Do nocy poślubnej

Bóg oczekuje czystości, zarówno przed ślubem, jak i w trakcie trwania małżeństwa. Obowiązuje w równym stopniu także osoby, które straciły męża czy żonę. A więc praktycznie wszystkich przez całe życie.

W małym sklepie nasz syn wybierał zimową kurtkę. Interesujący model był dostępny w dwóch kolorach: białym i czerwonym. Biała kurtka była naprawdę ładna, ale jak sprzedawca sam ją określał – dobra raczej „na podryw”. Faktycznie, choć kurtka leżała wspaniale, z praktycznego punktu widzenia nadawała się właśnie tylko na „wyjątkowe wyjścia”. Przecież po dwu- trzykrotnym użyciu znajdzie się w pralce.

Bo biały to szczególny kolor. Piękny, ale szybko się brudzi. Jest bardzo nietrwały i łatwo go poplamić, pochlapać, ubrudzić. Jest wyjątkowo „wrażliwy” – widać na nim wszelkie, nawet najmniejsze plamki, których na innym kolorze nie jesteśmy w stanie nawet dostrzec. I dlatego zapewne biel jest nie tylko kolorem, ale i symbolem. Symbolem czegoś wyjątkowego – czystości, nie tylko tej widocznej, namacalnej, ale i duchowej, moralnej. W wielu kulturach biały jest kolorem kojarzącym się ze ślubem, w innych zaś ze śmiercią. Bo te wydarzenia mają w sobie coś mistycznego, tajemniczego, nadnaturalnego.

Któż nie przystanie na widok panny młodej w białej sukni i welonie? Przed każdym kościołem, z którego wychodzi młoda para, stają nie tylko goście weselni, ale też przypadkowi, przechodzący właśnie ulicą ludzie. Na co głównie patrzą? Na biały strój panny młodej. Ale ten ubiór oznacza nie tylko estetycznie piękne zjawisko, ale... No właśnie, co właściwie dzisiaj on znaczy? Bo jaką symbolikę skrywa, wiedzą wszyscy. A może wcale nie wiedzą? Czy ktoś jeszcze pamięta, że welon (lub dawniej wianek) na głowie panny młodej był symbolem dziewictwa? Podobnie biały kolor sukni, to nie tylko umowny wybór takiego a nie innego koloru, ale znak, że kobieta idzie do ślubu czysta. A to oznacza, że nie współżyła wcześniej z mężczyzną.

Kobieto, co ty piszesz? Chyba z innej epoki jesteś! Przecież to nieżyciowe i śmieszne! Kto dzisiaj nie „sprawdza się” przed ślubem? Chyba już tylko garstka dewotów. To nie te czasy. Teraz trzeba się lepiej poznać, zobaczyć czy do siebie pasujemy, najlepiej pomieszkać kilka lat ze sobą, a dopiero potem podjąć – lub nie – decyzję o ślubie. Bo małżeństwo to poważna sprawa. A co będzie jak się okaże, że do siebie nie pasujemy? Mamy czekać aż do nocy poślubnej? Chyba żartujesz?! Co ty taka nieżyciowa jesteś?!

Może mam „zacofane” poglądy, ale oparte są one na bardzo poważnych podstawach. I na nic tu dywagacje czy to dobrze, czy źle „sprawdzić się”, ważne co na ten temat mówi Biblia. A Biblia jest jednoznaczna. To nie tylko wspaniałe źródło mądrości, stosownych wierszy na urodziny, śluby i pogrzeby. To nie ekskluzywnie obłożona księga otrzymywana w prezencie na Pierwszą Komunię czy Konfirmację od rodziców chrzestnych razem z komputerem czy mini wieżą, by prezent nie wyglądał zbyt „świecko”.

Nie, ona jest aktualna i dzisiaj. I jednoznacznie mówi: Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemność w światłość, a światłość w ciemność, zamieniają gorycz w słodycz, a słodycz w gorycz (Księga Izajasza 5,20).

Dlatego, mimo że – jak się wielu wydaje – to niemodne, staroświeckie i nieżyciowe, uważam, że Bóg oczekuje od nas czystości moralnej, zarówno przed ślubem, jak i w trakcie trwania małżeństwa. Czystość moralna obowiązuje w równym stopniu także osoby, które straciły męża czy żonę. A więc praktycznie wszystkich przez całe życie. Dotyczy zarówno naszych czynów, jak też myśli i słów. Czy łatwo ją zachować? Oczywiście, że nie. Tak, jak niełatwo utrzymać nieskazitelną biel ubrań, bo przecież tu się o coś otrę, tam dotknę lub ktoś na mnie czymś chlapnie.

A jednak tak, jak najbardziej eleganckim strojem jest śnieżnobiała koszula czy bluzka, choć łatwo ją zbrudzić, tak oznaką ludzi wierzących jest czystość moralna, choć równie trudno ją utrzymać. I nikt z tych, którzy chcą się nazywać wierzącymi, nie może podważać Bożych zasad i standardów. Bóg nigdy nie pozwalał iść na łatwiznę, na skróty, a niemoralność nazywał zawsze grzechem. Stwórca wielokrotnie ostrzega przed tym w swoim Słowie. Nie pozwólmy się zwieść tym, którzy zło nazywają dobrem i uważają, że można „uwspółcześniać” standardy. Bo Bóg się nie da z siebie naśmiewać.

 

Artykuł pochodzi z kwartalnika "Warto" wydawanego przez Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko Augsburskiego w RP

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama