Tunel być może jest, ale pociągu z czasów II wojny św. nie ma - wynika z raportu, który przedstawili we wtorek w Wałbrzychu specjaliści z krakowskiej AGH. Drugi raport, autorstwa poszukiwaczy dowodzi, że w ziemi są anomalie, mogące świadczyć o istnieniu pociągu.
Szef ekipy AGH prof. Janusz Madej z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska przypomniał, że jego ekipa przebadała teren, gdzie miałby być ukryty skład kolejowy, tzw. metodą magnetyczną, wykorzystującą pomiary ziemskiego pola magnetycznego. Dodatkową metodą była tzw. metoda grawimetryczna. Śledzi ona zmiany wartości generowanych w stałym otoczeniu przez puste przestrzenie - czyli jeśli z gruncie jest np. tunel, można to wykryć.
"Według naszych badań być może tunel jest, ale pociągu na tym terenie nie ma" - powiedział prof. Madej. Profesor podkreślił, że stwierdzone w badaniach AGH anomalie mają mały zasięg i sytuują się "nieco pod powierzchnią ziemi". "Gdyby tam faktycznie były tunele, częściowo zawalone, to występowałyby anomalie o szerokim zasięgu" - mówił.
Przed specjalistami z AGH swój raport z badań przedstawiła firma Piotra Kopera i Andreasa Richtera. Poszukiwacze ci na początku sierpnia zgłosili odnalezienie "złotego pociągu". Koper powiedział podczas prezentacji raportu, że wyniki badań przeprowadzonych m.in. dwoma georadarami wskazują, że w przebadanym gruncie występują anomalie, mogące świadczyć o tym, że pod ziemią jest skład kolejowy z czasów II wojny światowej. "Wykryliśmy tunel, wyraźnie widać wejście od tunelu" - przekonywał Koper.
Dr Adam Szynkiewicz, który w zespole Kopera prowadził badania jednym z georadarów, potwierdził, że urządzenie wykazało anomalie. "Występują one pomiędzy liniami tunelu lub liniami murów. Nie wiem, co to jest, tu potrzeba kolejnych badań" - mówił Szynkiewicz.
Na konferencji prasowej po prezentacji raportów Koper powiedział, że jest przekonany, że istnieje tunel, w którym ukryty jest pociąg. "Istnieje też krótszy tunel dla tzw. pociągu sztabowego" - oznajmił.
Prof. Madej - pytany przez dziennikarzy, czy przeprowadzone przez zespół AGH badanie może być obarczone błędem - odpowiedział, że "mylić się jest rzeczą ludzką". "Ale tkwić w błędzie, to już głupota ludzka (). Sądzę, że mamy bagaż doświadczeń, który sprawia, że można uznać nasze wyniki za wiarygodne" - powiedział profesor z AGH.
Obie ekipy w listopadzie br. niezależnie od siebie prowadziły nieinwazyjne badania terenu, na którym rzekomo ma być ukryty niemiecki pociąg z czasów wojny. Badanie był przeprowadzone na zlecenie wałbrzyskiego magistratu. Rzecznik Urzędu Miasta Wałbrzycha Arkadiusz Grudzień powiedział dziennikarzom, że specjalny zespół powołany przez prezydenta Wałbrzych szczegółowo zapozna się z przedstawionymi raportami. "Następnie określimy dalsze postępowanie co do domniemanego znaleziska" - mówił Grudzień. Pod koniec września teren został przebadany przez wojsko pod kątem saperskim, radiacyjnym i chemicznym. Nie znaleziono materiałów niebezpiecznych.
Według mediów w okolicach Wałbrzycha miałby się znajdować ukryty pociąg z II wojny światowej. Podawano m.in., że może chodzić o legendarny zasypany pociąg ze złotem i kosztownościami, wywiezionymi pod koniec wojny z Wrocławia. Były generalny konserwator zabytków, wiceminister kultury Piotr Żuchowski wyrażał w sierpniu przekonanie, że "złoty pociąg" istnieje "na ponad 99 procent". Jednak zdaniem części ekspertów "złoty pociąg" - przynajmniej z takim ładunkiem - to legenda.
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."