Abp. Alfons Nossol: Bez dialogu nie ma jedności

W żadnym innym kraju nie traktuje się styczniowego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan tak poważnie jak u nas - mówi KAI abp Alfons Nossol, jeden z najbardziej znanych polskich ekumenistów.

No więc już na samym początku zrobiła się nieprzyjemna atmosfera. Ale mimo wszystko obecnie jest ona bardzo dobra. Już na poprzedniej sesji, we wrześniu 2006 r. w Belgradzie, prace rozpoczęły się z wielkim zapałem i dynamizmem. Komisja działa teraz w całkowicie zmienionym składzie. Z katolickich członków tamtej pierwszej zostało w obecnej tylko dwóch: ks. prof. Salachas z Aten i ja, reszta to zupełnie nowe osoby - łącznie jest nas 30. Po stronie prawosławnej jest kilku, bodaj sześciu, z poprzedniej komisji i w sumie też jest ich 30 osób.

KAI: Czy wszyscy prawosławni uczestniczą w pracach komisji? Wiadomo przecież, że Kościoły Bułgarii i Gruzji wystąpiły ze Światowej Rady Kościołów i Konferencji Kościołów Europejskich, czy więc ich przedstawiciele biorą udział w obradach Komisji?

- Tak, są tam. Sam byłem mocno zdziwiony, gdy zobaczyłem delegata gruzińskiego na naszym spotkaniu, bo przecież te dwa Kościoły rzeczywiście wystąpiły z ŚRK, uważając ekumenizm za największą herezję naszych czasów. Inna sprawa, że wystąpienia Gruzinów nie były zbyt ekumeniczne. Już w Belgradzie jeden z teologów gruzińskich pod koniec obrad wstał i powiedział: "Cały czas słyszę tu słowa o jedności. Ale po co i z kim mamy się jednoczyć? Przecież jesteśmy jedynym Kościołem ortodoksyjnym, prawowiernym. Przyjechałem tu z nadzieją, że my jako prawosławni zabłyśniemy, a słyszymy tylko słowa o jedności".

Wtedy współprzewodniczący komisji ze strony prawosławnej, metropolita Jan (Ziziulas) z Pergamonu powiedział mu: "Nie, kolego. W ekumenizmie wiele się wydarzyło. Kościół rzymski miał swój Sobór Watykański II. Mówiono na nim m. in., że wszyscy musimy się wzajemnie uczyć katolickości, wszyscy musimy się nawracać do Chrystusa, toteż nie można mówić o wyłączności".

Nasz specjalista od prawosławia ks. prof. Wacław Hryniewicz mówił o takiej postawie: nie ekskluzywizm, ale inkluzywizm soteriologiczny. I widać, że to stanowisko metropolita Jan przyjął i zaakceptował.

Trzeba powiedzieć, że większość członków komisji jest pod tym względem bardzo otwarta. To są ludzie dialogu, są wychowani w przeświadczeniu, że jest on nieodzowny. Nie są przy tym buńczuczni i nie podkreślają swej ortodoksyjności ekskluzywnej. Katolickość jest wspólna, choć nasza jest bardziej "ukonkretniona" przez prymat uniwersalny. Oni tego nie mają. Ale tym bardziej należy podkreślić, że w ostatnich latach wiele się pod tym względem dokonało i zmieniło. Widać wielką otwartość strony prawosławnej, a większość ich członków stanowią młodzi, zdolni teologowie, znający języki obce.

W prawdziwym, właściwie pojmowanym dialogu nie ma miejsca na odgórny, narzucany monolog, czyli dyktat. Wszystko to, o czym mówiłem, napawa nową nadzieją. Dialog stanowi conditio sine qua non katolickości. Jeśli ktoś nie stosuje się do tego, nie jest w pełni katolicki. A ponieważ jest coraz większe wyczucie takiej postawy, dialog ma szanse być bardziej autentyczny i ekumeniczny.

KAI: Dziękuję za rozmowę.



Rozmawiał Krzysztof Gołębiowski
styczeń 2008


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama