Mój pokój wam daję (J 14,27)

© Materiały opracowane przez Radę Episkopatu ds. Ekumenizmu oraz Polską Radę Ekumeniczną

EWANGELIA: Mt 25,1-12

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Królestwo Niebios będzie podobne do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było głupich, a pięć mądrych. Głupie wzięły lampy, ale nie zabrały z sobą oliwy. Mądre natomiast razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy pan młody się spóźniał, wszystkie zasnęły. Nagle o północy rozległo się wołanie: Idzie pan młody, wyjdźcie mu na spotkanie! Wówczas wszystkie panny zerwały się ze snu i przygotowały swoje lampy. Głupie zaś powiedziały do mądrych: Dajcie nam ze swej oliwy, bo nasze lampy gasną. Mądre jednak odpowiedziały: Nie, mogłoby przecież i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie. Gdy one odeszły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na wesele i drzwi zostały zamknięte. Później wróciły i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! Lecz on odpowiedział: Oświadczam wam, że was nie znam.

Oto Słowo Pańskie.

HOMILIA

Oczekiwanie, czekanie jest jednym z podstawowych doświadczeń człowieka. W życiu wielokrotnie na coś czekamy i czegoś oczekujemy: narodzin dziecka, ukończenia studiów, spełnienia marzeń. Oczekujemy ciągle lepszych, łatwiejszych czasów, podwyżki pensji, wygodniejszego życia. Często czekamy na przystanku lub dworcu na autobus, tramwaj lub pociąg. Czekamy na zmianę i nawrócenie innych i własne. Oczekujemy jedności, zgody i harmonii - w życiu politycznym, społecznym, ale i religijnym. Oczekujemy wreszcie i spodziewamy się zbawienia. Nie tylko my, ale całe stworzenie, „które z wytrwałością oczekuje objawienia synów Boga”. Oczekiwanie, które łączy się z nadzieją, jest siłą i motorem ludzkiego życia. „Wyczekuj go, gdyż na pewno się spełni” - zapewnia prorok Habakuk, mówiąc o spełnieniu się wizji danej przez Pana. Tylko dzięki temu, że oczekujemy spełnienia się jakiejś nadziei i wizji przyszłości, możemy zaliczać się do żyjących. Istnieje pewne powiedzenie, które stwierdza, że ,,najlepsze znajduje się nie za nami, ale zawsze przed nami”. To dzięki tej świadomości podtrzymujemy w nas płomień życia.
Oczekiwanie, czuwanie i nadzieja są też podstawowym wymiarem drogi ekumenicznego doświadczenia. To w odniesieniu do tragedii podziału chrześcijan można za św. Pawłem mówić o „wzdychaniu w bólach i niewoli skażenia”, z których spodziewamy się wyzwolenia. Właśnie - spodziewamy się wyzwolenia, bo nie możemy sami go dokonać. Doświadczamy ludzkiej niemocy, więc liczymy na pomoc z nieba: „Sam Duch wstawia się za nami”. A psalmista woła: „W Panu złożyłem całą swą nadzieję”. Sprawa jedności chrześcijan jest sprawą nadziei i oczekiwania. Jezus mówi: „Czuwajcie!” To słowo w ustach Jezusa nie oznacza biernego oczekiwania, ale wezwanie do odpowiedzialności. Nie wolno nam czekać z „założonymi rękami”, w sposób bierny, mówiąc sobie: ode mnie nic nie zależy, jestem katolikiem, ewangelikiem lub prawosławnym i to mi wystarczy. „Czuwać” to postępować aktywnie. To stwarzać warunki do przyjścia Pana. Tymczasem, gdzie On ma przyjść, jeśli dom w gruzach podziału i rozbicia. A nasz chrześcijański konformizm często każe nam jeszcze zadowalać się tym, co jest. Przyzwyczailiśmy się do tego bałaganu. Jest nam z tym dobrze. Brakuje nam oliwy chęci i zapału, odwagi i zaufania. Ociągamy się z napełnieniem naszych lamp, bo mamy jeszcze tyle do zrobienia i wyjaśnienia: prymat papieski, sukcesja apostolska, ordynacja kobiet, terytoria kanoniczne, prozelityzm i wiele innych. Mimo wkładanego wysiłku dom ciągle nie podnosi się z gruzów. Więc być może czuwamy nie po to, aby Pana powitać, ale raczej powstrzymać z przyjściem.
Nie być gotowym na czas to głupota. To podejmować ryzyko odrzucenia: Oświadczam wam, że was nie znam. Bo może się okazać, że nasze poszukiwania jedności były jedynie pozorowane. Z głupoty i niezrozumienia słowa obietnicy Pana zadowoliliśmy się konfesyjnym „status quo”. Oby przychodzący Pan nie skierował pod naszym adresem zarzutu, że jesteśmy wprawdzie ludźmi „poszukującymi” dróg jedności, ale nie robimy wiele, by ją znaleźć. „Szukamy” miłości, zgody, porozumienia, ale poszukiwania kończą się brakiem decyzji i brakiem reakcji na pytanie o Boga i jego wolę.
„Trzeba dać wszystko, aby otrzymać wszystko” - napisał kiedyś Dag Hammarskjöld. Dać wszystko w tradycji chrześcijańskiej zwykliśmy nazywać gotowością do ofiary. Chrześcijanie znają jej wartość. Być może, aby otrzymać wszystko, to znaczy zostać kiedyś zaproszonym do weselnej sali w niebie, trzeba nam tę ofiarę ponieść, także w wymiarze konfesyjno-eklezjalnym. Na ołtarzu ofiarnym spalić nasz konformizm, małostkowość, nietolerancję, nienawiść, obojętność, wygodnictwo, pychę; odrzucić konfesyjne skrupulanctwo i dać świadectwo bezgranicznej, uniwersalnej Bożej miłości, która nie zna żadnych granic. Bo kto nie myśli o oliwie na jutro, ten pozostanie w ciemnościach nocy odrzucenia. To dotyczy zarówno życia indywidualnego, jak i poszczególnych Kościołów oraz wspólnot kościelnych.
Pewne afrykańskie przysłowie zachęca: „Obróć twarz ku słońcu - a cień zostanie w tyle". Dla nas chrześcijan tym jedynym słońcem pozostaje Chrystus. abyśmy potrafili skierować nasze oblicza i oblicza naszych Kościołów w Jego stronę i pozostawić w cieniu to wszystko, co nas nadal dzieli i wzajemnie rani. Skierowani razem w stronę Chrystusa i oświeceni Jego blaskiem, oczekujmy nadejścia Jego chwały i udziału w wolności dzieci Boga.

Ks. Rajmund Porada – Opole

Modlitwa powszechna (przyczynna)

Więcej na następnej stronie
«« | « | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |