Nie byłoby tych spotkań i kanonów śpiewanych na całym świecie, gdyby nie jedno dramatyczne zdanie staruszki: „Jesteśmy tacy samotni. We wsi nikt nie chce mieszkać”.
To musiało być w Budapeszcie albo w Pradze. A może raczej w Wiedniu? Nie pamiętam, bo na zimowe spotkania jeździłem co roku. Autobus pękał w szwach, a za zaparowanymi szybami panowała ciemność. Nagle ktoś krzyknął: „Zobaczcie, kto jedzie obok!”. W tonącym w mroku samochodziku siedział skromny, speszony całą sytuacją staruszek. Brat Roger. O takich ludziach mówi się „kierownik zamieszania”, ale on był raczej „kierownikiem pokoju”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Obawy spotęgował niedawny incydent wymierzony w rodzinę chrześcijańską.
11 lat pozbawienia wolności w kolonii o zaostrzonym rygorze...
Po 11 latach kadencji Justin Welby w niesławie opuścił 6 stycznia urząd arcybiskupa Canterbury.
W tym roku drugi raz grekokatolicy w Polsce świętowali według kalendarza gregoriańskiego.