Użyj sobie życia!

Przyjemność, przyjemność, przyjemność. Czy nie jest to coś, za czym wszyscy potajemnie tęsknimy?

Muszę jednak cały czas przypominać sobie, że nie o to głównie w życiu chodzi. To nie jest celem mojego życia. Moim celem ma być przynoszenie zadowolenia Bogu, a nie pogrążanie się w stanie zaspokojenia. Subtelna, ale ważna różnica. Mam Panu sprawiać radość poprzez uwielbienie i posłuszeństwo. Mam być błogosławieństwem dla ludzi wokoło mnie poprzez służbę.

Trudność jednak polega na tym, że ja nie chcę robić tych rzeczy. Chcę dogadzać memu ciału w tym, czego ono pragnie. Co jest kluczem do odwrócenia tego stanu? Dogodzenie sobie w miłości i łasce Boga! Muszę zanurzyć się w Bożej łasce jak w basenie przy 40-stopniowym upale, tak jak napisał psalmista: „Głębina przyzywa głębinę w odgłosie wodospadów twoich: wszystkie nawałnice i fale twoje przeszły nade mną” (Psalm 42,8). Najtrudniejszy jest ten pierwszy skok do wody, ale potem to już czysta radość i odświeżenie.

By stać się miłą wonią dla Pana, służąc innym, trzeba najpierw dogodzić sobie, zanurzyć się w Jego łasce. Dopóki nie będę w morzu Jego łaski, nie mogę zrobić niczego, co byłoby przyjemne dla Pana. Kiedy więc lato robi się coraz cieplejsze, potrzebuję każdego dnia przypominać sobie, by nie używać życia dla swej przyjemności, ale używać łaski Bożego przebaczenia i miłości jako błogosławieństwa.• Tłumaczyła Renata Hinrichs

Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP

«« | « | 1 | 2 | » | »»