„Aktem terroryzmu, za którym stoją nieprzyjaciele kraju” nazwał wczorajszy zamach na kościół katolicki w Tanzanii tamtejszy prezydent Jakaya Kikwete.
Tymczasem wzrósł bilans ofiar. Zginęły dwie osoby, a 60 zostało rannych; jedna jest w stanie krytycznym.
„Szczęściem w nieszczęściu jest to, że był to ładunek domowej roboty o niewielkiej sile rażenia i że zdetonowano go przed wejściem do kościoła, a nie w środku. W przeciwnym wypadku bilans ofiar byłby dużo bardziej tragiczny” – stwierdził przedstawiciel policji w Aruszy. Był to pierwszy atak na kościół w Tanzanii, którego dokonano poza terytorium będącej w rękach muzułmanów wyspy Zanzibar. Kościół św. Józefa Robotnika w Aruszy leży na peryferiach miasta. Wczorajsza Msza, przed którą dokonano zamachu, miała oficjalnie zainaugurować działanie tej nowej świątyni. Z tej okazji do miasta przyjechał nuncjusz apostolski abp Francisco Montecillo Padilla.
Zatrzymanych zostało sześciu mężczyzn podejrzanych o dokonanie zamachu. Czterech z nich to obywatele Arabii Saudyjskiej. Tym samym coraz bardziej potwierdza się teza, że za atakiem stoją bojówki islamskich ekstremistów. Już w czerwcu ubiegłego roku służby bezpieczeństwa informowały o wzmożonej aktywności na terenie Tanzanii muzułmańskiego ugrupowania Ansaar Muslim Youth Center, będącego sprzymierzeńcem Al Kaidy. Rekrutowało ono bojówkarzy do walki w szeregach islamskiego ugrupowania Al-Shabaab w Somalii. Znamienne jest to, że gdy jesienią 2011 r. kenijski rząd wysłał swe odziały do zwalczania somalijskich ekstremistów, w Kenii zaczęły się zmasowane krwawe ataki na kościoły chrześcijańskie.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.