Przyjemność, przyjemność, przyjemność. Czy nie jest to coś, za czym wszyscy potajemnie tęsknimy?
To coś, z czym ostatnio się zmagam. Może dlatego, że w końcu, będąc w Ameryce, mam dostęp do wielu rzeczy, których mi brakowało w Polsce. W ciągu jednego dnia znalazłem się w miejscu, gdzie wszystkie książki są w języku angielskim, programy telewizyjne i filmy bez polskiego lektora, a amerykańskie potrawy, których mi brakowało, są w zasięgu ręki. Tak, teraz, po czterech latach tęsknoty mogę w końcu zaspokoić moje pragnienia.
Przecież w samym czytaniu powieści, oglądaniu telewizji czy delektowaniu się lodami nie ma nic złego czy grzesznego. Każda z tych rzeczy może przynieść radość. Dlaczego więc każda z tych przyjemności gdzieś w głębi serca jakoś mnie trapi bardziej niż kiedykolwiek wcześniej? Po prostu toczę bitwę. Moje ciało mi mówi: „używaj, ile chcesz, zasłużyłeś na to, naciesz się tymi przyjemnościami do woli!”. Kiedy jednak podążam w tym kierunku, z łatwością zbaczam z drogi. Tracę równowagę i właściwą perspektywę. Zapominam wtedy o sprawianiu przyjemności mojemu Panu. Zapominam wtedy o tej wspaniałej przyjemności przebywania w Jego obecności. Zapominam o przebywaniu z Nim, bo szukam zaspokojenia w tym, co nęci moje uszy i oczy, a co pochodzi z tego świata. Pragnę dogadzać sobie i oddać się konsumpcji. Ciało pragnie tego, co cielesne, a duch jest spragniony duchowych rzeczy. Jeśli nie będę ostrożny, to moje ciało jest więcej niż gotowe, by przejąć dominację nad duchem.
Ostatnio czytałem 2. List do Koryntian 5,9, gdzie jest napisane: „Dlatego też dokładamy starań, żeby niezależnie od tego, czy mieszkamy w ciele (ang. ‘w domu’), czy jesteśmy poza ciałem, Jemu się podobać”. Ten wiersz konfrontuje mnie z pytaniem, co jest moim staraniem, moją ambicją. Zadowolić Jego czy siebie? Dogadzać sobie w rzeczach tego świata czy delektować się Panem?
Największą przyjemnością w życiu powinno być przynoszenie zadowolenia Panu, a nie sobie samemu. Chodzi o usługiwanie bliźniemu, a nie karmienie mojego ciała. Prawdą jest, że Bóg obdarza nas wieloma przyjemnościami w sferze emocjonalnej i fizycznej – wystarczy, że spojrzę na zachód słońca czy skosztuję świeżej, pachnącej słońcem truskawki, a już mam udział we wspaniałym błogosławieństwie Boga. Biblia jest pełna przykładów tego, jak Bóg chce nas błogosławić w widoczny sposób.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."