Nie istnieje jedna, wspólna wizja niepodzielonego Kościoła, akceptowana przez wszystkich chrześcijan. Owocem ekumenicznych dialogów jest wypracowanie kilku projektów możliwego zjednoczenia.
Jedność Kościoła leży na sercu chrześcijanom różnych wyznań. Ta sprawa mobilizuje ich do modlitwy. Od kilkudziesięciu lat toczą się również międzykościelne dialogi. Dzięki nim powstają coraz doskonalsze uzgodnienia przybliżające dzień pojednania. Okazuje się, że podziały dotyczą nie tylko wzajemnych uprzedzeń związanych z przeszłością czy różnic doktrynalnych. Chrześcijanie różnią się także w kwestii przyszłości, to znaczy inaczej wyobrażają sobie przyszłą jedność. Jaki będzie kształt upragnionego, zjednoczonego Kościoła? To pytanie pojawia się w ekumenicznych dialogach, spotkaniach, modlitwach.
Nie istnieje jedna, wspólna wizja niepodzielonego Kościoła, akceptowana przez wszystkich chrześcijan. Owocem ekumenicznych dialogów jest wypracowanie kilku projektów możliwego zjednoczenia. Mówi się o tzw. modelach jedności Kościoła. Są to pewne konkretne próby opisu Kościoła przyszłości, uleczonego z niszczących podziałów.
Docenić różnorodność
Aby zrozumieć specyfikę każdego z proponowanych modeli, niezbędne jest zwrócenie uwagi na napięcie, które istnieje w Kościele „od zawsze”. Chodzi o dwa bieguny każdej wspólnoty, którymi są jedność i różnorodność. Nawiasem mówiąc, tego napięcia doświadczamy także we wnętrzu naszego własnego Kościoła. Oto przykład: uczestnicząc w Eucharystii poza naszą rodzimą parafią, bywamy zaskoczeni lokalnymi zwyczajami, a przecież jednocześnie - dzięki wielu wspólnym elementom - czujemy, że jesteśmy nadal w tym samym Kościele. Podstawowe pytanie brzmi następująco: jak daleko może sięgać różnorodność, aby nie naruszała jedności?
Z pozoru wydaje się, że oba te wymiary są sobie przeciwstawne. A jednak sprawa nie jest taka prosta. Rozwój chrześcijaństwa doprowadził do uformowania się odmiennych tradycji kościelnych. Z jednej strony podział ten jest skandalem, jest ewidentnie sprzeczny z wolą Chrystusa; z drugiej jednak strony każdy z Kościołów wnosi do wspólnej wielkiej chrześcijańskiej Tradycji własne bogactwo przeżywania wiary (teologia, liturgia, duchowość). Odmienności nie muszą dzielić, mogą służyć wzajemnemu ubogaceniu. Ekumenizm uczy życzliwego otwierania się na innych. Katolicy spotykając się z innymi wyznaniami zazwyczaj pytają, czego brakuje protestantom lub prawosławnym. Warto zmienić ten sposób podejścia i pytać także o to, czego nas - katolików - mogą nauczyć inni chrześcijanie. Oczywiście dialog będzie owocny wtedy, kiedy obie strony przyjmą tak otwartą postawę.
Kto najbliżej ideału?
Podstawowe nurty chrześcijaństwa, czyli katolicyzm, protestantyzm i prawosławie, proponują takie modele jedności, które lepiej odpowiadają ich własnej tożsamości, ich doktrynie, zwłaszcza pojmowaniu samego Kościoła.
Więcej na następnej stronie