publikacja 05.11.2009 10:46
Droga ku jedności chrześcijan to nie tylko ekumeniczny dialog i wspólnie organizowane nabożeństwa. To także codzienność, w której trzeba rozwiązać wiele praktycznych problemów. Jednym z nich jest kwestia małżeństw mieszanych.
Schody zaczynają się, gdy narzeczeni decydują, gdzie wziąć ślub: w cerkwi, czy w kościele? Ale to dopiero początek ekumenicznych problemów małżeństw mieszanych. Jak się później wspólnie modlić? Które święta obchodzić? Gdzie ochrzcić dzieci?
Kościół chciałby widzieć całą wspólnotę małżeńską i rodzinną u siebie. Nic w tym dziwnego. Dlatego wyjaśnia, zachęca, prosi, niekiedy stosuje pewne środki nacisku, by zwyciężyła jedność wyznania lub by przynajmniej zabezpieczyć chrzest i wychowanie w swojej tradycji. To również nietrudno zrozumieć. Gdzie jednak leżą granice dopuszczalnego nacisku?
Oczekiwanie jednoznacznego zobowiązania się jednej strony do wychowania dzieci w danym Kościele prowadzi nierzadko do poważnych napięć nie tylko między dwojgiem ludzi, ale także między ich rodzinami. Silna presja nie sprzyja podejmowaniu wspólnych, dojrzałych decyzji. W małżeństwie mieszanym wyznaniowo obydwu osobom powinno przecież przysługiwać takie samo prawo.
Droga ku jedności chrześcijan to nie tylko ekumeniczny dialog i wspólnie organizowane nabożeństwa.
Kościoły różnych wyznań muszą zrozumieć, że jedność jest nam zadana. Jest wspólnym dążeniem i celem tak, jak misja, katechizacja, ewangelizacja i dobroczynność w Kościele.
Na ekumenicznych ścieżkach