Tegoroczne spotkanie odbyło się w Mediolanie, jednym z najnowocześniejszych i najzamożniejszych miast Europy Zachodniej. Przez trzy dni, od 28 grudnia do 1 stycznia, pięćdziesiąt dwa tysiące osób modliło się, śpiewało, dyskutowało i bawiło się razem na terenie targów wystawienniczych w tym mieście. Te coroczne spotkania, które odbywają się na przełomie roku kalendarzowego, nazywane są pielgrzymkami zaufania przez ziemię. Jedną z grup, które przyjechały do Mediolanu z Polski, była młodzież Duszpasterstwa Akademickiego „Ikona” z Legnicy. Grupą opiekował się ks. Jan Pazgan.
Sprawni jak wolontariuszeEuropejskie Spotkania Młodych odbywają się co roku w innym mieście, choć nieraz się zdarzało, że wracały do miast, w których już gościły. Tak było na przykład z Wrocławiem, gdzie wspólnota z Taizé spotykała się dwukrotnie, w 1989 i 1995 roku. Do Mediolanu młodzi pielgrzymi przybyli ze wszystkich kontynentów, choć głównie z Europy. – Po raz pierwszy od 1978 roku, od pierwszego spotkania w Paryżu, odbywało się ono bez brata Rogera. Jednak większa niż w ubiegłym roku liczba pielgrzymów uwidacznia, że dla tej młodzieży Taizé to nie brat Roger, ale ideały, którymi brat Roger żył – zapewnia ks. Jan Pazgan, duszpasterz akademicki.
Zaraz po przyjeździe niezwykle sprawnie organizatorzy kierowali wszystkich do poszczególnych parafii w okolicach Mediolanu. Tam z kolei otrzymywali adresy rodzin, u których mieli się zatrzymać przez następne trzy dni. – To było zdumiewające, że ludzie bez najmniejszych wątpliwości oddawali klucze do swoich mieszkań obcym osobom, szczególnie z krajów, o których mówi się, nie zawsze zasłużenie, że jest w nich więcej niż gdzie indziej przestępstw, zła i niesprawiedliwości – wspomina ks. Jan Pazgan.
Doświadczenie na haliTradycją spotkań stało się adaptowanie na ich potrzeby wielkich hal wystawowych. Tak było i tym razem w Mediolanie, gdzie do dyspozycji braci i pielgrzymów przygotowano trzy wielkie budynki wystawowe. Ich wystrój był stylizowany na wczesnochrześcijańskie bazyliki. Przeważały kolory czerwony, żółty i pomarańczowy. Mnóstwo pofałdowanej lub rozciągniętej materii. Światła. To tutaj spotkali się następnego dnia sympatycy ruchu Taizé oraz ci, którzy pierwszy raz z ostrożnością poznawali dzień powszedni wspólnoty. A zaczynał się on śniadaniem u rodzin, modlitwą w parafii. Później był czas na spotkania w międzynarodowych grupkach. Spotkania te miały charakter refleksyjny i były doskonałą okazją do poznania się. – Z przyjemnością patrzyłem, jak obok siebie siadają Chorwat i Serb, Litwin i Ukrainiec, Polak, Rosjanin i Niemiec – wspomina z uśmiechem ks. Pazgan. Po obiedzie i modlitwie przychodził czas na zajęcia warsztatowe, które odbywały się pod okiem braci z Taizé. Wszyscy uczestnicy spotkań mają do wyboru pracę w jednej z czterech grup warsztatowych: uczestnictwo w życiu parafii, pracę w parafii połączoną z pomocą w drużynie pracy, uczestnictwo w życiu parafii połączone ze śpiewaniem w chórze oraz ciche przeżywanie poranków w kontekście fragmentów Biblii. Po warsztatach wszyscy spotykali się na kolacji, którą kończono modlitwą. Cały dzień sprzyja doświadczaniu Boga, Chrystusa, sacrum i piękna.
Wspólnota dobrej nadzieiChoć spotkanie ma charakter wybitnie kontemplacyjny, nie brakuje w nim co roku miejsca na zabawę. Wszak pielgrzymami są najczęściej młodzi ludzie, a termin spotkania przypada na pożegnanie starego i powitanie nowego roku. Dlatego nieodzownym elementem spotkania jest zabawa sylwestrowa. Lecz zanim do niej dojdzie, o godz. 23.00 uczestnicy biorą udział w „swoich” parafiach we wspólnej modlitwie o pokój. Pierwszy dzień nowego roku to czas uroczystego lunchu u rodzin goszczących pielgrzymów, po którym wszyscy rozjeżdżają się do swoich krajów, diecezji, domów. To jednak nie koniec duchowych rekolekcji. Każdy z uczestników spotkania wywozi w duszy zapas energii i wiary, który odciśnie na jego dalszym życiu wyraźne piętno. Wszyscy postanawiają, że spotkają się znowu za rok. Rekolekcje w autobusach trwają z energią dwukrotnie większą niż podczas jazdy do Włoch. Wielu z nich zna już odpowiedź na dręczące kiedyś pytanie: po co mi takie spotkania? W czym tkwi ich atrakcyjność i potrzeba? Większość tych młodych Europejczyków dała swoją postawą dowód, że w dobie pesymizmu i popularności zła, dobrych informacji w świecie jest jednak znacznie więcej. Że są to dobre wiadomości w najlepszym gatunku. I że to dobro, w sensie pojednania, zaufania i przebaczenia, zawsze jest modne.
Przyszłoroczne spotkania zaplanowane są w Chorwacji. Tym razem miastem, które musi sprawdzić się organizacyjnie i duchowo co najmniej tak dobrze jak Mediolan, będzie chorwacki Zagrzeb. We Włoszech nad sprawną organizacją, przygotowywaniem posiłków, komunikacją, sprzątaniem i porządkiem czuwało ponad dwa tysiące wolontariuszy z kilkunastu krajów.
Myślę, że to dobro, którego tyle można doświadczyć podczas każdego spotkania Taizé, można porównać z kulturą. Wokół dobra gromadzą się ludzie o określonej przestrzeni myśli, kultury, osobowości. Nic też dziwnego, że do masowego odbioru młodzież otrzymuje zupełnie coś innego. Masowo świat wygląda inaczej. Środowiska ludzi kultury, sztuki, teatru, pióra kondensują w sobie elitarny element ludzki. Może to, co powiem, zabrzmi dziwnie, ale chciałbym być dobrze zrozumiany. Otóż wydaje mi się, że także religia staje się już sprawą elitarnej grupy ludzi. Takich, których stać na coś więcej niż przeciętność. Widziałem tych ludzi w Mediolanie. Widuję ich także codziennie wokół siebie.
ks. dr Jan Pazgan
Duszpasterstwo Akademickie „Ikona” z Legnicy