Sprzeczne informacje dochodzą z pogranicza Nigerii i Kamerunu. Od kilku dni trwa tam ofensywa islamistycznego ugrupowania Boko Haram, która zdobywa kolejne miejscowości.
Dochodzi do licznych starć z oddziałami armii nigeryjskiej. Rebelianci zajęli miasto Gwoza, a także prawdopodobnie graniczne miasto Ashigashiya. Weszli też w niektórych miejscach aż 250 km w głąb Kamerunu. Agencje donoszą, że w jednej z wiosek na cmentarzu leżącym przy kościele katolickim dokonali rytualnego mordu na trzech osobach.
Obawy o rozwój wydarzeń są tym większe, że jeden z fundamentalistycznych przywódców ogłosił, iż zdobyty wokół miasta Gwoza teren należy do islamskiego kalifatu. Nigeryjski rząd zapewnia, że panuje nad sytuacją, ale nie jest to takie oczywiste. „Chcielibyśmy zobaczyć konkretne dowody potwierdzające to, co deklarują władze, że obszary, na których Boko Haram proklamowały kalifat, są z powrotem pod kontrolą rządu. Chcemy zobaczyć jakieś nagranie wideo, że wojsko patroluje ulice Gwozy, że sklepy są otwarte, a ludność swobodnie wykonuje normalne zajęcia. Słowem – rząd musi nas przekonać, że Boko Haram nie ma tego terenu pod swoją kontrolą” – powiedział abp Ignatius Ayau Kaigama.
Przewodniczący katolickiego episkopatu Nigerii dodał, że w kraju panuje „syndrom zaprzeczania”, który fałszuje fakty, a rozpowszechniane informacje nie są poparte żadnymi dowodami. To oznacza, że wciąż żyje się w niepewności. „Nadszedł czas, aby skończyć z półprawdami: jeśli żołnierze są zmuszeni do ucieczki w obliczu Boko Haram, ponieważ nie są wyposażeni w niezbędny sprzęt, trzeba to jasno powiedzieć i szukać rozwiązania problemu” – powiedział abp Kaigama.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."