zwrócił uwagę na... cerkiew w Sokołowsku. „A to?” – miał spytać. „Tym się nie zajmujemy, projekt odrzucony” – usłyszał od pracownika. „Ale ja chcę sfinansować właśnie to”. – Okazało się, że pan na cele charytatywne chciał przeznaczyć dokładnie taką kwotę, jakiej potrzebowaliśmy na wykup świątyni! – emocjonuje się ks. Cebulski. Po chwili dodaje: – Nie znamy nazwiska darczyńcy. Nigdy go nie poznaliśmy. Tu ks. Eugeniusz wykonuje szeroki znak krzyża. Na moje zdziwione spojrzenie odpowiada: – To moja modlitwa za niego. Pamiętamy o nim podczas każdego nabożeństwa w Sokołowsku, podobnie podczas modlitw odprawianych w cerkwi we Wrocławiu. Bóg zapłać!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."