Abp Ruggero Franceschini, metropolita Izmiru, o sytuacji chrześcijan mieszkających w Turcji
To, że sytuacja chrześcijan w Turcji jest ciężka, to za mało powiedziane. Nie mamy żadnych praw, a jeśli gdzieś nawet jest o nich mowa, to i tak nie są wprowadzane w życie. Nasze istnienie można określić jako „brak obecności”. Ponieważ nie możemy prowadzić apostolatu, musimy być świadkami Chrystusa poprzez nasze skromne, ale otwarte na innych życie. Chcemy być uznani jako instytucja moralna. Obecnie w ogóle nie jesteśmy uznawani przez państwo. Ja jestem metropolią Izmiru i arcybiskupem, ale dla władz jestem tylko panem Ruggero Franceschinim.
Domagamy się uznania naszej obecności. Powiedzieliśmy władzom tureckim, nie można przecież dialogować z kimś, kto nie istnieje. Nie chcemy nic więcej. To dla nas byłby punkt wyjścia. Pozwoliłby on na kolejne działania: moglibyśmy odnawiać nasze zniszczone kościoły, czy otworzyć choćby niewielkie seminarium duchowne. Obecnie w Turcji nie ma żadnego seminarium duchownego. Nie domagamy się wiele, ale i tak otrzymanie tego minimum gwarantującego nasze przeżycie na tej ziemi będzie bardzo trudne.
Turcja powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że jeżeli chce wejść do Unii Europejskiej, musi respektować prawa mniejszości i zasadę wolności religijnej. Oznacza to wolność sprawowania kultu, głoszenia wiary, prowadzenia apostolatu. Kolejnym delikatnym punktem jest kwestia budowania kościołów. Prawo laickiej Turcji gwarantuje, że tak jak można budować meczety, tak samo mogą być wznoszone kościoły. Życie pokazuje jednak coś zupełnie innego. Jesteśmy też dyskryminowani, gdy chodzi o podatki od nieruchomości: za meczet nie trzeba go płacić, za świątynię chrześcijańską tak.
Praktyczny ekumenizm i relacje międzyreligijne są bardzo dobre na płaszczyźnie codziennego życia. Problemy i trudności zaczynają się pojawiać tam, gdzie są fundamentalizmy i gdzie mowa jest o uzyskaniu jakichś celów politycznych. Nasze wspólnoty są zmęczone, potrzeba nam nadziei, którą - jak ufam - przywróci wizyta Benedykta XVI. Niejednokrotnie czujemy się „niczyimi dziećmi”. Bardzo potrzebujemy konkretnej pomocy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rosną m.in ograniczenia w zakresie deklaracji chrześcijańskiego światopoglądu w życiu publicznym.
"Zabili ich na różne sposoby. Są wszystkie dowody na to, jak ich torturowali."