Według ostatniego spisu ludności z 2001 roku, na Słowacji żyje 219 tys. grekokatolików. Od 1991 roku przybyło ich ponad 40 tys. Kościół posiada blisko 300 duchownych i nie narzeka - w przeciwieństwie do rzymskokatolickiego Kościoła - na brak powołań. - W tym roku do naszego seminarium zgłosiło się kilkunastu kandydatów, ale mogłem przyjąć tylko dziesięciu - mówi bp Babjak. - Muszę brać pod uwagę realne potrzeby eparchii. Greckokatoliccy duchowni, którzy mają na utrzymaniu rodziny, muszą mieć zabezpieczony byt - wyjaśnia.
Katolicy wschodniego obrządku mieszkają głównie we wschodniej części Słowacji, wzdłuż granic z Polską i Ukrainą, gdzie mieszka dużo Rusinów, w Polsce nazywanych Łemkami. Stąd tendencja utożsamiania tego wyznania z określoną grupą etniczną. Ks. Andrej Rusnak, były kanclerz kurii preszowskiej, stanowczo odrzuca tezę, że grekokatolicyzm jest narodowym wyznaniem Rusinów. - W czasie ostatniego spisu ludności do narodowości rusińskiej przyznało się 17 tys. obywateli. Tak więc nawet gdyby wszyscy uważali się za grekokatolików, stanowiliby co najwyżej 8 proc. wszystkich wiernych - udowadnia ks. Rusnak.
Odlatynizowanie?
Gdy w 1950 roku zlikwidowano cerkiew greckokatolicką, wierni podzielili się na trzy grupy. Jedni zostali wierni swojemu Kościołowi i zbierali się tajnie po domach na modlitwach. Inni przeszli na prawosławie. Trzecia grupa, za podpowiedzią swoich duszpasterzy, zaczęła uczestniczyć w liturgii rzymskokatolickiej.
Niektórzy młodzi księża dążą obecnie do „odlatynizowania” Kościoła greckokatolickiego, co nie zawsze spotyka się ze zrozumieniem wiernych. - Dawniej, gdy nasze nabożeństwa były organizowane w kościołach obrządku rzymskokatolickiego, księża wprowadzali język słowacki do liturgii i upraszczali obrzędy, a teraz w Spiskiej Nowej Wsi mamy nową cerkiew i ksiądz wprowadza dawną liturgię, na której, przyznam się, czuję się bardzo obco - mówi 52-letni inżynier grekokatolik.
Według kanclerza preszowskiej kurii, ks. Lubomira Petrika, nie należy wyolbrzymiać tego zjawiska. - Obecnie dążymy do odnowienia swojej liturgii, ale w żadnym wypadku nie można tego traktować jako aktu niechęci wobec Kościoła rzymskokatolickiego - wyjaśnia kanclerz. - W okresie komunizmu, gdy nie było łączności z Rzymem, a i z biskupem kontakt był utrudniony, wielu proboszczów wprowadzało zmiany na swoją rękę. Teraz to chcemy uporządkować - dodaje. - Bardzo jasno określiły się tereny, gdzie liturgia jest sprawowana w języku starosłowiańskim, a gdzie w słowackim. W pierwszym przypadku są to tereny przygraniczne z Polską i Ukrainą.
Awanse
Kościół greckokatolicki na Słowacji dzieli się na dwie jednostki administracyjne: eparchię (diecezję) w Preszowie i egzarchat (wikariat apostolski) w Koszycach. Tę ostatnią jednostkę, na której czele stoi bp Milan Chautur, powołano 21 lutego 1997 roku. Od stycznia tego roku preszowską eparchią kieruje młody i dynamiczny bp Jan Babjak, jezuita. Taki podział administracyjny ks. Andrej Rusnak uważa za sztuczny, bo egzarchat tworzy się tam, gdzie grekokatolicy żyją w diasporze. Coraz częściej mówi się o utworzeniu nowej jednostki administracyjnej - eparchii bratysławskiej, tym samym eparchia preszowska byłaby podniesiona do rangi archidiecezji, a koszycki egzarchat przekształcony w eparchię.
styczeń 2004