Panuje doskonała atmosfera i pragnienie wyjaśnienia trudnych kwestii - powiedział KAI prawosławny arcybiskup Jeremiasz, podsumowując obrady Mieszanej Komisji Międzynarodowej ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Katolickim a Kościołami Prawosławnymi.
Przewodniczący Polskiej Rady Ekumenicznej dodał, że podczas obrad w Belgradzie nie było mowy o najtrudniejszej kwestii w dialogu katolicko-prawosławnym, czyli o roli biskupa Rzymu.
Publikujemy treść rozmowy z abp. Jeremiaszem:
KAI: na czym polegało znaczenie belgradzkiego spotkania?
- Była to kontynuacja dialogu przerwanego w roku 2000 na temat dokumentu, który w sposób szczegółowy próbowałby ustalić wspólny pogląd na sprawę soborowości i autorytetu w Kościele, w tym także rolę pierwszych biskupów regionalnych oraz związków Kościołów na płaszczyźnie lokalnej i światowej. W dialogu prawosławno-katolickim jest to najtrudniejsza materia, dlatego wymaga szczególnej uwagi i cierpliwości. Obie strony pragną kontynuować dialog i sformułować na piśmie treść ustaleń. To żmudna praca i zapewne zajmie jeszcze sporo czasu.
W Belgradzie omówiono większą część dokumentu przygotowanego do dyskusji już w 1990 roku. W tej chwili zbliżamy się do spraw najtrudniejszych, tzn. koncepcji prymatu na płaszczyźnie światowej. Nowy Testament wyraźnie mówi co prawda o Kościołach lokalnych identycznych z diecezją, na czele której stoi biskup posiadający sukcesję apostolską. Praktyka i kanony wspólne dla prawosławia i rzymskiego katolicyzmu także mówią o pierwszym biskupie na płaszczyźnie regionalnej, natomiast w dotychczasowej praktyce nie ma nic na temat pierwszeństwa jednego z biskupów w wymiarze światowym. W tej dziedzinie określenie granic pozostawiono niejako prawu kanonicznemu i Pismu Świętemu. Potrzebne jest więc rozstrzygnięcie teologiczne porównywalne tylko z decyzjami soborów powszechnych. To trudna decyzja, ale można wyrazić wielką radość, iż w tej chwili ten dialog jest tak zaawansowany.
KAI: Ta dyskusja musi prowadzić do najpoważniejszej dziś kontrowersji między obu Kościołami, czyli roli biskupa Rzymu. Zachęcał do tego zresztą sam Jan Paweł II w encyklice "Ut unum sint" z 1995 r.
- W tej chwili jeszcze o tym nie mówimy. Dopiero pracujemy nad punktami wspólnymi, które będą stanowiły podstawę do wyciągnięcia wniosków. Na wynik trzeba jeszcze trochę poczekać.
KAI: Podczas konferencji doszło do sporu w łonie prawosławia. Przedstawiciel Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego bp Hilarion podważył porównywanie roli Konstantynopola w prawosławiu do roli Rzymu w katolicyzmie. Wyraził przy tym oburzenie, że większość obecnych w Belgradzie prawosławnych zgodziła się na formułę, w której wskazano na szczególną rolę Konstantynopola, choć zastrzeżono, że jest ona pojmowana inaczej niż funkcja Stolicy Piotrowej w katolicyzmie. Czy nie jest to zarzewie jakiegoś poważniejszego konfliktu w łonie prawosławia?
- Nie należy przesadzać z opinią, że jest to jakiś wielki spór wewnątrzprawosławny. Po prostu są różne punkty widzenia. W prawosławiu nie ma uniformizmu. Sformułowanie użyte przez jednego z biskupów niejako automatycznie przenosiło model rzymskokatolicki na model prawosławny. I to musi zostać przeredagowane, bo mogłoby oznaczać, że primus inter pares [pierwszy wśród równych - KAI] w prawosławiu, a więc patriarcha Konstantynopola sprawuje prymat jurysdykcyjny i jest nieomylny w sprawach wiary i moralności. A tego w Kościele prawosławnym oczywiście nie ma. Sformułowanie pochodzące jeszcze z dokumentu z 1990 r. było niedobre, ale prace nad tą sprawą będą trwały.
KAI: Kto jest primus inter pares w Kościele prawosławnym na świecie?
- Oczywiście, że patriarcha Konstantynopola. Co do tego nikt, także Rosyjski Kościół Prawosławny, nie ma wątpliwości. Jest natomiast kwestia "przeniesienia" prerogatyw biskupa Rzymu na biskupa Konstantynopola. To był problem i nieporozumienie redakcyjne, które wywołało pewną nerwowość. Ale wynikłe z tego problemy zostały w dużym stopniu pokonane już w Belgradzie, a prace trwają.
KAI: Jakie są największe przeszkody w dialogu katolicko-prawosławnym dziś, AD 2006?
- Cóż, proszę pamiętać, że Kościół zachodni i Kościół wschodni żyły obok siebie - czasami w konfrontacji, kiedy indziej po przyjacielsku, ale oddzielnie - ponad 1000 lat. Każdy z nich ma 1000 lat tradycji, bo przecież ich życie nie zastygło w wieku XI, rozwijało się nadal i na Wschodzie, i na Zachodzie. Trzeba pokonać barierę tysiąca lat, która wyraża się w różny sposób i w różnych dziedzinach. Niełatwą sprawą jest choćby sprawa terminologii, kwestia praktyki kościelnej czy zamiarów i celów ukrytych w sformułowaniach dogmatycznych itd. To jest właśnie ta obiektywna bariera, do której demontażu zabrała się wspólnie Komisja Mieszana. Wymaga to wielkiego skupienia a ta praca jest możliwa dlatego, że panuje doskonała atmosfera i pragnienie wspólnego wyjaśnienia trudnych zagadnień.
KAI: W dialogu międzyreligijnym, zwłaszcza w dziedzinie kontaktów z islamem, usiłuje się dziś przeciwstawiać Jana Pawła II rzekomo mniej "otwartemu" Benedyktowi XVI. Czy w stosunkach ekumenicznych dostrzega Ksiądz Arcybiskup ducha kontynuacji czy "przyhamowania"?
- Uważam, że jest kontynuacja. Wszystko musi dojrzewać. Benedykt XVI kontynuuje pracę Jana Pawła II. Oczywiście, każdy z papieży wnosi swój akcent. Tak właśnie dzieje się w historii i dotyczy to także tak wielkich osobistości jak papieże.
Rozmawiał Tomasz Królak (KAI)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Podczas liturgii odczytano Przesłanie Soboru Biskupów z okazji 100-lecia autokefalii.